Leszek Szymowski "Szatan w Internecie" "Dziennik Polski" nr 160, 12 lipca 1999 "Nawet Bóg nie ma takiej witryny jak ta" - chwalą się sataniści na jednej ze swych stron w sieci. Dzisiaj technologia komputerowa osiągnęła taki rozkwit, że za pomocą Internetu można nawet sprzedać diabłu duszę... Satanizm... Zjawisko coraz bardziej brutalne i nasilające się z roku na rok. Dla czcicieli Antychrysta wręcz wymarzoną okazją do zaprezentowania się innym, do przyciągania nowych zwolenników stał się Internet - medium, mające szczególny wpływ na młodych ludzi. W prywatnych płatnych witrynach każdy może umieszczać swoje strony o dowolnej treści. Tutaj nie ma sankcji prawnych. Wystarczy tylko wykupić domenę. W tej sytuacji jedynym ograniczeniem staje się odpowiedzialność rodziców młodych użytkowników sieci. Zasięg Internetu i brak kontroli - to główne czynniki, umożliwiające satanistom tak szeroką reklamę. Słudzy diabła nie mogli zmarnować tak wielkiej szansy do głoszenia najgorszej propagandy - propagandy kultu zła. "W klubie szatańskim" Popularnym sposobem reklamy jest publikowanie stron sekt satanistycznych z różnych krajów świata. Ogłaszają się na przykład brazylijscy sataniści, potrzebujący pomocy finansowej. Nie są jedynymi. Informują o sobie również sekty z wielu krajów świata. "Jeżeli chcesz zostać członkiem i oddać swoją duszę diabłu, wpisz swoje imię" - okno dialogowe z takim napisem pojawia się na jednej ze stron. "Wpisanie swojego imienia w okno dialogowe nie oznacza automatycznego zaprzedania duszy diabłu" - wyjaśnia ksiądz Dariusz Ostrowski - wikariusz parafii Najświętszej Rodziny w Nowym Bieżanowie. - "Gdy ktoś nie rozumie treści pytania, a kliknięciem podpisze cyrograf, nie będzie on miał żadnej mocy. Jeżeli jednak z pełną świadomością tego, co czyni i zupełnie nieprzymuszony przyjmie propozycję oddania swej duszy za cenę np. ujrzenia następnej strony bądź włączenia się w grę, to niech się nie dziwi, jak po jakimś czasie Szatan upomni się o swoją własność". Wiele witryn zawiera również adresy ludzi, do których można wysłać e-maila, chcąc nawiązać kontakt z jedną z grup. "Przyłącz się do nas... My jesteśmy przyszłością" - zachęcają czciciele antychrysta. Namawiają również do "interesu z diabłem" - czytamy w jednej z witryn. "Tutaj szybko zdasz sobie sprawę, że masz dwa wybory, Niebo lub Piekło. Zostaw swoją duszę za drzwiami, nie będziesz jej potrzebować w klubie szatańskim" - można przeczytać gdzie indziej. Jedną z najgroźniejszych, ogłaszających się w sieci grup czcicieli diabła jest "Kościół Szatana". "Zostaliśmy założeni w 1966 roku przez Antona Szandora LaVeya, naszego Wysokiego Kapłana, który ogłosił Rok Pierwszy, dając tym początek rewolucji, przeznaczonej do rozbicia hipokryzji i bezsensowności, które panowały przez przeszłe 2000 lat (...). Jesteśmy odkrywcami nieznanych ścieżek nauki..." - piszą w Internecie członkowie. Nieodłącznym, bardzo istotnym elementem tej propagandy jest walka z Kościołem katolickim, połączona z próbami wyszydzenia wiary. W przypadku młodych ludzi, którzy bardzo często przeżywają kryzysy religijne - antykościelna, antyreligijna argumentacja może trafić na podatny grunt. "Świat został stworzony w drodze ewolucji, człowiek ewolułował(sic!) z komórki a Bóg w postaci przedstawionej przez kościół katolicki nie istnieje" przekonuje autor poradnika laveyanskiego satanizmu. Zamieszczono również "ołtarz diabelskich bluźnierstw", o którym czytamy: "Ołtarz zaspokaja twoją ciekawość odsłoniętą wiedzą. Poszukaj ciemnej mocy w centrum życia i zrozum podstawowe, pierwotne i mściwe