Internet to największa na świecie sieć komputerowa. Jej zalążkiem była powstała w 1969 r. (a więc już ponad 25 lat temu!), łącząca cztery (sic!) komputery eksperymentalna sieć Departamentu Obrony USA o nazwie ARPANET. Obecnie (według zliczenia ze stycznia 1995) Internet liczy ponad 4.8 miliona komputerów, przy czym aż milion z nich pojawiło się w sieci w ciągu ostatnich 3 miesięcy od poprzedniego zliczenia (zatem, licząc średnio, codziennie przybywało w sieci ponad 11 tys. nowych maszyn). Liczbę zaś użytkowników tej sieci szacuje się aktualnie na ponad 27.5 miliona (chociaż niektóre szacunki mówią i o 50 milionach użytkowników - trudno to dokładnie policzyć). Chyba nikt z twórców nieistniejącego już ARPANET-u w najśmielszych planach nie mógłby przewidzieć takiego sukcesu swojego eksperymentu (i całe szczęście; gdyby wówczas ktokolwiek to przewidział, prawdopodobnie cały projekt zostałby głęboko utajniony i Internet, przynajmniej w takim kształcie, w jakim go znamy, nigdy by nie powstał).
Posiadanie dostępu do sieci Internet oznacza dwie zasadnicze korzyści. Pierwszą z nich jest dostęp do zgromadzonych zasobów informacji. Dziesiątki tysięcy komputerów w Internecie udostępniają praktycznie każdemu użytkownikowi niemożliwy do ogarnięcia ogrom informacji, od katalogów bibliotek, notowań giełdowych, baz danych z różnych dziedzin nauki, poprzez serwisy agencji prasowych, aktualne wydania czasopism, bieżące mapy pogody i raporty o trzęsieniach ziemi w różnych punktach globu, po przepisy kucharskie, teksty i nuty piosenek, reprodukcje dzieł sztuki i fragmenty filmów. Korzyść druga to szybka i sprawna komunikacja z dowolnymi innymi użytkownikami tej sieci, a także dziesiątków innych sieci komputerowych na świecie. Za pośrednictwem poczty elektronicznej (e-mail) możemy przesłać wiadomość dowolnemu użytkownikowi sieci w ciągu kilku minut. Wykorzystanie zaś tzw. list dyskusyjnych pozwala odwoływać się do "zbiorowej mądrości" użytkowników sieci - np. z prośbą o pomoc w rozwiązaniu naszych problemów możemy zwracać się do ogółu użytkowników interesujących się danym zagadnieniem, nawet nieznanych nam bliżej.
Oczywiście nie samą pracą człowiek żyje i wśród zasobów Internetu jest tyleż służących zastosowaniom "poważnym", co szeroko pojętej rozrywce. Niektóre usługi Internetu służą wręcz prowadzeniu swoiście pojętego życia towarzyskiego - przykładowo, mający złą sławę "marnotrawcy łączy" system o nazwie IRC (Internet Relay Chat) pozwala na prowadzenie za pomocą klawiatury komputera "pogawędek" z wieloma (nawet kilkudziesięcioma) osobami naraz, mogącymi na dodatek znajdować się na różnych kontynentach (jest to podobne do znanych z gazetowych reklam "telefonicznych prywatek", ale niewątpliwie o wiele tańsze). Są też sieciowe gry, podobne do zwykłych przygodowych gier komputerowych, ale różniące się tym, że nie mamy w nich do czynienia ze "sztucznymi" przeciwnikami, których poczynaniami kieruje komputer, lecz postaciami sterowanymi przez inną żywą, nieznaną nam osobę, co niewątpliwie dodaje grze atrakcyjności i "nieprzewidywalności". Zwolennicy takich gier uważają je za ciekawe źródło nowych znajomości. Nie wiem, jakich wrażeń dostarcza znajomość z osobą, którą właśnie przed chwilą "zabiło się" na ekranie komputera, są jednak również i gry, w których kontakty z przeciwnikiem przebiegają w bardziej pokojowy sposób - np. szachy na odległość.
