Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

Magiczny Nohavica

2010-10-13, zmodyfikowana: 2010-10-14   kategorie: muzyka

Niech żałuje, kto nie był na dzisiejszym koncercie Jaromira Nohavicy w Krakowie. Było to - jak zresztą chyba każdy koncert tego artysty - wydarzenie naprawdę niezwykłe i ze wszech miar warte tego, aby w nim uczestniczyć.

Kim jest Nohavica? Trudno to dokładnie określić. W pierwszym przybliżeniu możnaby go nazwać czeskim Leonardem Cohenem. W odróżnieniu jednak od tego ostatniego Nohavica ma w repertuarze także piosenki wesołe, czysto rozrywkowe, a nawet wręcz kabaretowe. Muzycznie natomiast w brzmieniu jego utworów słychać wyraźne inspiracje folkowe. Kult, jakim w Czechach cieszy się Nohavica, przypomina z kolei uwielbienie Rosjan dla Władimira Wysockiego, z którym chyba - sądząc po opisach występów Wysockiego - łączy Nohavicę niezwykła charyzma i wręcz magiczny wpływ na publiczność. Bo koncerty Nohavicy to po prostu magia...

Cóż, Nohavica to po prostu Nohavica - jedyny taki w swoim rodzaju. Nie ma co opisywać, trzeba po prostu posłuchać - przygotowałem dla was krótką playlistę z dostępnych na Youtube fragmentów koncertów Nohavicy, zawierających najbardziej znane jego utwory, z chyba najsłynniejszą, rozsławioną przez film "Rok Diabła" "Kometą" na czele... Niezapomnianych wrażeń!

PS. A na deser jedna z "wirtualek" - krótkich dowcipnych piosenek Nohavicy na aktualne tematy - którą grał na krakowskim koncercie...

PS 2. Piosenki Nohavicy śpiewają też czasami polscy artyści - ale poza kapitalnym wykonaniem "Komety" przez Zespół Reprezentacyjny, jakoś mnie one nie przekonują (broni się jeszcze rzecz jasna Tadeusz Woźniak, będący wśród polskich artystów chyba najbliższym pod względem tak repertuaru jak i wrażliwości odpowiednikiem Nohavicy). Różnica leży chyba w tym, co kiedyś genialnie określił sam Nohavica: "Różnica między Polską a Czechami polega na tym, że u was byli bardowie-sumienia narodu, a u nas pieśniarze, którzy piszą piosenki. W tym naszym pisaniu było trochę autoironii, uśmiechu." Dokładnie tę różnicę widać, gdy zestawi się np. oryginalną wersję piosenki Nohavicy "Pane prezidente" z polskim tekstem (nie tłumaczeniem, jak w przypadku innych wykonawców) napisanym przez Krzysztofa Daukszewicza. W oryginalnej wersji Nohavicy nie ma śladu nawiązań do polityki; jest wzruszająco naiwny list zwykłego, starego Czecha do prezydenta, który przecież wszystko może, więc na pewno mu pomoże w jego życiowych problemach... I dlatego Nohavica mnie przekonuje, a Daukszewicz - nie. Tak samo jak w przypadku "Murów" Kaczmarskiego i jego pierwowzoru autorstwa Lluisa Llacha. Nawiasem mówiąc, z oryginalną wersją Llacha zapoznał nas właśnie ten sam Zespół Reprezentacyjny, który jako jedyny z polskich wykonawców zdaje się idealnie czuć ducha Nohavicy - to chyba nie przypadek...

komentarze (0) >>>