Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

Ta mądra, krytycznie myśląca polska młodzież

2015-12-21   kategorie: społeczeństwo

W ostatnim "Dużym Formacie" "Gazety Wyborczej" mój "ulubiony" dziennikarz (kto czytał moje wcześniejsze teksty na temat wypisywanych przez niego głupot, ten wie ;)) Wojciech Orliński opiewa niesamowity - jego zdaniem - sukces gimnazjów, którego dowodem mają być wysokie pozycje polskich uczniów w międzynarodowych testach PISA. W ślad za amerykańską dziennikarką Amandą Ripley zachwyca się Orliński tym, jaką to mamy bystrą i krytycznie myślącą młodzież, co jest oczywiście zasługą naszego obecnego systemu edukacji.

Niech mi zatem Orliński powie, gdzie nagle znika tej młodzieży całe krytyczne i logiczne myślenie, kiedy świeżo upieczeni studenci - już przecież należący do pokolenia edukowanego w gimnazjach - po wyjściu z zajęć nie zauważają, że stoją na środku drogi rowerowej blokując w ten sposób przejazd rowerzystom, i jak, za przeproszeniem, barany, czekają na zielone światło stojąc na środku tej drogi zamiast przed przejściem dla pieszych (o czym pisałem niedawno tutaj)? Jeszcze żeby to było zwykłe zagapienie i po zwróceniu uwagi (lub samym zobaczeniu nadjeżdżającego rowerzysty) taki młody człowiek reflektował się i ustępował miejsca. Nie - jest wielkie zdziwienie, czego się od niego właściwie chce i o co chodzi; on (czy ona) kompletnie nie rozumie, jaki popełnia błąd i co jest niewłaściwego w jego (jej) postępowaniu. Krytyczne, kreatywne myślenie...?

Może i w "laboratoryjnych" warunkach szkolnego testu uczeń potrafi wykryć manipulację na tendencyjnie narysowanym wykresie - bo ktoś go wcześniej na ten konkretny rodzaj błędu uczulił i nauczył go szukać. Ale niechże jego znajomy "zalajkuje" na Facebooku bzdurną, nieprawdziwą informację, dla każdego - właśnie - rozsądnie i krytycznie myślącego człowieka na kilometr zalatującą podejrzanym zapaszkiem. Tyle tylko że akurat o tym konkretnym rodzaju kłamstwa i oszustwa nikt go w szkole nie uczył. "Lajki" i rozsyłanie linku do wszystkich fejsbukowych znajomych lecą aż miło. To pan Orliński nie pamięta - albo nie chce pamiętać - ile takich wielkich internetowych afer nakręciło się w ostatnim czasie, ile było przypadków zgnębienia przez "tą wspaniałą, mądrą młodzież" na podstawie nieprawdziwych informacji niewinnych osób? I nie są to przypadki incydentalne, a zjawisko mające coraz bardziej masowy charakter, co potwierdzi Panu każdy socjolog. I znowu, jakoś całe logiczne i krytyczne myślenie tym naszym "najbystrzejszym dzieciakom na świecie" się wyłącza, kiedy stykają się z sytuacją, o której nikt ich w szkole nie uczył.

Od wielu lat udzielałem się w pewnym serwisie internetowym, którego bywalcami jest głównie młodzież (nawiasem mówiąc, serwisie pilnie czytanym przez dziennikarzy większości mediów w poszukiwaniu tematów do publikacji ;)). Zazwyczaj studencka, ale często także licealna, a nawet gimnazjalna właśnie. Jeszcze kilka lat temu wśród tej młodzieży znaleźć można było niejedną osobę naprawdę rozsądną, o wyrazistych, własnych poglądach (a najlepszym wskaźnikiem krytycznego myślenia jest właśnie posiadanie własnych poglądów), z którą można było z przyjemnością podyskutować, a nawet niejednego się od niej nauczyć, choćby się i miało ponad dwukrotnie więcej lat. Ale to się skończyło. Młodzież okupująca obecnie ten serwis prezentuje "poglądy" będące wierną kopią haseł głoszonych przez aktualnie będące wśród niej "na topie" autorytety, a autorytety owe najczęściej rekrutują się spośród najbardziej tzw. "oszołomskich" formacji polskiej sceny politycznej. Żadna rozsądna wypowiedź - a już w szczególności nie popierająca jednoznacznie takiego czy innego światopoglądu bądź takiej czy innej opcji politycznej - już nie ma tam szans. Zostanie "zaminusowana" na śmierć przez ową bystrą i krytyczną młodzież, dla której szczytem krytycznego myślenia jest stwierdzenie, że przecież to "oczywiste", że "Gazeta Wyborcza" prowadzi antypolską propagandę, a na pytanie o konkrety, na czym dokładnie ta "antypolska propaganda" ma polegać, można usłyszeć tylko, że jest się naiwnym i... odpornym na argumenty ;) (które nie padły!), w związku z czym nie warto ze mną dyskutować. Trzeba być albo całkowicie za, albo całkowicie przeciw - jeżeli nie pasuje się do któregoś z tych szablonów, to dla chwalonej przez pana Orlińskiego mądrej, bystrej i krytycznej młodzieży nie jest się partnerem do dyskusji. Niech mnie pan, panie Orliński, nie rozśmiesza stwierdzeniem, że to są ludzie, których ktoś nauczył krytycznego myślenia, i co więcej - umiejętności rozpoznawania manipulacji.

Takich przykładów, panie Orliński, mógłbym przytoczyć wiele. I głowę daję, że Pan też. Więc proponuję mniej się emocjonować testami, i być mniej zapatrzonym w liczby z tabelek w Excelu, a więcej rozejrzeć się wokół siebie. Bo ostatecznym weryfikatorem tego, czy ktoś potrafi krytycznie myśleć, nie jest żaden test, tylko każda kolejna sytuacja z codziennego życia, i to, jak na tę sytuację dana osoba zareaguje. A to codzienne życie pokazuje, że z krytycznym myśleniem wśród naszej młodzieży jest bardzo kiepsko. Podobnie zresztą jak w całym społeczeństwie.

I naprawdę żadne to pocieszenie, że - jeżeli ufać wynikom testów - wśród innych nacji jest jeszcze gorzej. Bo tak naprawdę jeżeli te testy coś pokazują, to nie to, że u nas jest tak dobrze, tylko że gdzie indziej jest aż tak źle. To tak jakby cieszyć się ze zwycięstwa w zawodach w podnoszeniu ciężarów, na których podniosło się "aż" 20 kilogramów - a wszyscy inni podnieśli mniej. No zgoda, wygrana jest, ale raczej jest to powód do smutku, niż do radości...

komentarze (1) >>>