Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

Wyborcza zasłona dymna

2020-05-07   kategorie: nowości społeczeństwo

Kiedy się obserwuje ten cyrk z wyborami, którego przez ostatni czas było zdecydowanie za dużo, nasuwa się tylko jedna myśl: fakt, że termin wyborów prezydenckich przypadł akurat w okresie pandemii koronawirusa, spadł PiS-owi jak z nieba. Dzięki temu można było wszystkim partiom politycznym i mediom wrzucić temat "majstrowania" przy wyborach, który owe partie i media łyknęły - jak to się mawia w Internecie - jak pelikany, i który skutecznie przykrył to, czym owe partie i media powinny się zajmować - to znaczy nieudolność rządu w walce z wirusem.

Minister Szumowski w wywiadzie sprzed kilku dni chwali się potencjałem wykonywania przez polskie laboratoria nawet 25 tys. testów na SARS-Cov-2 na dobę, a zapytany przez dziennikarza, dlaczego w takim razie faktycznie wykonywanych testów jest znacznie mniej, zrzuca winę na właściwie nie wiadomo kogo (szpitale?), twierdząc, że on "próbuje zachęcać" do testowania i "apeluje" o to. Tymczasem, jak wynika z (nielicznych co prawda) doniesień medialnych - jak chociażby tego - całe "zarządzanie" walką z epidemią: wykonywanie testów, informowanie o ich wynikach, stosowanie kwarantanny itd. - zostało złożone na barki kompletnie nieprzygotowanego do tego i chronicznie niedoinwestowanego (jak większość innych służb państwowych) Sanepidu, który po prostu całkowicie sobie z tym nie radzi. W efekcie walką z epidemią rządzi chaos: potencjalni chorzy nie mogą doczekać się wykonania testów; gdy te już zostaną wykonane, nie ma wyników; jeśli już wiadomo, że dana osoba jest zarażona, nie otrzymuje ona oficjalnej decyzji o kwarantannie i nikt nie udziela jej żadnych informacji, co ma robić; sama kwarantanna stosowana jest w sposób absurdalny - np. część osób z rodziny zamieszkującej w tym samym mieszkaniu podlega kwarantannie, a część nie (przez co teoretycznie może wychodzić z domu i rozsiewać wirusa). Od początku epidemii w Polsce nie było też wiadomo - i dalej nie wiadomo - jak właściwie ma wyglądać zaopatrywanie osób będących na kwarantannie w żywność, leki i inne niezbędne artykuły. Zupełnie odrębną sprawą jest kwestia braku środków ochronnych dla pracowników służby zdrowia, wskutek której placówki lecznicze i opiekuńcze stają się "rozsadnikami" wirusa.

Wina za te wszystkie problemy jednoznacznie obciąża rząd: jeżeli - jak twierdzi w przytoczonym wywiadzie minister Szumowski - rząd dobrze przygotował się na epidemię (i przygotowania te trwały kilka miesięcy), to powinien zrobić w tej sprawie choć tyle, aby wzmocnić tak kluczowe w walce z epidemią instytucje, jak Sanepid i służba zdrowia. Zwłaszcza, że działania, których zabrakło (jak chociażby zapewnienie służbie zdrowia wspomnianych środków ochronnych), nie wymagały wielkich nakładów finansowych. A kiedy epidemia już trwa, powinien sytuację w tych kluczowych instytucjach aktywnie monitorować i podejmować konkretne działania na rzecz rozwiązania problemów, zamiast ograniczać się tylko - jak czyni minister Szumowski - do "apelowania".

I o tym powinny przez ostatnie tygodnie mówić opozycyjne partie polityczne, o tym powinny mówić media. O sytuacje takie, jak przytoczony przypadek z Rybnika (a to tylko jeden z wielu), o chaos i całkowity brak organizacji walki z epidemią, powinni być bezustannie pytani premier, ministrowie i inni najwyżsi urzędnicy państwowi. I tak by być może było... gdyby nie było wyborów. Ale jako że zarówno politycy, jak i media dostały "wrzutkę" w postaci PiS-owskich manipulacji przy wyborach, bezbłędnie łyknęli przynętę i na tym skupili całą swoją uwagę. Absurdalna w obecnej sytuacji "wirusowej" kwestia wyborów zajęła sobą całą uwagę klasy politycznej i medialnej.

Od rzetelnej opozycji i rzetelnych mediów należałoby oczekiwać nie jakichś demonstracyjnych "bojkotów wyborów" (którego to bojkotu mimo deklaracji i tak w końcu nikt z kandydatów w istocie nie podjął), tylko konsekwentnego "odbijania" wszelkich tematów wyborczych wypowiedziami w rodzaju: "jeżeli PiS chce w obecnej sytuacji niepoważnie bawić się w wybory, to jego sprawa, ale my tu mamy ważniejsze tematy, o które chcielibyśmy zapytać: dlaczego lekarze nie mają maseczek? dlaczego osoby potencjalnie chore nie mogą doczekać się testów? czy istnieje konkretna, sprecyzowana procedura postępowania w przypadku podejrzenia zarażenia koronawirusem? jeśli nie, to dlaczego i co rząd zamierza zrobić, aby taką procedurę wdrożyć? a jeśli tak, to jak ona wygląda i dlaczego nie działa? kto jest odpowiedzialny za jej realizację i co rząd zamierza zrobić, aby te instytucje wzmocnić i zapewnić im możliwość właściwego reagowania?" O takie rzeczy należało przez ostatnie tygodnie konsekwentnie pytać, konsekwentnie o tych pytaniach przypominać i domagać się odpowiedzi.

Ale takie pytania nie padły, a jeśli padły, to cicho i na marginesie. Dla oderwanej od rzeczywistości klasy polityczno-medialnej oczywiście ważniejsze były (i cały czas są!) wybory. A walka z epidemią jak leżała, tak leży... :(

komentarze (0) >>>