Podtytułem tegorocznej konferencji, odbywającej się w dniach 20-22 czerwca br., była "elektroniczna demokracja" (e-democracy), aczkolwiek ściśle pojętej elektronicznej demokracji - tzn. elektronicznemu przeprowadzaniu różnego rodzaju wyborów, głosowań itp. - poświęcony był tylko jeden blok tematyczny ostatniego dnia konferencji. Faktycznym głównym tematem przewijającym się we wszystkich niemal wystąpieniach było natomiast zwiększenie dostępności urzędów - i ogólnie: administracji - dla obywateli poprzez wykorzystanie drogi elektronicznej. Przykładem wzorcowej realizacji tego zadania w polskich warunkach może być serwis miasta Szczecina (http://www.szczecin.pl/), nagrodzony w tym roku "Złotą Małpą". Można w nim znaleźć dokładny opis - uporządkowany wedle poszczególnych spraw, takich jak: rejestracja samochodu, uzyskanie pozwolenia na budowę itp. - procedur urzędowych niezbędnych do załatwienia tych spraw. Na stronie WWW znajdziemy dokładne informacje o numerze pokoju oraz terminach, w których daną sprawę można załatwić, poznamy nazwisko urzędnika, który będzie nas obsługiwał, oraz jego bezpośredni numer telefonu, a przede wszystkim - uzyskamy dokładny wykaz dokumentów i ewentualnych opłat, które niezbędne są do załatwienia danej sprawy. Jeżeli wymagane jest wypełnienie jakichś specjalnych druków, ich wzory w postaci elektronicznej również znajdziemy na stronie - wystarczy ściągnąć odpowiedni plik i wydrukować (szkoda tylko, że dokumenty udostępniane są w formatach Microsoft Office, a nie w jakimś standardzie niezależnym od platformy, jak np. PDF). Całości serwisu dopełnia oczywiście możliwość dostępu do wszystkich uchwał i projektów uchwał Rady Miasta, budżetu miasta i sprawozdania z jego realizacji i innych dokumentów urzędowych, które zazwyczaj są niedostępne lub trudno dostępne dla obywateli.
Sposób informacji o usługach urzędu, zrealizowany w Szczecinie, jest pierwszym krokiem w stronę nowego podejścia do usług administracji publicznej, o którym mówili w swoich referatach goście z krajów Unii Europejskiej. W chwili obecnej istnieje konieczność zreorganizowania usług administracji tak, aby były one "skoncentrowane wokół sytuacji życiowych", jak np. ślub, przeprowadzka czy kupno samochodu. Obywatela nie muszą interesować wewnętrzne podziały kompetencji w urzędzie i to, który wydział zajmuje się jakimi sprawami. Tak jak w każdej szanującej się firmie komercyjnej istnieje podział na "front office", czyli dział obsługi klienta, i "back office", czyli część zajmującą się wewnętrznymi procedurami administracyjnymi firmy, tak też powinno być i w urzędzie. Interesant powinien mieć do dyspozycji jedno miejsce, za pośrednictwem którego może załatwić wszystkie swoje sprawy. To zadaniem "front office", a nie interesanta, jest wiedzieć, że np. w procedurę zmiany adresu zamieszkania muszą być zaangażowane trzy albo pięć wydziałów danego urzędu, i to "front office" ma przekazać do przetworzenia odpowiednim wydziałom odpowiednie dokumenty bez wysyłania tam interesanta osobiście. Obywatel powinien mieć jeden wspólny "interfejs" do wszystkich usług świadczonych przez urząd.
Jednym z rodzajów takiego interfejsu niewątpliwie z powodzeniem może być odpowiednio zaprojektowana witryna WWW. Wszyscy goście zagraniczni podkreślali w swoich referatach dążenie do integrowania usług oferowanych przez urzędowe witryny i realizacji koncepcji "one stop shop", gdzie z jednego miejsca można załatwić wszystkie sprawy związane z daną sytuacją życiową. Co więcej, zaznacza się tendencja do integrowania z witrynami urzędowymi także usług oferowanych przez podmioty prywatne - np. jeżeli poprzez witrynę nowocześnie zorganizowanego urzędu dokonujemy rejestracji samochodu, możemy od razu otrzymać na ekranie oferty towarzystw ubezpieczeniowych dotyczące jego ubezpieczenia, i po wybraniu najkorzystniejszej wykupić to ubezpieczenie on-line nie opuszczając witryny urzędu. Niestety, dla nas to jeszcze daleka przyszłość - jak trafnie zauważyła jedna z uczestniczek konferencji, w Polsce jesteśmy wciąż na etapie budowania witryn urzędowych, podczas gdy w krajach Europy Zachodniej traktuje się je już jako tak naturalne, że można myśleć o ich przebudowie i integracji.
