Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

Demoscena na oscyloskopie :)

2008-02-21   kategorie: praca ciekawe

Czy ktoś pamięta, co to była demoscena? W czasach komputerów ośmiobitowych tym terminem określano rywalizujące ze sobą grupy programistów tworzących tzw. dema - zazwyczaj niewielkie objętościowo programiki, których celem było jak najefektowniejsze zademonstrowanie możliwości graficznych i dźwiękowych danego typu komputera. Ambicją każdej grupy scenowej było stworzenie jak najefektowniejszego dema, które "przebije" dema konkurentów.

Chociaż według tego artykułu z Wikipedii ruch demoscenowy ciągle funkcjonuje, kryje się on gdzieś po kątach i ma bardzo marginalny zasięg. W "złotych czasach" sceny produkcje szanujących się grup - choć nie było dostępu do Internetu - miał okazję obejrzeć prawie każdy posiadacz komputera. Obecnie, mimo powszechności Internetu, o demach jakoś nie słychać - ostatnie programy tego rodzaju, jakie widziałem, powstały jeszcze w czasach świetności DOS-a... W tej chwili elementy kultury scenowej najbardziej widoczne są chyba w środowisku grup zajmujących się releasowaniem (czyli udostępnianiem w sieciach p2p) kopii najnowszych filmów... ;)

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo oto w sieci pojawiło się demo jakby żywcem wyjęte ze "złotych czasów" demosceny, z typowymi dla tamtych dem efektami, włącznie z przepływającym przez ekran nieodzownym tekstem "greetings to...". Jak jednak na nowe czasy przystało, demo jest wykonane w zupełnie nowej - a zarazem bardzo starej :) - technologii. Oglądamy je bowiem na... ekranie oscyloskopu, do którego wejść doprowadzany jest sygnał z karty dźwiękowej komputera odtwarzającej specjalnie spreparowany plik dźwiękowy! Każdy, kto miał kiedykolwiek do czynienia z oscyloskopem, doceni niezwykłość efektów - a ponieważ sam plik dźwiękowy, który posłużył do wygenerowania dema, jest również dostępny w sieci, posiadając oscyloskop można pokusić się o powtórzenie eksperymentu... W każdym razie zobaczyć warto...

komentarze (1) >>>