Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

O doświadczeniach pokoleniowych...

2008-08-11   kategorie: społeczeństwo

W odpowiedzi Panu Kamilowi Durczokowi

Wpadł mi w ręce (bo zazwyczaj nie czytam tego pisma) numer "Newsweeka" z Pańskim tekstem na temat pokolenia czterdziestolatków. Pisze Pan o braku w historii naszego pokolenia "dramatycznej karty, by się łatwo wokół niej integrować". Nie zgodzę się z łatwym stereotypem, ze integrować można się tylko wokół traum i dramatów. Opowiem Panu o moim doświadczeniu, które dla mnie jest pokoleniowym. I nie jest to wolność wyboru i świat, który nagle stanął otworem, choć niewątpliwie doceniam te dobrodziejstwa i to, że w przeciwieństwie do pokoleń naszych poprzedników możemy żyć normalnie, bez "załatwiania", "kombinowania", wiecznej niemożności i wszechobecnego "co innego widzisz, co innego słyszysz".

Jeżeli rozpoznaje Pan źródło tego ostatniego cytatu, to wie Pan już co - i kogo - uważam za doświadczenie mocno integrujące przynajmniej znaczną część naszego pokolenia. Wokół piękna zintegrować można się równie mocno, co wokół dramatu.

Pan jest z rocznika '68, ja mam o trzy lata więcej, ale podobnie jak Pan "z PRL-u pamiętam raczej M-3 i talon na malucha niż policyjne pały i esbeckie przesłuchania". Ale najbardziej - i z PRL-u, i z początków III RP - pamiętam coś zupełnie innego. Nocną Trójkę Piotra Kaczkowskiego. Cudowne audycje, które w czasach, gdy wszędzie w życiu społecznym dominowały ostre podziały, pokazywały, ze może istnieć coś, co łączy; gdy z mediów dobiegały słowa pełne nienawiści, pokazywały, że jest coś, co warto kochać; gdy ich autor przechodził różne koleje losu - raz go z tej Trójki wyrzucano, innym razem uczyniono jej dyrektorem - nieodmiennie głosiły zawsze to samo piękno i wrażliwość.

Mówię o tym wprost: to Piotr Kaczkowski w dużej mierze ukształtował moje widzenie świata i moją postawę. I nie tylko moją. Temu, że wiele osób postrzega podobnie, najpełniej dał wyraz zespół Perfect w specjalnej wersji "Autobiografii", nagranej jako prezent urodzinowy dla Pana Piotra:

...aż w marcową noc usłyszałem w radiu głos, który opowiadał, że
gdzieś daleko stąd inne myśli w ludziach są, i ja też poznam je.
Głos tłumaczył nam, że nie trzeba żyć nad stan, aby poczuć się jak król,
musisz tylko znać słowa-klucze: Minimax - kosmos dźwięków będzie twój
Tyle lat i zim wędrowałem z głosem tym, aż pojąłem prosty fakt:
To, że jestem dziś tym, kim zawsze chciałem być, sprawił głos Piotra K.

I dlatego, że "to, kim jestem dziś, sprawił głos Piotra K.", nie mogę zgodzić się z Pana stwierdzeniem, że wystarczy nam normalność, płacenie podatków, głosowanie i wychowywanie dzieci. Chciałbym, abyśmy przeszli do historii jako pokolenie obywateli, a nie "normalsów". Chciałbym, abyśmy poczuli się naprawdę odpowiedzialni za ten kraj, abyśmy - każdy na swoja miarę, jaka jest dla niego dostępna - angażowali się w działania społeczne, różne kampanie, akcje mające jednak - mimo wszystko - "uzdrowić" czy też "naprawić" świat, czemu Pan odmawia racji bytu. Polska wbrew pozorom daleka jest jeszcze od normalności. Nasze głosy i podatki idą na ludzi, dla których istotne jest nie dobro społeczeństwa, lecz partykularne interesy takiej czy innej grupy - bo nikogo innego do wyboru po prostu nie mamy. Jest więc tu miejsce i potrzeba działania. Może nie rewolucji i strzelania z armat, ale obywatelskiej aktywności - która także i w krajach o wiele bardziej "normalnych" ma się dobrze, bo nigdy nie jest idealnie. Zawsze będzie w życiu publicznym coś, co nam nie odpowiada, i naszą - obywateli - a nie niczyją inną rolą jest wskazywać na to palcem, proponować zmiany, domagać się ich i samemu zmieniać to, co możemy. Jeżeli w Pańskim "róbmy swoje" mieści się taka społeczna, obywatelska aktywność - której przecież nie da się podejmować bez wiary w "zbawienie świata" na swoim własnym podwórku (myśl globalnie, działaj lokalnie) - to w porządku. Ale jeżeli "róbmy swoje" ma polegać tylko na zamknięciu się w swoich czterech ścianach, pomnażaniu własnego dobrobytu i sumiennego wykonywania pracy, to czym to się różni od tego, co proponował nam, a raczej naszym rodzicom, Gierek? Poza tym, że wtedy wielu rzeczy nie było wolno, a teraz teoretycznie wolno, ale jakie ta teoria ma znaczenie dla człowieka, który "trochę stetryczał, trochę w nim lenistwa i nadgryzł go konsumpcjonizm", więc patrzy tylko własnego interesu?

Nie, ja nie chcę takiego kraju.

komentarze (0) >>>