Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

Wpuszczeni w korek

2009-03-06   kategorie: społeczeństwo rower

Miałem wczoraj okazję obejrzeć film pod takim właśnie tytułem, opowiadający o historii upadku transportu publicznego w USA. Upadku - dodajmy - bynajmniej nie samoistnego, lecz spowodowanego zakulisowymi naciskami producentów samochodów, z General Motors i powiązanymi z nią firmami na czele...

Większości z nas Stany Zjednoczone kojarzą się z życiem, którego samochód jest nieodłącznym elementem, życiem wręcz skoncentrowanym wokół samochodu. Wrażenie to wzmacnia nie tylko widok wszechobecnych autostrad wypełnionych samochodami, zakorkowanych miast, ale także kultowe, znane na całym świecie amerykańskie "filmy drogi", w których samochód gra główną rolę. Niemałym zaskoczeniem może być zatem fakt, że w czasach przed i zaraz po II wojnie światowej tylko ok. 10% Amerykanów posiadało samochody, za to prawie wszystkie większe miasta amerykańskie miały znakomicie funkcjonującą sieć tramwajową, z której mieszkańcy bardzo chętnie korzystali! Tory były prawie na każdej ulicy, tramwaje jeździły co 10 minut, były szybkie, ciche i wygodne. Amerykański "romans z samochodem", który wydaje się nam dziś nieodłączną cechą tego kraju, zaczął się dopiero w latach 50. wielką ofensywą marketingową producentów samochodów. Aby jednak Amerykanie przekonali się do samochodów, trzeba było pozbyć się tramwajów... Zrobiło to konsorcjum firm powiązanych z GM, wykupując firmy będące operatorami linii tramwajowych i doprowadzając je do upadku, bądź wprowadzając w miejsce tramwajów kiepsko jeżdżące i znacznie mniej wygodne autobusy, co w końcowym efekcie doprowadzało do takiego samego rezultatu... I o tym właśnie opowiada ten film, jeżeli ktoś będzie miał okazję go obejrzeć, polecam!

(Płytę z filmem wydała w Polsce fundacja Instytut Spraw Obywatelskich, prowadząca projekt "Miasto w ruchu", i jest ona dystrybuowana bezpłatnie wśród różnych organizacji tzw. pozarządowych (swoją drogą, zawsze się dziwię, kto wymyślił tę głupawą nazwę, tak jakby nie wystarczyły "organizacje społeczne" czy w ostateczności - jeżeli komuś zależy na podkreśleniu niezależności od państwa - "obywatelskie"?). Być może da się ją otrzymać bezpośrednio od wydawcy...)

komentarze (1) >>>