siły niewidoczne dla normalnej pamięci..." Punktem kulminacyjnym tej propagandy jest, zamieszczona w sieci, biblia satanistyczna, której autorem jest Anton Szandor LaVey - założyciel "Kościoła Szatana". Czytamy w niej m.in.: "Szatan reprezentuje zaspokojenie żądz zamiast abstynencji", "Szatan reprezentuje witalną egzystencję zamiast duchowych złudzeń", "Szatan reprezentuje nieskalaną mądrość zamiast hipokryzji". Księga satanistyczna zawiera również "błogosławieństwa", bluźnierczo szydzące z chrześcijańskich ośmiu błogosławieństw. "Błogosławieni śmiali, albowiem oni zostaną panami świata". "Przeklęci cnotliwi i pokorni, albowiem będą rozdeptani pod kopytami". W Internecie można znaleźć również antychrześcijańskie wypowiedzi popularnych ludzi. Jako przykład może posłużyć fragment wywiadu, udzielonego niegdyś przez Johna Lennona. "Chrześcijaństwo zniknie, rozpadnie się i odejdzie" - twierdzi lider Beatlesów. - "Nie potrzebuję nawet o tym dyskutować. Mam rację i historia mi ją przyzna. Już teraz jesteśmy popularniejsi niż Jezus Chrystus...". Wirtualny świat demonów Z satanizmem nierozerwalnie wiążą się specjalne gry komputerowe, które wprowadzają grającego w wyimaginowany świat wampirów i demonów. Za bardzo groźne uznane zostały gry D&D, czyli Dungeónss and Dragons. Do najgroźniejszych zaliczone zostały te, których akcja dzieje się w przyszłości. Jako jedną ze szczególnie niebezpiecznych uznano grę "Hell" (piekło). Przenosi ona grającego do nierealnego świata Waszyngtonu końca XXI wieku. Grupą rządzącą tam jest partia "Ręka Boża", która wprowadza rządy terroru. Jej przeciwników politycznych czeka okrutny los: wtrącenie do piekieł. W innej grze występuje ponad 100 gatunków potworów. Gry D&D to jeden ze sposobów wprowadzania młodzieży w piekielny świat. W Internecie napotykamy witryny, dzięki którym można odbyć wędrówkę po piekle. Ujrzeć można na przykład "taniec piekielny", podczas którego demony zmieniają kolory, wykonują określone ruchy, w akompaniamencie odpowiedniej muzyki. Inną ofertą jest szatańska witryna śmierci, oferująca między innymi diabelską filozofię i rytuały. W świat królestwa ciemności przenosi również strona nazwana "nocną marą z głębin piekieł". Odnośnik mówi, że jest to "kolekcja zła tak strasznego, że sam Lucyfer byłby dumny". Jako alternatywę w Internecie znaleźć możemy witryny, przestrzegające przed satanizmem. Zawierają one przerażające opisy zbrodni i rytuałów satanistycznych. Wyczytać można na przykład makabryczne opisy zbrodni popełnianych przez czcicieli antychrysta na dzieciach. "Dzieci zmusza się do czegoś, co jest sprzeczne z ich wolą, co jest obrzydliwe, ohydne dla normalnych ludzi: jedzenia swoich własnych odchodów, picia własnego moczu, zjadania zwierzęcych organów seksualnych, zjadania kawałków ludzkiego ciała". Problem tylko w tym, że tego rodzaju opisy mogą mieć dwojaki skutek. Kogoś, kto zaczął interesować się satanizmem, a kto nie utracił jeszcze wszystkich pierwiastków dobra, opisy takich makabr zniechęcą do jakichkolwiek kontaktów z wyznawcami diabła, ale człowieka zafascynowanego złem mogą zachęcić do popełniania potwornych zbrodni... Satanistyczne witryny to wielkie zagrożenie dla młodych użytkowników Internetu, zwłaszcza dla przeżywających kryzysy religijne. Dzięki powszechnemu dostępowi do sieci, na "szatańskie" strony wejść może każdy, nawet wiele kilkuletnich dzieci. Przynajmniej średnio obeznany z siecią nastolatek nie będzie miał żadnych problemów z dostaniem się na każdą z tych stron. (Podpis pod zdjęciem: Jeden z potworów podczas "piekielnego tańca").