Określenie "portal" - czyli brama - skądinąd znakomicie oddaje fasadowy charakter takich przedsięwzięć. Powstające tu i tam nowe portale przypominają mi jako żywo pewną praktykę, powszechną w tzw. minionym okresie, a i dzisiaj jeszcze nie tak rzadko spotykaną. Praktyka owa polegała na "odnawianiu" starych, zrujnowanych budynków znajdujących się w centrach miast, czy w innych reprezentacyjnych punktach, poprzez odmalowywanie fasad. Z zewnątrz budynek prezentował się elegancko i okazale, ale za piękną bramą rozciągała się ta sama, ani trochę nie wyremontowana rudera...
Tak też jest z polskimi portalami. Za ich efektownymi stronami - i jeszcze efektowniejszymi kampaniami reklamowymi - kryje się nieodmiennie ta sama mizeria polskiego Internetu. Co jest bowiem wart choćby najefektowniejszy portal, czy kuszący najlepszymi i najtańszymi towarami wirtualny sklep, jeżeli nie można z nim się połączyć?
Popatrzmy choćby na funkcjonowanie największej polskiej sieci szkieletowej w ciągu ostatnich miesięcy: permanentne problemy. W marcu kłopoty z działaniem routera dostępowego we Wrocławiu (wciąż nierozwiązane). Na początku kwietnia słynna wielka awaria w Warszawie - przez blisko dwa tygodnie brak łączności pomiędzy Warszawą i resztą Polski, jak również pomiędzy różnymi częściami Warszawy... Zaraz po usunięciu tej awarii "powtórka z rozrywki" w Krakowie. Następnie w Katowicach problemy z routerem analogiczne do wrocławskich... Możnaby tak wymieniać długo - coraz to inna część kraju jest odcięta od sieci. I co w tej sytuacji robi operator owej sieci? Uruchamia portal! Z pewnością użytkownikom przyłączonym poprzez źle działające routery bardzo się on przyda...
Inni wcale nie są lepsi. Ze strony wielu dużych, liczących się na polskim rynku finansowym firm coraz częściej słychać ostatnio deklaracje: "zainwestujemy w Internet". Po niedługim czasie dowiadujemy się, jakie są efekty tych inwestycji: powstaje kolejny portal! Polski biznes ani chybi zapatrzył się w sukcesy amerykańskich firm typu "dot com" i zapragnął je naśladować. Tyle tylko, że sukces "wirtualnego" biznesu w USA jest możliwy dzięki działalności operatorów Internetu, którzy inwestują ogromne pieniądze (i zarabiają jeszcze większe) w całkowicie niewirtualne światłowody, routery, switche, modemy i całą masę innego żelastwa. U nas natomiast zdaje się panować ogólne przeświadczenie, że biznes internetowy sprowadza się jedynie do uruchamiania serwerów WWW z lepszą lub gorszą zawartością. To już jakaś całkowicie wirtualna rzeczywistość, w której zapomina się o najistotniejszym aspekcie Internetu: sieci, za pośrednictwem której można do tych wszystkich atrakcji dotrzeć. Bez niej bowiem zyski wszelkich wirtualnych biznesów będą również jedynie wirtualne...
Polscy Internauci nie od dziś czekają na to, aby ktoś w Polsce wreszcie naprawdę zainwestował w Internet. Nie w fasadę, ale w fundamenty: w solidną, szybką i niezawodną infrastrukturę sieciową. Kto wreszcie to zrobi, zamiast po raz kolejny wpuszczać nas w portal?
Powrót do wykazu artykułów o Internecie | Statystyka |