Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

MA

2016-05-09   kategorie: kultura

"MA" to najdziwniejszy film, jaki widziałem w życiu. Nie jestem w stanie powiedzieć, o czym on jest, a na dobrą sprawę nie jestem w stanie go nawet opowiedzieć, ponieważ dzieje się w nim tyle i tak dziwnych zdarzeń, ze szczegóły umykają pamięci... Ma on jednak w sobie "coś", "coś" bardzo prawdziwego, i dlatego jestem pod jego bardzo mocnym wrażeniem.

Może łatwiej byłoby mi powiedzieć nie - o czym, a o kim jest ten film. Wbrew plątającemu się we wszystkich materiałach na temat tego filmu opisowi, mówiącemu o współczesnym przedstawieniu Matki Boskiej, uważam, że to nieprawda. Takie skojarzenie może budzić chyba tylko wygląd i ubiór bohaterki w początkowych scenach, faktycznie nieco podobny do tego, jak zwykle przedstawia się Maryję (potem już to podobieństwo przestaje być tak wyraźne). Nic poza tym jednak nie wskazuje, aby historia opowiedziana w filmie miała coś wspólnego z postacią Matki Boskiej.

Według mnie, jest to film o kimś, kto nie jest człowiekiem, i o tym, jak zupełnie niezrozumiała jest dla nas taka istota i jak nadzwyczaj trudno z nią obcować. Może i autorka filmu wcale nie miała takiego zamiaru, ale moim zdaniem udało się jej pokazać najbardziej przekonującą postać "obcego" w historii kina. Obcego absolutnie dla nas, ludzi, niepojętego i niezrozumiałego - dlatego właśnie, że jest obcym.

Owszem, bohaterka filmu ma ludzkie ciało, ale na tym jej podobieństwo do człowieka się kończy. Jej zachowania są kompletnie "nieludzkie", nie ma w niej nic, czego moglibyśmy się po człowieku spodziewać. Jest nieprzewidywalna i nieobliczalna, może w każdej chwili zrobić coś, co z ludzkiego punktu widzenia nie ma sensu i uzasadnienia - ale widać w tym jakiś tylko dla niej zrozumiały porządek i konsekwencję. Ona dąży do jakiegoś swojego celu i kieruje się w tym dążeniu swoją logiką - ale to nie jest ludzki cel ani ludzka logika i jest zrozumiała tylko dla niej, nie dla nas.

Widać to zwłaszcza w znakomitych scenach z Danielem-kierowcą podczas noclegów w motelach. To, co się dzieje pomiędzy nimi w tych scenach, przypomina oswajanie nieznanego gatunku dzikiego zwierzęcia, z ciągłym sprawdzaniem, na jakie zachowanie można sobie pozwolić, aby nie zostać rozszarpanym ;). Autentyczny strach przed tą dziwną dziewczyną widzimy w oczach Daniela niejeden raz.

"Nieludzkość" bohaterki chyba najlepiej pokazana jest w scenie, kiedy po jednym z noclegów budzą się wraz z Danielem rano i zaczynają się bawić. Ale jest to taka właśnie zabawa, jak możnaby się bawić z trochę już oswojonym dzikim zwierzęciem, z ciągłą uwagą, co jeszcze można zrobić, a czego już nie...

A więc tak, dla mnie jest to film o obcym, który nie wiadomo skąd się pojawił, namieszał w naszym życiu i zniknął nie dając nam szansy zrozumienia, kim tak naprawdę był i o co mu chodziło. Bo jest tak bardzo obcy, że żadnego porozumienia między nim a człowiekiem być nie może. Chyba że na poziomie gdzieś najbardziej podstawowych emocji, jak w tej właśnie zabawie. Tu można się jakoś trochę zbliżyć; wszystko inne jest zbyt różne.

komentarze (0) >>>