Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

Ekipa

2007-12-13   kategorie: kultura

Wspominałem już na stronie, że nie oglądam seriali, a jedynym do niedawna wyjątkiem od tej reguły byli "Zagubieni". Drugim natomiast niedawno stał się nowy polski serial polityczny "Ekipa" (już się wprawdzie skończył, ale ja ciągle jeszcze nie miałem czasu obejrzeć ostatnich odcinków - leżą w domu i czekają...). Przyczyn tego było kilka. Podobnie jak w przypadku "Zagubionych" jest to w pewnym sensie serial "inny niż wszystkie", przynajmniej jeżeli chodzi o polski rynek. Nie było w Polsce jeszcze serialu z gatunku political-fiction, to raz; nie przypominam sobie też drugiego serialu, w którego realizację byłaby zaangażowana tak znaczna liczba - i tak znamienitych - aktorów, to dwa. Trzy wreszcie to sam sposób realizacji - wreszcie mamy serial na przyzwoitym poziomie, niesztampowy, niegłupi, wciągający, który naprawdę można obejrzeć.

Kolejna rzecz, która przyciągnęła mnie do "Ekipy", to nowy, niespotykany dotąd sposób dystrybucji. Chyba nie było jeszcze takiego przypadku (w Polsce na pewno nie, a być może i na świecie), aby serial telewizyjny był rozpowszechniany najpierw na płytach DVD z gazetą, a dopiero potem nadawany w telewizji. Pomysłodawcom tego sposobu rozpowszechniania należą się WIELKIE wyrazy uznania za odwagę! Od dawna byłem zdania, że chętnie widziałbym taką sytuację także w przypadku filmów kinowych - aby film równocześnie z wejściem na ekrany kin trafiał do sprzedaży; co więcej - aby był sprzedawany w kinach właśnie. Nieraz po wyjściu z kina po ciekawym filmie miałem chęć kupienia zaraz, "od ręki" jego kopii. Na pewno zmniejszyłoby to w dużym stopniu liczbę "pirackich" kopii, na które tak skarży się branża filmowa, choć z drugiej strony trudno stwierdzić, jak wpłynęłoby na zyski z dystrybucji kinowej... W każdym razie dobrze, że ktoś odważył się jako pierwszy - oby ten pomysł znalazł naśladowców...

Nie bez znaczenia jest też fakt, że taki właśnie sposób dystrybucji znakomicie koresponduje z moim trybem życia. Naprawdę trudno znaleźć mi czas, aby regularnie raz w tygodniu zasiąść wieczorem przed telewizorem; nie problem za to wraz z poranną prasą kupić płytkę, którą w wolnej chwili (np. przy niedzielnym obiedzie) zapakuje się do odtwarzacza...

Te wszystkie sprawy byłyby oczywiście drugorzędne, gdyby nie tematyka "Ekipy". Pomysłowi pokazania polityków, którzy naprawdę interesują się losami państwa, a nie tylko własnymi stołkami czy walką z przeciwnikami politycznymi, można tylko gorąco przyklasnąć! Nie sposób nie zgodzić się z reżyserkami "Ekipy", że dla widza prawdziwym wytchnieniem od otaczającej rzeczywistości może być popatrzenie na to, jak mogłaby - i powinna - wyglądać normalna polityka. Tak więc jeszcze raz brawo i dziękuję.

A swoją drogą ciekawe (i też niespotykane w polskich produkcjach), że serial wyprodukował Polsat, natomiast pojawiająca się często-gęsto w fabule fikcyjna stacja telewizyjna niedwuznacznie przypomina swoim logo stację jak najbardziej wobec Polsatu konkurencyjną... ;-) To chyba też pewien przejaw normalności - przecież wszyscy wiemy, jaka telewizja najbardziej kojarzy się Polakom z informacjami politycznymi, więc trudno odwracać kota ogonem...

komentarze (0) >>>