Główna >>

RSS
Nie idźmy na tę wojnę! To nie nasza wojna!

 

Słucham radia

2011-02-06, zmodyfikowana: 2011-02-07   kategorie: prywatne praca muzyka

Jak już to napisałem w notce o urządzaniu mieszkania, zacząłem słuchać radia. Po raz pierwszy od długiego czasu, gdyż w poprzednim mieszkaniu nie było ku temu większych możliwości...

I ku mojemu zdziwieniu - a zarazem wielkiemu zadowoleniu - odkryłem, że obecna polska scena radiowa to o wiele więcej niż dominujące stacje komercyjne, które można do znudzenia usłyszeć w sklepach czy autobusach, a o których tak trafnie śpiewa Jon Lajoie ;) Przeszukując eter, odkryłem wiele ciekawych stacji radiowych, a i w tych znanych mi wcześniej odkryłem nieznane dotąd audycje...

Szczególną uwagą chciałbym tu wyróżnić Radiofonię (niestety już nie istnieje). Radio o wyraźnie odmiennym obliczu niż wszystkie, grające rzadko spotykaną gdzie indziej muzykę, przy tym bardzo spójną i jednorodną jeżeli chodzi o brzmieniowy "image" i nastrój, choć pochodzącą z różnych muzycznych stylów - z reguły eksperymentalno-awangardowych, których nawet nie potrafię nazwać... Choć a priori powiedziałbym pewnie, że tego typu muzyka to "nie moja bajka", słucha się tego zaskakująco przyjemnie. Oczywiście powiem szczerze, że jest to dla mnie muzyka "na jeden raz" - do posłuchania i zapomnienia; nie znalazłem do tej pory na antenie tej stacji nic takiego, do czego chciałbym wrócić, posiadać w swoich zbiorach i słuchać wielokrotnie. Niemniej jednak muzyka jest świeża i oryginalna - w przeciwieństwie do ogrywanych na okrągło "złotych przebojów" - i niesie ze sobą swoisty powiew orzeźwienia. A że choć pozornie brzmieniowo "szorstka" i chropawa, jest w swoim ogólnym wyrazie niespodziewanie spokojna i nastrojowa, doskonale sprawdza się jako tło przy np. czytaniu książki lub innych czynnościach, albo po prostu do posłuchania przed snem.

Pozamuzyczną zaletą Radiofonii jest to, że w audycjach tego radia czuje się autentyczną chęć nawiązania kontaktu ze słuchaczami. Prowadzący audycje starają się naprawdę o czymś mówić - a nie wylewać z ust bezmyślną papkę, jak prezenterzy komercyjnych stacji. I choć czasami zdarzają im się fatalne wpadki (jest to radio studenckie, i u wielu prowadzących słychać brak doświadczenia, a czasami - bądźmy szczerzy - także to, że nie mają za wiele do powiedzenia...), to ogólnie atmosfera audycji jest prawdziwą odtrutką na sztampę rozgłośni komercyjnych. Co ciekawe, im późniejsza pora audycji, tym lepszy prowadzący :), tak więc słuchanie Radiofonii późną porą może być naprawdę smakowite :). W szczególności polecam totalnie odjazdową audycję "Od początku węża do węża końca" oraz "Dźwiękoluba", czyli kolekcję dziwnych i ciekawych dźwięków nagrywanych na krakowskich ulicach... Dodajmy do tego fakt, że Radiofonia będąc rozgłośnią studencką nie nadaje reklam, a otrzymamy obraz radia, przy którym można naprawdę poczuć się przyjemnie i odpocząć...

Może się to wydać zaskakujące, ale kiedy myślałem nad powyższymi słowami charakteryzującymi Radiofonię, skojarzyło mi się, iż specjaliści od mediów w bardzo podobnych słowach charakteryzują... Radio Maryja i fenomen jego popularności. Radio z Torunia ma być radiem przemawiającym do tych, którym nie odpowiada zgiełk mediów komercyjnych, radiem "rozmawiającym" ze słuchaczami, spokojnym (przynajmniej pod względem zewnętrznej formy - pomińmy treść...), po trochu oderwanym od świata, a zarazem zaspokajającym ich potrzebę bliskości. I myślę, że dokładnie to samo można powiedzieć o Radiofonii, z tą różnicą, ze przemawia ona do zupełnie innej grupy słuchaczy, mającej diametralnie inne potrzeby...