Nie należy sądzić, że w krajach Unii Europejskiej proces tworzenia społeczeństwa informacyjnego przebiega gładko i bez zgrzytów. Jak podkreślał w swoim wystąpieniu Javier Ossandon, prezydent ELANET (European Local Authorities NETwork), opór w tej dziedzinie wśród władz lokalnych ma dzisiaj w o wiele większym stopniu niż kilka lat temu podłoże polityczne. Wprowadzanie wszelkich rozwiązań teleinformatycznych, o jakich dyskutowano na konferencji, w proces funkcjonowania władzy, powoduje znaczne zwiększenie "przezroczystości" jej działania dla każdego obywatela. Zaś w warunkach "przezroczystości" utrudnione staje się uprawianie wszelkich gier politycznych; w sytuacji, gdy nie ma podziału na lepiej i gorzej poinformowanych, pole do uprawiania takich gier gwałtownie się kurczy. Stąd też partie polityczne są dziś głównym siedliskiem oporu przeciwko wprowadzaniu technologii informacyjnych. Ciekawe, jaki związek z tą konstatacją ma fakt, że polscy politycy, w latach ubiegłych dość licznie goszczący na konferencji, obecnie, gdy idee społeczeństwa informacyjnego coraz bardziej zaczynają się konkretyzować, byli niemal nieobecni?
Innym problemem, z jakim zmaga się obecnie Europa - i nie tylko - jest problem tzw. "digital divide", czyli nierównych możliwości dostępu do elektronicznych środków komunikacji - zarówno przez obywateli w ramach jednego kraju, regionu czy miasta, jak i pomiędzy różnymi miastami, krajami czy regionami. Problem ten ma dwa aspekty: techniczny, związany z samą infrastrukturą dostępową, który próbuje się rozwiązywać tworząc publiczne punkty dostępowe np. w bibliotekach, czy w postaci kiosków informacyjnych stojących np. w supermarketach, jak w fińskim mieście Kotka, a z drugiej strony - aspekt świadomości społecznej i umiejętności korzystania z nowych technologii, który jest chyba najtrudniejszy do rozwiązania i niewątpliwie wymaga bardzo intensywnych, powszechnych działań edukacyjnych.
Nad tegoroczną konferencją unosił się duch dokumentu "e-Europe 2002", przyjętego 16 czerwca w Goeteborgu przez kraje członkowskie UE (można go znaleźć pod adresem: http://europa.eu.int/eeurope/), i analogicznego planu "e-Europe plus", który ma zostać przyjęty przez kraje kandydackie. W Polsce w ten plan ma w założeniu wpisywać się dokument "ePolska", przygotowany przez Ministerstwo Łączności i udostępniony na jego stronach WWW 18 maja br. Dokument ten, zaprezentowany na konferencji przez przedstawiciela ministerstwa, wzbudził jednak dość powszechną krytykę zebranych. Zarzuca mu się przede wszystkim brak całościowego spojrzenia w skali państwowej: ePolska - zdaniem uczestników konferencji - jest zlepkiem pochodzących z planów resortowych zapisów dotyczących inwestycji w infrastrukturę teleinformatyczną oraz edukacji informatycznej w szkołach. Brak w nim całkowicie uwzględnienia kwestii konieczności zmian organizacyjnych w strukturze administracji, zmian w prawie i roli samorządów w tym procesie. Niewiele lepiej wygląda kwestia zapisów dotyczących społeczeństwa informacyjnego w strategiach rozwoju województw, o czym mówił w swoim referacie Jan Wieczorkowski z zarządu województwa małopolskiego. W zasadzie wszystkie polskie województwa mają w swoich strategiach zapisy dotyczące społeczeństwa informacyjnego lub technologii informacyjnych, jednakże w wielu przypadkach są to tylko krótkie, jedno- lub kilkuzdaniowe wzmianki. Jedynie cztery województwa - zachodniopomorskie, śląskie, dolnośląskie i właśnie małopolskie - rozwinęły w swoich strategiach ten temat i określiły szczegółowe priorytety. Istnienie takich zapisów w strategiach województw jest istotne z tego względu, że na podstawie owych zapisów i w oparciu o rozporządzenie Rady Ministrów przewidujące wsparcie finansowe dla priorytetów określonych w strategiach wojewódzkich, autorzy interesujących projektów związanych z rozwojem teleinformatycznym regionu mogą uzyskać dla tych projektów dofinansowanie rządowe.
