2021-06-28 14:31:12   autor: mobiler

W zasadzie wszystko sprowadza się do pytania: A dlaczego przyjęty został sposób, że "formularz spisowy jest przypisany do lokalu i obejmuje wszystkie osoby mieszkające w tym lokalu, które powinny go wypełnić wspólnie"?
Przecież:
1. Ludzi w lokalu mogą łączyć różne relacje. Niekoniecznie "miłe". Przecież mąż i żona mogą być w separacji. Może być rodzina wielopokoleniowa, niekoniecznie ze sobą dobrze żyjąca. Mogą pod jednym adresem mieszkać całkiem obcy, chyba że przypadek serialu "Kiepscy", został wyssany przez twórcą scenariusza z palca. Tak czy nie?

2. Niekoniecznie zamieszkający chcą się dzielić informacjami np. w części dotyczącej niepełnosprawności, chorób czy problemów, prawda? Skoro Prezes UODO zabrania Głównemu Geodecie naszego kraju publikowania danych w Geoportalu kto jest właścicielem danej działki, a Policja przy zdarzeniu drogowym wymagającym przekazania danych polisy stwierdza "to teraz Panowie wymieńcie się danymi, my w tym nie uczestniczymi", to jaka jest podstawa prawna aby takimi informacjami wymieniali się spisujący?

3. Na jakiej podstawie osoba, która spisuje de facto, nazwijmy ją "główny spisywacz lokalu", ponosi odpowiedzialność za prawdziwość danych. Bo skoro ona wyśle je finalnie to za nie odpowiada, zgadza się?

4. Na systemy państwowe, System Rejestrów Państwowych (SRP) - PESEL, RDO, BUSC, SOP, CRS poszło już kilkaset milionów jeśli nie miliardy złotych, na systemy samorządowe takie jak EGiB, podatkowe, etc, również.

Więc uwzględniająć powyższe,dlaczego schemat spisu powszechnego nie został przygotowany tak, aby każdy mógł się spisać (w końcu dotyczy spisu obywateli a nie lokali), osobno i niezależnie? A ewentualne wątpliwości czy "wyczyszczenie danych" spoczywało na GUS? To na to poszły nasze pieniądze aby GUS w oparciu o systemy (państwowe, samorządowe) nie był w stanie przygotować spisu w taki sposób:
- każdy spisuje się sam, co najwyżej podaje liczbę pozostałych mieszkańców, natomiast nie podaje żadnych danych wrażliwych tych osób. Nie jest też wymagane "wspólne, rodzinne, po niedzielnym obiadku", wypełnianie formularzy spisu przez kilka osób,
- GUS sprawdza zgłoszenia, jeśli liczba "deklaracji" nie zgadza się to wyjaśnia sprawę, wysyła rachmistrza dla ustalenia stanu faktycznego, sprawdza sobie w systemach czy i kto się spisał i z jakiego lokalu, etc. itd,
Co może i zabawne takie schematy nie wymagające podawania "cudzych" danych już funkcjonują i w administracji państwowej i samorządowej, ale najwidoczniej w przypadku spisu powszechnego realizowanego za pomocą Internetu, w latach 20-tych XXI wieku, już nie. I ciekawe dlaczego? Może aby urząd się za bardzo nie przemęczał, niech pomęczą się obywatele (przy niedzielnym obiadku)...

Dodaj komentarz

Imię lub pseudonim:    (wymagane)
Adres e-mail:  widoczny na stronie: tak nie
Strona WWW:
Treść komentarza:

Uwaga!
Wszystkie komentarze od osób niezalogowanych moderuję, w związku z czym będą one pojawiać się na stronie z opóźnieniem. Komentarze chamskie, obraźliwe, infantylne, nie zawierające żadnej sensownej treści oraz inne, które uznam z jakiegoś powodu za nieakceptowalne, będę usuwał. Jest to w końcu moja strona i ja decyduję, co na niej będzie... Możesz mieć inne zdanie ode mnie, byleś wyrażał(a) je w sposób rzeczowy i kulturalny... :-)
Jeżeli chcesz, aby twoje komentarze pojawiały się od razu, zaloguj się na stronie.