Skoro już padła nazwa toruńskiego radia, to zmieńmy w tej nazwie lekko formę imienia ;), a otrzymamy tytuł przedziwnej audycji nadawanej na antenie radia Roxy FM. Przedziwnej, bo w "Radiu Maria" Maria Peszek nawiązuje do znanych tylko jej znajomym historii ze swojego prywatnego życia, chaotycznie opowiada o swoich koncertach, zwraca się bezpośrednio do ludzi, którzy na tych koncertach byli, opisując konkretne szczegóły wydarzeń, mówi różne dziwne niezwiązane z niczym rzeczy... i właściwie nie wiadomo, co jest magnesem powodującym, że mnóstwo ludzi z całej Polski nie jest w stanie odejść od głośników... Sprawia to chyba niesamowita spontaniczność i żywiołowość artystki, która zdaje się przed mikrofonem odsłaniać całą siebie. Po kilku minutach słuchacz jest już po uszy jej i chyba po prostu nie może nie odczuwać do niej sympatii... :) Słuchając "Radia Maria" czujemy się, jakbyśmy wpadli do artystki na kawę wraz z gronem jej znajomych... W każdym razie słucha się tego z ogromną przyjemnością.

W ogóle radio Roxy - zwłaszcza wieczorem - jest również warte polecenia muzycznie, podobnie jak inny "żelazny" punkt polskiego eteru - Eska Rock. Trzeba jednak pamiętać, ze są to typowe stacje komercyjne, w związku z czym trafią się tu i natrętne reklamy, i głupawe konkursy, i prowadzący gadający czasami bez sensu... No i repertuar tych stacji jest jednak w sporej mierze złożony z "nieśmiertelnych" klasyków rocka, więc jeżeli kogoś to wszystko znudzi, trzeba przerzucić się na inne stacje. Na przykład radio, o którym myślałem, że już dawno umarło i leży głęboko w grobie, a tymczasem okazuje się, że ktoś je jednak wskrzesił - czyli Program IV Polskiego Radia. Jak wynika z podlinkowanego artykułu z Wikipedii, nowe życie tej rozgłośni jest rzeczą stosunkowo niedawną, bo datuje się od sierpnia 2010 roku - i trzeba przyznać, że jak na razie to nowe-stare radio prezentuje się całkiem ciekawie. Gra muzykę podobną nieco do Radiofonii, choć nie ma jej atmosfery... Ale posłuchać warto.

Na koniec jednak w tej beczce miodu będzie łyżka dziegciu, czyli coś co mną prawdziwie wstrząsnęło i zaszokowało. Słucham sobie różnych stacji radiowych (nie tylko tych wymienionych tutaj), i wszystkie, jedna w jedną, zachęcają słuchaczy do kontaktu ze sobą poprzez... UWAGA... profil danej rozgłośni na Facebooku! Znalazłem tylko jedno radio (już w tej chwili nie pamiętam, które), które zachęcało do kontaktu przez swoją własną stronę WWW lub e-maila. A tak to tylko Facebook i Facebook... na litość boską, ludzie, czy już nie ma innych form kontaktu? I czy każdy musi mieć konto na tej nieszczęsnej mordoksiążce...?

Ale zjawisko postępującej "fejsbukizacji" Internetu i monopolizowania wszelkich form kontaktu między użytkownikami Sieci przez tę platformę - dodajmy, monopolizowania rękami tychże właśnie, postępujących w bezmyślny sposób, użytkowników - domaga się oddzielnej notki, którą zapewne zamieszczę niebawem...

PS. Właśnie zauważyłem, że w całej tej notce ani słowem nie wspominam o kultowej Trójce, z prostego powodu: to już nie ta Trójka, co kiedyś... :(

komentarze (0) >>>