Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

Stop inwigilacji

2016-01-23, zmodyfikowana: 2016-01-25   kategorie: nowości praca społeczeństwo

Niedobrze się stało, że "twarzą" wszystkich protestów przeciwko działaniom rządu PiS stał się KOD. Ruch ten bowiem mocno kojarzy się z wspierającą go z całych sił "Gazetą Wyborczą" - promowała ona KOD usilnie już od momentu, gdy był jeszcze tylko grupą na Facebooku, jedną z dziesiątek powstających codziennie grup sprzeciwiających się jakimś sprawom lub odwrotnie - popierających je. I chyba tylko dzięki promocji GW KOD przekształcił się z wirtualnej grupy na Facebooku w realny ruch społeczny, który wychodzi na ulice i organizuje demonstracje (o których oczywiście "Wyborcza" nie zapomina napisać wielokrotnie przed, po i w trakcie ich trwania). Oprócz "Wyborczej" z KOD-em zdaje się być silnie związana partia "Nowoczesna" Ryszarda Petru, której politycy dziwnym trafem są bardzo wyraźnie widoczni na owych demonstracjach - i to nie w roli zwykłych szeregowych uczestników - a sam Petru kreuje się na samozwańczego lidera polskiej opozycji. Nic więc dziwnego, że łatwo jest PiS-owi i jego zwolennikom dyskredytować działania KOD chamskimi i obraźliwymi, ale niestety skutecznie zapadającymi w umysły ludzi stwierdzeniami o "kwiku świń odcinanych od koryta".

Bardzo źle natomiast, że niestety sytuacja ta dotyczy również protestów przeciwko niedawno przyjętej przez Sejm "ustawie inwigilacyjnej". Dyskusję publiczną (o ile w polskiej polityce można w ogóle jeszcze mówić o jakiejś dyskusji, a nie zwykłej pyskówce) wokół tego tematu znowu zdominował fakt organizowania protestów przez KOD, pytań ze strony zwolenników PiS-u "a gdzie byliście, kiedy podobną ustawę wprowadzała PO?" i próba udowadniania na tej podstawie, że skoro wtedy protestów nie było, to tak naprawdę "Polacy, nic się nie stało", bo obecna ustawa "niewiele zmienia".

Otóż my - a mówiąc "my" mam tu w tym momencie na myśli ludzi broniących prywatności i wolności m.in. w Internecie - byliśmy zawsze w tym samym miejscu co teraz. Są w Polsce organizacje - takie jak Fundacja Panoptykon czy Internet Society Poland, media - takie jak Dziennik Internautów, czy ludzie-instytucje ;) - tacy jak Piotr "Vagla" Waglowski - które i którzy od zawsze protestowali przeciwko próbie wprowadzania przepisów inwigilacyjnych i ograniczających wolność wypowiedzi i działali na rzecz ich powstrzymania. Pisali o tym i protestowali, gdy takie przepisy chciała nam narzucić PO, gdy chciała je przyjąć Unia Europejska, gdy chciały je nam narzucić Stany Zjednoczone w postaci umowy ACTA. Czy ktoś ze zwolenników PiS-u pytających "gdzie byliście wtedy" wie chociaż i pamięta, co to był niesławnej pamięci Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych, tak mocno niegdyś forsowany przez premiera Tuska? Ktoś z nich słyszał o problemach, jakie mógł przynieść unijny tzw. "pakiet telekomunikacyjny"? A zanim o ACTA napisały (w ostatniej chwili!) media tzw. głównego nurtu i na ulice wyszły tłumy, wspomniane osoby i instytucje alarmowały o problemie grubo wcześniej...

