Krakowska logika smogowa
2017-02-18 kategorie: społeczeństwo
Dzisiaj, jak już wiele razy w tym roku, z powodu przekroczenia norm stężenia smogu w Krakowie wprowadzono darmową komunikację miejską dla użytkowników samochodów. I za każdym razem przy tej okazji nie mogę się nadziwić absurdalności logiki władz miasta, która stoi za taką decyzją.
Pomińmy już samą kwestię tego, w jakim stopniu krakowski smog jest winą samochodów - zdania co do tego są bowiem podzielone i można się na ten temat sprzeczać, przytaczając różne argumenty. Niewątpliwie jednak władze miasta są zdania, że samochody są - przynajmniej w jakimś stopniu - odpowiedzialne za smog, skoro w dniach zwiększonego smogu chcą zachęcać posiadaczy samochodów do rezygnacji z jeżdżenia nimi, oferując im darmową komunikację.
Jeżeli jednak wyjdziemy z tego założenia, że za smog odpowiedzialne są samochody, jawi się nam cała absurdalność darmowej komunikacji dla "samochodziarzy": otóż za to, że swoimi samochodami naprodukowali tyle smogu, są oni jeszcze nagradzani darmową komunikacją! Osoby, które na co dzień jeżdżą komunikacją miejską, rowerem lub po prostu chodzą pieszo, nie przyczyniając się do zwiększenia smogu - przywileju darmowej komunikacji w "dni smogowe" nie mają. Czyż nie jest to absurd?
Dlaczego osoba, która zazwyczaj chodzi piechotą, nie mogłaby w tym dniu mieć prawa podjechać sobie za darmo tramwajem - chociażby po to, żeby skrócić czas swojego przebywania w zatrutym powietrzu i zmniejszyć stopień swojej ekspozycji na szkodliwe pyły? Czy nie byłoby sprawiedliwiej, aby darmowa komunikacja w tym dniu była dla wszystkich?
A jeżeli miasto naprawdę chce zachęcić "trucicieli" z samochodów do zaprzestania zatruwania powietrza w tym dniu, niech zadziała w kierunku przeciwnym - wprowadzi odpowiednio wysokie opłaty za poruszanie się w tym dniu po mieście samochodem! Oczywiście wiadomo, że jeździć muszą samochody dostawcze, różnego rodzaju służby techniczne, kurierzy i cała masa innych samochodów, wykonujących różnorakie pożyteczne dla mieszkańców miasta zadania - ich opłata by nie obowiązywała. Ale w przypadku samochodów prywatnych - kto chce nimi jeździć, niech płaci! Tak byłoby w zgodzie z logiką - dlaczego za zatruwanie powietrza (przynajmniej według opinii władz miasta) ktoś ma jeszcze dostawać przywilej w postaci darmowej komunikacji?
Ale logiki po działaniach władz Krakowa - i nie tylko Krakowa, bo jest to problem całej Polski - już od dawna trudno niestety oczekiwać...