Najmilszą wiadomość przyniósł uczestnikom konferencji Jan Stefanowicz, prawnik z Centrum im. Adama Smitha, który poinformował o przyjęciu przez komisję sejmową projektu ustawy o powszechnym dostępie do informacji. O ile ustępujący Sejm zdąży jeszcze ją uchwalić przed zakończeniem kadencji (Czytelnicy zapewne już wiedzą, czy tak się stało...), już od 1 stycznia 2002 wszelkie urzędy byłyby zobowiązane do udzielenia na żądanie - także w formie elektronicznej - wszelkich informacji dotyczących ich pracy (w tym m.in. udostępnienia treści wszelkich dokumentów), a od 1 lipca 2003, po 18 miesiącach od wejścia w życie ustawy, byłyby zobowiązane do publikowania tych informacji na swoich stronach WWW. Niestety, wciąż brak jest natomiast prawa o podpisie elektronicznym i dokumencie elektronicznym (aczkolwiek omawiana powyżej ustawa w regulowanym przez siebie zakresie omija ten problem, uznając "odgórnie" wszelkie informacje udostępniane na jej podstawie przez urząd za dokumenty), jak również nowelizacji przepisów dotyczących opłat skarbowych - o czym od lat mówiło się na "Miastach w Internecie" i podobnych konferencjach, a co skutecznie blokuje możliwość w pełni elektronicznej obsługi mieszkańców w urzędach.
Jak to zwykle bywa na tej konferencji, w programie znalazło się także kilka referatów nieco luźniej związanych z głównym tematem. Świat się zmienia, a oświata funkcjonuje tak samo, jak w ubiegłym wieku - twierdził Kajetan Wojsyk z Urzędu Miasta w Częstochowie, prezentując interesujący eksperyment z zakresu elektronizacji zarządzania szkołami (m.in. eliminacji papierowej sprawozdawczości), prowadzony w kilku szkołach w tym mieście. Przy okazji zaś szkoły, połączone stałymi łączami z Urzędem Miasta, miałyby się stać dla okolicznych obywateli punktami dostępowymi do elektronicznego urzędu. Przedstawiciele firmy Alcatel zachęcali do wspólnej realizacji inwestycji kablowych przez konkurujących ze sobą operatorów telekomunikacyjnych, a także połączenia tych inwestycji z innymi pracami ziemnymi, jak budowa kanalizacji, trakcji tramwajowej czy linii energetycznych, co pomogłoby obniżyć koszty budowy sieci. Reprezentanci NASK-u obiecali zaś wdrożenie od 2002 r. systemu automatycznej rejestracji nazw w domenie .pl, co wreszcie położyłoby kres niekończącym się skargom Internautów na częste bezzasadne - ich zdaniem - odmowy zarejestrowania przez NASK takiej czy innej domeny.
Niezadowolenie części uczestników wzbudził niedostatek na tegorocznej konferencji prezentacji czysto technicznych, związanych np. z tworzeniem systemów bazodanowych dla potrzeb miejskich serwisów WWW. Protesty wywołało też lansowanie przez przedstawicieli niektórych firm rozwiązań opartych wyłącznie o oprogramowanie Microsoftu, zwłaszcza w kontekście zapisanego w planie e-Europe 2002 promowania stosowania oprogramowania typu open-source w sektorze publicznym. Szkoda, że wśród prelegentów zabrakło np. przedstawiciela Ruchu na rzecz Wolnego Oprogramowania, który mógłby bliżej naświetlić te zagadnienia.