Gdy mówi się o protokole TCP/IP, zwykle bywa on kojarzony z systemem operacyjnym Unix, jako że po powstaniu ARPANET-u twórcy systemu Unix z Uniwersytetu w Berkeley, zafascynowani skutecznością działania sieci opartej na tym protokole, zdecydowali się wbudować jego obsługę do opracowywanego przez siebie systemu. Od tego czasu każdy Unix "z natury" przystosowany jest do pracy w sieciach TCP/IP (de facto protokół TCP/IP stał się standardem działania wszystkich sieci opartych na komputerach Unixowych - niekoniecznie w ogóle połączonych z Internetem - ale to już nie jest tematem tego artykułu.) W takiej sytuacji zrozumiałym jest, że zdecydowaną większość komputerów spotykanych w Internecie stanowią maszyny pracujące pod nadzorem różnych odmian Unixa. Nie można jednakże, jak to często się robi, utożsamiać Internetu z Unixem, gdyż dodatkowe oprogramowanie realizujące obsługę TCP/IP dostępne jest obecnie dla prawie wszystkich popularniejszych systemów operacyjnych: poczynając od dużych maszyn takich jak IBM VM czy VAX-owski VMS, po komputery osobiste: PC-ty pracujące pod DOS-em i Windows, Macintoshe, Amigi, a także ich sieci, które nierzadko bywają oparte właśnie na protokole TCP/IP (przykładem sieć Banyan VINES). Obsługa protokołu TCP/IP wbudowana jest też w najnowszą wersję systemu operacyjnego OS/2 firmy IBM, mają ją także Windows NT, a mają mieć - zapowiadane Windows '95.
Internet, o czym świadczy jego nazwa, zbudowany jest na zasadzie łączenia ze sobą poszczególnych sieci (podsieci) lokalnych. Pokażmy to na przykładzie (rys. 1). Wyobraźmy sobie instytucję (np. uczelnię), w której znajduje się kilka sieci lokalnych - np. w różnych wydziałach. Mogą to być chociażby popularne PC-towe sieci lokalne typu Novell Netware. Sieci te łączymy ze sobą, tworząc sieć uczelnianą (zwykle w taką sieć uczelnianą włączonych jest bezpośrednio jeszcze parę "większych" maszyn, np. Unixowych). Takie sieci uczelniane mogą następnie być przyłączone do sieci miejskiej, łączącej sieci lokalne poszczególnych instytucji, ta zaś sieć miejska - do tzw. sieci szkieletowej (backbone) kraju, łączącej poszczególne sieci miejskie. I tak dalej... Sieci łączone są ze sobą za pomocą tzw. routera - specjalnego urządzenia "kierującego ruchem" pakietów z i do przyłączonej przezeń sieci. Najprostszym routerem, wystarczającym do podłączenia niewielkiej sieci lokalnej, może być zwykły komputer PC z odpowiednim oprogramowaniem; z drugiej strony, do podłączenia np. całej sieci miejskiej do sieci szkieletowej kraju niezbędny jest odpowiednio wydajny, wyspecjalizowany router kosztujący wiele tysięcy dolarów.
Taka właśnie budowa Internetu umożliwia jego tak dynamiczny rozwój. Przyłączenie nowego "kawałka" sieci jest bowiem przy takiej topologii bardzo proste i wymaga uzgodnień w zasadzie jedynie z osobami zarządzającymi bezpośrednio podsiecią, do której zamierzamy się dołączyć. Podłączanie i odłączanie nowych podsieci nie wpływa na działanie pozostałych fragmentów Internetu ani nie wymaga żadnych zmian w konfiguracji komputerów znajdujących się w odległych podsieciach.