Sprawa wraca co jakiś czas, bo dla rządzących wszelkiej maści ograniczenie wolności w Internecie byłoby bardzo łakomym kąskiem. W dotychczasowych przypadkach (pominąwszy może sprawę ACTA) wystarczyły zazwyczaj protesty na poziomie opinii kierowanych do rządu przez rozmaite organizacje, listów otwartych, debat - ogólnie mówiąc, działań o charakterze negocjacyjnym, bez sięgania po ostateczność w postaci protestów ulicznych (pewnie dlatego proPiS-owscy komentatorzy na forach uważają, że żadnych protestów nie było, nawet nie wiedząc, wprowadzenie ilu szkodliwych przepisów zostało zablokowane, zanim się o nich dowiedzieli... ;)). Tym razem jednak niestety mamy inną sytuację, polegającą na tym, że kolejna próba wprowadzenia ustawy zagrażającej prywatności została podjęta przez rząd, który nie uznaje żadnych negocjacji. On jest posiadaczem jedynie słusznej racji i motorem jedynie słusznego kierunku przemian. Absolutnie nie jest to władza, która przejęłaby się opiniami jakichkolwiek organizacji społecznych, branżowych, jakichś tam prawników... Próba przekonania do czegokolwiek tego rządu takimi środkami, jakimi to robiono dotychczas, jest absolutnie nierealna.

Trzeba oczywiście zaznaczyć, że obecna ustawa nie jest wyłącznym dziełem rządu PiS: jej projekt napisała jeszcze PO, ale właśnie m.in. ze względu na protesty - których zdaniem zwolenników PiS-u rzekomo nie było - nie zdołała go do końca wprowadzić w życie (choć i tak przepisy, które przyjęła, pozostawiają wiele możliwości inwigilacji dla służb, o czym zresztą wspomniane już przeze mnie organizacje i osoby także wielokrotnie pisały). PiS jedynie dodał do niego swoje "ulepszenia" i teraz chce go wprowadzić w życie. Ale czy to znaczy, że nie należy przeciwko niemu protestować? Jakie to ma znaczenie, kto wymyślił ustawę, skoro jest zła? Z poprzednią władzą - jako się rzekło - można było negocjować; z tą jest to absolutnie niemożliwe, pozostaje zatem jedynie ulica.

Dlatego trzeba wyjść na ulicę, choć - mówiąc szczerze - wątpię, aby to cokolwiek przyniosło, gdyż protestami ulicznymi obecna władza także się nie przejmuje; chyba nie istnieje nic takiego, czym by się przejęła i co mogłoby ją skłonić do niewielkiej choćby zmiany obranego kierunku. A ponieważ z uwagi na wspomniane na wstępie zastrzeżenia nie każdemu może być "po drodze" z KOD-em, jutro, czyli następnego dnia po demonstracji KOD-u, planowana jest w Krakowie druga, zupełnie niezależna demonstracja w tej samej sprawie. Ja się wybieram i serdecznie wszystkich do tego zachęcam.

Ciekawe tylko, czy media coś o tym proteście napiszą, czy też jak zwykle skupią się na kreowaniu wizji polskiej rzeczywistości wyłącznie jako konfliktu na linii PiS-KOD (a pod skrótem KOD czytaj: PO i Nowoczesna)...

Update: No cóż, już po demonstracji, i trzeba stwierdzić, że media - przynajmniej część z nich - stanęły na wysokości zadania. Za to proPiS-owscy komentatorzy z forów jakby nie zauważyli, że zmienił im się przeciwnik ;). Pod artykułami dotyczącymi demonstracji organizowanej przez anarchistów nadal komentarze na temat KOD-u i ta sama śpiewka "gdzie byliście, kiedy...". Co śmiesznie brzmi w stosunku do anarchistów, którzy od kiedy pamiętam, wielokrotnie protestowali i protestują przeciwko najróżniejszym poczynaniom wszystkich dotychczasowych rządów. Nie wiem, czy jakikolwiek inny ruch w Polsce zorganizował łącznie tyle protestów, co anarchiści.

Zmienilibyście chociaż "płytę" w zależności od tego, do kogo piszecie...

komentarze (2) >>>