Z kronikarskiego obowiązku wspomnieć trzeba o laureatach tegorocznego konkursu "Złotej Małpy". Nagrody przyznano w czterech kategoriach - serwisów WWW dużych miast, serwisów małych miast i gmin, serwisów powiatowych oraz wdrożeń technologii informacyjnych w urzędach - nowej kategorii wprowadzonej do konkursu w tym roku. Oprócz wspomnianego już serwisu Szczecina w kategorii dużych miast, nagrodami uhonorowany został serwis Sokołowa Podlaskiego (http://www.sokolowpodl.pl/) w kategorii małych miast, powiatu szczecineckiego (http://www.powiat.szczecinek.pl/) oraz w kategorii rozwiązań technologicznych - system zarządzania obiegiem dokumentów w Urzędzie Miasta w Rybniku zrealizowany przez firmę Logotec Engineering. Jury nie przyznało nagrody w ostatniej kategorii - za najlepszy serwis o tematyce kulturalnej - z uwagi na niski poziom zgłoszonych serwisów.
O tym, jak wyglądają dobrodziejstwa życia w społeczeństwie informacyjnym, uczestnicy konferencji mogli w mikroskali przekonać się na własnej skórze - na przykładzie wewnętrznego systemu informacyjnego hotelu "Kasprowy", w którym odbywała się konferencja. Niedawno uruchomiony system, oparty o znajdujące się w każdym pokoju specjalne odbiorniki telewizyjne, umożliwia m.in. sprawdzanie na bieżąco stanu swojego rachunku hotelowego - wystarczy np. zamówić coś w hotelowym barze prosząc o dopisanie do swojego rachunku, aby zaraz po przyjściu do pokoju zobaczyć tę kwotę uwidocznioną na ekranie telewizora. Analogicznie rejestrowane są opłaty np. za połączenia telefoniczne i wszelkie inne usługi. Funkcjonuje wewnętrzna hotelowa "poczta elektroniczna" - możliwe jest przekazywanie dowolnemu gościowi lub ich grupie wiadomości tekstowych, które pojawią się na ekranie (niestety to jeszcze trzeba robić poprzez podyktowanie wiadomości recepcjonistce; system nie ma opcji bezpośredniego wysyłania poczty). Wreszcie z każdego telewizora w pokoju hotelowym możliwy jest dostęp do Internetu! Dostęp ten odbywa się poprzez przeglądarkę zainstalowaną na serwerze systemu i transmisję obrazu z przeglądarki na telewizor w pokoju - obraz nie jest wprawdzie najlepszej jakości, ale od biedy teksty dają się przeczytać. Standardowo możliwy jest dostęp do zaprogramowanego z góry zestawu stron (m.in. głównych polskich portali); gość chcący korzystać z Internetu w szerszym zakresie może wypożyczyć w recepcji specjalną bezprzewodową klawiaturę, która umożliwia wpisywanie dowolnych adresów. Mimo wysokiej ceny (10 zł za 15 minut surfowania) możliwość ta może w pewnych sytuacjach okazać się bardzo przydatna...
W stosunku do pewnego załamania w ubiegłym roku, konferencja zdaje się zyskiwać drugi oddech, czemu towarzyszy zarazem dość istotna zmiana przekroju jej uczestników. W tym roku wyraźnie zauważalny był brak części osób stale uczestniczących w poprzednich konferencjach, które być może zniechęciły się ubiegłoroczną zmianą miejsca konferencji i nieciekawą tematyką sporej części referatów prezentowanych rok temu. W ich miejsce pojawiło się wielu nowych uczestników, przy czym coraz mniej jest wśród nich informatyków, a coraz więcej osób z zarządów miast, gmin, powiatów, a także różnego rodzaju organizacji pozarządowych. Obrazuje to chyba pewną zmianę w postrzeganiu roli Internetu w administracji publicznej - wydaje się, że zmianę we właściwym kierunku.
Na niewątpliwy plus strony organizacyjnej konferencji zaliczyć należy powrót - po ubiegłorocznej przerwie - bezpośredniej transmisji internetowej z obrad, a także lepszą niż w ubiegłym roku jakość łącza do Internetu - choć wciąż gorszą, niż w Tarnowie... I oczywiście jak zwykle niezawodne imprezy towarzyszące - wprawdzie słuchanie po raz drugi zespołu "Siwy Dym" w niemal tym samym repertuarze, co w ubiegłym roku, niekoniecznie musiało należeć do największych przyjemności, ale i tak uczestnicy konferencji bawili się przy nim przednio...
Powrót do wykazu artykułów o Internecie | Statystyka |