Jak można się domyślić z powyższego, sieć Internet jako całość nie ma żadnej władzy ani zarządu, który by nią kierował. Nie istnieje też właściciel Internetu jako całości. Sytuacja jest podobna jak w przypadku sieci telefonicznej: nikt nie jest właścicielem czy zarządcą całej sieci telefonicznej na świecie, a jednak z Polski można (przynajmniej teoretycznie...) dodzwonić się do np. Australii. Działanie sieci telefonicznej opiera się na wzajemnych umowach pomiędzy firmami telekomunikacyjnymi, z których każda zarządza swoim "kawałkiem" sieci, i na spełnieniu wspólnych standardów technicznych - i podobnie jest w przypadku Internetu: każda podsieć wchodząca w jego skład ma swojego zarządcę (administratora), który określa obowiązujące w tej podsieci zasady, a łączność pomiędzy poszczególnymi podsieciami funkcjonuje dzięki (niekoniecznie formalnym) porozumieniom między administratorami - no i oczywiście przede wszystkim dzięki spełnianiu przez wszystkie włączone do sieci urządzenia jednolitego standardu protokołów TCP/IP.
Poza NASK-iem dostęp do Internetu oferuje w Polsce aktualnie
sześć ** firm komercyjnych (ich adresy również są wymienione obok): w Warszawie - ATM (usługi znane również pod nazwą Internet
Komercyjny w Polsce), MALOKA BBS, *** PL-Net i Peryt; w Bielsku -
Petex-Service oraz w Łodzi - PDI. W odróżnieniu od NASK-u, firmy
te należą do kategorii określanej w języku angielskim jako
"Internet service providers" (dostawcy usług Internetowych),
podczas gdy NASK to "IP provider" - "dostawca IP" (IP oznacza tu
oczywiście Internet Protocol). Różnica między tymi dwoma
kategoriami polega na tym, że IP provider posiada własną sieć
szkieletową (łącza) oraz odpowiednie uprawnienia pozwalające mu
bezpośrednio przyłączać do niej podsieci swoich klientów.
Dysponuje też określoną pulą adresów IP (zob. dalej), które
przydziela dołączanym podsieciom - posiadanie adresu IP jest
niezbędnym warunkiem jakichkolwiek połączeń w protokole TCP/IP.
Wszystkiego tego nie ma Internet service provider - zwykle oferuje
on jedynie możliwość dostępu (na ogół przez linię telefoniczną) do
swoich komputerów, przyłączonych do sieci większego IP provider-a
(w przypadku Polski - NASK-u).
Jako że polscy Internet service providers przyłączeni są do
sieci NASK-u, oczywistym jest, że ceny tego ostatniego będą w
znacznym stopniu narzucać wysokość cen, jakie mogą oni żądać za
swoje usługi. Jednakże niektórzy spośród nich oferują swe usługi
po cenach wysokich, stanowiących czasami wręcz przeniesienie
cennika NASK-u, innym natomiast udaje się znajdować sposoby na ich
obniżenie. Szczególnie interesująca cenowo, dostępna nawet dla
prywatnych użytkowników, wydaje się być oferta dwu usługodawców -
warszawskiego MALOKA BBS *** oraz niedawno powstałej w Łodzi firmy PDI
(Publiczny Dostęp do Internetu). MALOKA to komercyjny system typu
BBS oferujący wśród swoich możliwości m.in. wszystkie typowe
usługi Internetowe. Posługiwanie się MALOKĄ, jako systemem typu
BBS, wiąże się z pewnymi normalnymi dla tego typu systemów
niewygodami i ograniczeniami, atutem jest jednak bardzo niska cena
konta w MALOCE, wynosząca miesięcznie (wg stanu na luty 1995 r.),
w zależności od dziennego limitu czasu korzystania z systemu, od
12 do 42 zł (120 tys. do 420 tys. starych zł) w wariancie bez
dostępu do usługi FTP, względnie 24 do 48 zł (240 tys. do 480 tys.
