2015-10-30 14:32:06   autor: Pawel W

dzięki za notkę, popieram wyrażone poglądy.

Smutne dla mnie jest wyrażenie stanowiska Zarządu KMR odcinające się od tych wydarzeń.

Można powiedzieć że ta organizacja przestala być prospołeczna - bo nie popiera wszystkich inicjatyw i demonstracji rowerowych a tylko te które sama organizuje i przestała być społeczna - bo mało osób aktywnie w niej się udziela, jest ksztaltowana, prowadzona wąskie grono osób.

Mam nadzieję że kolejne demonstracje na rowerach nie będą blokowane, niezależnie kto je będzie organizował.

2015-10-31 17:57:39, zmodyfikowany: 2015-10-31 18:10:48   autor: raj

Po opublikowaniu tej notki w serwisie wykop.pl dostałem sygnały od kilku osób świadczące o tym, że nie bardzo rozumieją sensu politycznej wzmianki dotyczącej PiS zamieszczonej na końcu. Oczywiście mój błąd, popełniany zresztą przez wiele osób w publicznych wypowiedziach: ktoś dobrze zaznajomiony z jakimś tematem wręcz odruchowo zakłada, że ci, do których się zwraca, są tak samo dobrze obeznani w temacie. To też zrobiłem i ja :), nie zdając sobie sprawy że dla osób nieobeznanych w realiach działania organizacji rowerowych ta wzmianka może być niejasna. Zatem spieszę z wyjaśnieniem:

1) Jest faktem, dobrze znanym w środowisku organizacji rowerowych, ale niekoniecznie poza tym środowiskiem, że PiS jest partią o nastawieniu raczej antyrowerowym - nie tyle nawet dotyczy to założeń programowych samej partii, co podejścia do tego tematu jej polityków (co nietrudno wytłumaczyć - jeżeli ktoś jest zainteresowany, próbę takiego wytłumaczenia zamieściłem na samym końcu tego komentarza), choć znamienny jest fakt, że w programie tej partii nie ma ani słowa na temat transportu rowerowego, podczas gdy niektóre inne partie w swoich programach do rozwoju tej formy transportu jawnie się odniosły - czyli najwyraźniej dla PiS-u rowery nie są rzeczą wartą poświęcania im uwagi.
Fakt ten potwierdzają wieloletnie doświadczenia członków organizacji rowerowych z prób negocjowania postulatów tych organizacji z politykami różnych partii. Pojedyncze wyjątki - jak pokazywanie się prezydenta Andrzeja Dudy na rowerze podczas kampanii wyborczej, czy zdecydowanie prorowerowa postawa jednego z byłych radnych Krakowa właśnie z ramienia PiS - nie zmieniają tego ogólnego nastawienia.
2) Każdemu, kto miał kiedykolwiek do czynienia z urzędnikami miejskimi czy gminnymi (a aktywiści rowerowi mieli niestety z nimi do czynienia nieraz), wiadomo też, że głównym przedmiotem troski większości urzędników jest to, żeby nie zrobić czegoś, co jest niezgodne z polityczną linią władzy i w związku z tym nie narazić się na wyrzucenie z pracy. Smutne to, ale prawdziwe :(
3) Zatem kiedy w powietrzu "wisi" zmiana władzy, i to radykalna (PiS ma bezwzględną większość w sejmie i prezydenta), urzędnicy starają się przewidzieć polityczne intencje nowej władzy, która już za moment będzie rządzić, i z wyprzedzeniem i nadgorliwością je zrealizować.
4) Jeżeli do tego dodać jeszcze fakt, że dopiero co weszła w życie nowa ustawa, podpisana już przez PiS-owskiego prezydenta, to otrzymujemy taki efekt, ze urzędnik, chociaż nie do końca wie, co jest w tej nowej ustawie (czego dowodzą cytowane przez media wypowiedzi dyrektora biura prasowego UMK Zbigniewa Krzysztyniaka, powołującego się na nieistniejące zapisy w tej ustawie), na wszelki wypadek woli nagiąć prawo i nie przyjąć zawiadomienia o zgromadzeniu (nagiąć prawo, ponieważ w takiej sytuacji - zgodnie z ustawą - urząd powinien niezwłocznie wezwać organizatorów do uzupełnienia braków formalnych, a tego nie zrobił), jeżeli tylko przypuszcza, ze takie zgromadzenie byłoby "niemile widziane" przez nową władzę.
Na podstawie znanych mi wielu scenariuszy kontaktów aktywistów rowerowych z urzędnikami w różnych miastach mogę postawić tezę, że na 95% w tym przypadku tak właśnie wyglądała sytuacja.

A teraz obiecane wyjaśnienie "antyrowerowości" polityków PiS. Wynika ona po prostu z konserwatyzmu światopoglądowego tej partii. Wielu z jej członków pojęcie "światopoglądu" rozszerza na całą sferę dotyczącą obyczaju i tzw. stylu życia (co jest zresztą charakterystyczne dla postawy konserwatywnej - jej elementem jest autorytaryzm, czyli potrzeba wiary w sztywne, nienaruszalne, narzucone z zewnątrz reguły, mówiące o tym, co należy, a czego nie należy robić, co jest dobre, a co złe itd., najlepiej w każdej dziedzinie życia, wtedy konserwatysta czuje się najpewniej). Zatem skoro "od zawsze, jak świat światem" (w oczach konserwatystów oczywiście) jeździło się samochodem, a rowerem jeździł tylko ten, kogo nie było stać na samochód, i był to zazwyczaj etap przejściowy do posiadania samochodu, o którym marzył, to co mi tutaj teraz jacyś obrazoburcy będą z rowerkami wyjeżdżać. ;)
Sytuacji nie poprawia fakt, że organizacje rowerowe walcząc o spełnienie swoich postulatów odwołują się zazwyczaj do przykładów wskazujących, że proponowane przez nich rozwiązania są stosowane i działają w krajach Europy zachodniej - a PiS, jak wiadomo, do przyjmowania europejskich wzorców zbyt chętny nie jest. I takie jest źródło "antyrowerowości" większości polityków PiS-u.

Dodaj komentarz

Imię lub pseudonim:    (wymagane)
Adres e-mail:  widoczny na stronie: tak nie
Strona WWW:
Treść komentarza:

Uwaga!
Wszystkie komentarze od osób niezalogowanych moderuję, w związku z czym będą one pojawiać się na stronie z opóźnieniem. Komentarze chamskie, obraźliwe, infantylne, nie zawierające żadnej sensownej treści oraz inne, które uznam z jakiegoś powodu za nieakceptowalne, będę usuwał. Jest to w końcu moja strona i ja decyduję, co na niej będzie... Możesz mieć inne zdanie ode mnie, byleś wyrażał(a) je w sposób rzeczowy i kulturalny... :-)
Jeżeli chcesz, aby twoje komentarze pojawiały się od razu, zaloguj się na stronie.