Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

Czy to taki PiS ma pomysł na Polskę?

2017-01-27   kategorie: społeczeństwo

Chyba żadna z ostatnio przeczytanych analiz politycznych (a niestety czytam tego ostatnio naprawdę sporo - niestety, bo chciałbym, aby sytuacja w kraju nie zmuszała mnie do tego :() nie wprawiła mnie w taki smutek jak ten tekst. Oczywiście, są to tylko spekulacje autora; jednak z obserwacji tego, co się dookoła dzieje, wydaje się, że są to niestety spekulacje zatrważająco prawdopodobne. :(

Wpasowują się one bowiem z idealną dokładnością w "luki" w obrazie Polski rządzonej przez PiS, jakie zauważałem od samego początku rządów tej partii i pytanie o to, jaką treścią należałoby wypełnić te "luki", mocno mnie niepokoiło.

Nietrudno bowiem zauważyć, że w odróżnieniu od formacji rządzącej przed nim, PiS ma jakąś wizję Polski i wizję tę konsekwentnie realizuje. Niezależnie od tego, jak bardzo ta wizja nie byłaby chora i jak bardzo realizacja tej wizji nie wychodziłaby nam bokiem, widać jak na dłoni, że ta wizja niewątpliwie istnieje - w przeciwieństwie do PO, w której działaniu trudno było się dopatrzyć jakiegoś strategicznego planu czy dalekosiężnego celu (być może poza tym, aby "nachapać" się tyle, ile się da i uciec w porę za granicę, jak zrobił to sam Donald Tusk i kilku jego przybocznych). Nie ulega wątpliwości, że poddawanie wszystkich dziedzin życia społecznego partyjnej kontroli, zaciekła likwidacja instytucji pozostawionych przez poprzednią ekipę, nachalne próby "formowania" umysłów ludzi na jeden obowiązujący wzór i tak dalej są elementami jakiegoś szerszego planu i to wszystko czemuś służy. No właśnie - i tu pojawia się pytanie: jaki jest ten plan i czemu ma służyć?

W odpowiedzi na to pytanie PiS miał dla nas do tej pory tylko ogólnikowe hasła o "silnej Polsce" i "wstawaniu z kolan". I oto właśnie ten tekst zdaje się dostarczać brakującej cały czas informacji - odpowiedzi na pytanie, jak owa "siła" Polski i "wstawanie z kolan" ma konkretnie wyglądać.

Parę innych rzeczy również w zaskakująco trafny sposób do przedstawionej koncepcji pasuje. Wszyscy zastanawiają się, skąd rząd PiS chce wziąć pieniądze na program 500+ i inne zapowiadane transfery socjalne (które to posunięcia - mimo wszelkich zastrzeżeń do rządu PiS i mimo zapewne prawdziwych zarzutów, że programy te są w istocie tylko "kiełbasą wyborczą" mającą przysporzyć PiS-owi poparcia osób do tej pory "wykluczonych", będących z daleka od polityki, a nie przejawem rzeczywistej troski o dobro społeczeństwa - zasługują niewątpliwie na pozytywną ocenę, jako że rzeczywiście przyniosły poprawę jakości życia wielkiej grupy obywateli Polski). W świetle tego tekstu okazuje się jasne, skąd - ano, z pracy ukraińskich i białoruskich półniewolników. Jasnym też staje się, po co tak naprawdę są wojska obrony terytorialnej Antoniego Macierewicza. Wcale nie chodzi o żadną wojnę z Putinem (czy obronę przed nim), jak to się powszechnie wszędzie plecie - nie, one mają być użyte w ewentualnych konfliktach z Ukraińcami czy Białorusinami właśnie, których to konfliktów przy prowadzeniu takiej polityki, jak opisana we wspomnianym artykule, zapewne trudno będzie uniknąć. Działalność Sławomira Nowaka i Leszka Balcerowicza na Ukrainie także bynajmniej z opisaną wizją się nie kłóci, choć to ludzie wywodzący się z przeciwnej PiS-owi formacji politycznej - ale na tym poziomie strategiczności takie różnice wcale nie muszą mieć jakiegokolwiek znaczenia. Jeżeli ich zadaniem ma być doprowadzenie Ukrainy do takiego stopnia zależności gospodarczej od Polski, do jakiego doprowadzili nasz kraj wobec USA, Niemiec i innych krajów Zachodu - to kto się lepiej do tego nadaje?

To wszystko naprawdę "składa się do kupy", i to właśnie tak bardzo w tym tekście smuci. Czy naprawdę PiS-owska wizja "silnej Polski, wstającej z kolan", oznacza w istocie neokolonialny wyzysk Ukrainy i Białorusi? Nie wygląda to obiecująco - także jeżeli chodzi o sytuację wewnętrzną w kraju, jeżeli wziąć pod uwagę dokonywane przez autora tekstu porównania do okresu II RP i to, co wtedy działo się w Polsce w kwestii konfliktów etnicznych. Polscy narodowcy wreszcie będą mieli kogo bić - tak bardzo podburzyli się przeciw imigrantom islamskim, których w Polsce nie ma, więc nie mogą tej swojej nienawiści dać czynnego wyrazu - dostaną zatem w zastępstwie imigrantów ze Wschodu. A przy okazji dostanie się wszystkim tym, którzy będą odbiegać od wzorca "prawdziwego Polaka" (a kto o niego odbiega - to już kwestia uznania przywódcy grupy narodowych bojowników, która akurat stanie na twojej drodze).

Czy naprawdę zmierzamy do niewesołej wizji opisanej w przywołanym tekście? Zbyt wiele, niestety, wskazuje na to, że tak... :( Chciałbym się mylić.

komentarze (0) >>>