starych zł) z możliwością korzystania z FTP. *** Jeszcze bardziej
atrakcyjna wydaje się być oferta firmy PDI, która jest wprawdzie
nieco droższa (za korzystanie tylko z poczty elektronicznej oraz
Usenet news 19,50 zł miesięcznie plus 20 zł jednorazowej opłaty
instalacyjnej; za pełny dostęp do Internetu 38,50 zł miesięcznie
plus 40 zł opłaty instalacyjnej - bez ograniczeń czasowych),
zapewnia jednak pełnoprawne konto w systemie Unix z możliwością
uruchamiania wszelkich programów, a nie tylko ograniczony zestaw
usług do wyboru oferowany przez systemy typu BBS. Niestety, ze
względu na wysokie koszty międzymiastowych połączeń telefonicznych
oferta obu tych firm adresowana jest praktycznie wyłącznie do
mieszkańców miast, w których mają one swoje siedziby. Powstanie
podobnych firm także w innych regionach Polski mogłoby stać się
szansą na bardziej powszechny dostęp do Internetu w naszym
kraju...
Gdy przebolejemy już wysoką na ogół cenę dostępu do Internetu, należy zastanowić się nad fizycznym sposobem podłączenia. Zrealizować je można bardzo wieloma metodami. Niestety, w chwili obecnej z tych wszystkich metod w zakres możliwości prywatnego użytkownika lub niewielkiej firmy wchodzi praktycznie tylko jedno rozwiązanie: dostęp za pośrednictwem zwykłej (komutowanej) sieci telefonicznej i modemu. Ten sposób połączenia ma niestety dwie poważne wady. Po pierwsze, naraża nas na dodatkowe, niejednokrotnie dosyć wysokie (np. przy połączeniu międzymiastowym) koszty rachunków telefonicznych. Po drugie - co ważniejsze - znacznie ogranicza maksymalną możliwą do uzyskania prędkość transmisji. Praca z typowymi dla popularnych modemów szybkościami 2400, czy nawet 9600 bps wystarcza jedynie do odbioru i nadawania poczty elektronicznej, a i to na niezbyt dużą skalę. Korzystanie z jakichkolwiek innych usług Internetowych odbywa się w zaiście żółwim tempie. Nawet 19200 bps - szybkość zresztą trudna do osiągnięcia w polskiej sieci telefonicznej - niewiele tu pomaga, gdy efektywne korzystanie np. z najpopularniejszego obecnie w Internecie systemu informacyjnego World Wide Web (WWW) wymaga szybkości co najmniej kilkakrotnie większych. W krajach zachodnich jako alternatywa dla dostępu przez sieć telefoniczną lansowane jest obecnie podłączenie za pośrednictwem sieci telewizji kablowych, zapewniające szybkość transmisji co najmniej 64 Kbps. Tego rodzaju usług - według moich wiadomości - nikt jeszcze w Polsce nie oferuje.
Dostęp za pomocą komutowanej linii telefonicznej może być również wystarczającym rozwiązaniem dla większej instytucji, gdy korzysta ona z Internetu tylko okazjonalnie i w niewielkim stopniu. Z reguły jednak bardziej opłacalne będzie tu łącze stałe. Można je wydzierżawić od firm dysponujących takimi łączami - Telekomunikacji Polskiej S.A. lub przedsiębiorstwa TELBANK, można też, gdy zapotrzebowanie instytucji na dostęp do Internetu jest bardzo duże, wybudować własne łącze kablowe, światłowodowe lub radiowe - decydując się niejako "przy okazji" na borykanie się z setkami kłopotów formalno-prawnych z taką inwestycją związanych. Ten ostatni wariant (budowę własnego łącza) realizują w Polsce przede wszystkim uczelnie, aczkolwiek nie tylko - np. działające w Polsce przedstawicielstwa światowych firm komputerowych, takich jak IBM, DEC czy Sun Microsystems, posiadają własne łącza satelitarne (podłączone zresztą bezpośrednio do podsieci tych firm poza granicami Polski, z ominięciem sieci NASK-u). Możliwy jest wreszcie dostęp do Internetu poprzez publiczną sieć pakietową X.25 (POLPAK), co może być interesujące dla instytucji, które z innych powodów już posiadają dostęp do tej sieci (np. dla wymiany danych pomiędzy swoimi oddziałami w różnych miastach) - w innym przypadku jest to nieopłacalne.
Podłączając się za pomocą linii stałej uzyskujemy z reguły tzw. bezpośredni dostęp do Internetu - tzn. linia dołączona jest bezpośrednio do jakiegoś routera pracującego w standardzie TCP/IP i wymiana danych pomiędzy tym routerem i naszym komputerem (lub naszą siecią lokalną - możemy wszak przyłączyć więcej niż jeden komputer; w takim przypadku sami musimy dysponować własnym routerem po "naszej" stronie linii) odbywa się według reguł tego protokołu. Nasz komputer, wyposażony w pakiet oprogramowania TCP/IP, staje się wówczas pełnoprawnym "członkiem" Internetu. Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku połączenia przez linię komutowaną i modem. Możliwe są wówczas trzy rodzaje połączenia (nie wszyscy operatorzy zapewniają wszystkie te możliwości; o szczegóły należy każdorazowo pytać u konkretnego usługodawcy). Także i tutaj możemy mieć do czynienia z dostępem bezpośrednim - wykorzystywane są w tym celu specjalne warianty protokołu TCP/IP przeznaczone dla połączeń modemowych: SLIP (Serial Line Internet Protocol) lub PPP (Point-to-Point Protocol). W tym przypadku łączymy się z routerem telefonicznie i na czas połączenia nasz komputer jest w pełni włączony do Internetu, podobnie jak w przypadku łącza stałego. Musimy jednak posiadać specjalne oprogramowanie umożliwiające obsługę SLIP lub PPP.
Drugą możliwością jest połączenie w tzw. trybie terminalowym. W tym przypadku nasz komputer nie musi nic "wiedzieć" o protokole TCP/IP, wystarczy mu zwykłe oprogramowanie komunikacyjne, takie samo jakiego używa się np. dzwoniąc do BBS-ów (Telix, Telemate, Procomm...). Po "wykręceniu" przez modem odpowiedniego numeru, uzyskujemy połączenie z dużym komputerem podłączonym na stałe do Internetu (tzw. hostem), najczęściej pracującym w systemie Unix, i na nim rozpoczynamy pracę (musimy oczywiście posiadać przydzielone na tym komputerze tzw. konto) - nasz PC pełni tylko funkcję terminala, czyli praktycznie jest odległą klawiaturą i monitorem zdalnego systemu. Pewnym problemem jest w tym przypadku transmisja plików pomiędzy zdalnym systemem i naszym PC (np. celem wydrukowania otrzymanego pocztą elektroniczną listu czy zapisania na dyskietce "ściągniętego" z Internetowego archiwum programu) - najczęściej jest ona możliwa z wykorzystaniem jednego z typowych protokołów "modemowych", np. Kermita lub Zmodemu. Taki właśnie rodzaj dostępu (zwany w krajach anglojęzycznych shell account) najczęściej oferują komercyjni Internet service providers.
Ostatnim wariantem połączenia jest dostęp za pośrednictwem UUCP. UUCP (Unix to Unix CoPy) jest "starym ale jarym" protokołem używanym w systemie Unix do łączenia między sobą komputerów poprzez modemy i wymiany poczty elektronicznej oraz kopiowania plików. Protokół ten stosowany był w Unixie w czasach przed powstaniem TCP/IP i stosowany jest nadal w miejscach, gdzie warunki techniczne nie pozwalają na realizację regularnego połączenia TCP/IP lub byłoby ono nieopłacalne. Przykładowo, za pomocą UUCP wymieniają przez radio pocztę elektroniczną statki badawcze ekspedycji naukowych. W oparciu o UUCP zrealizowany jest dostęp do sieci Internet na znacznej części obszaru Rosji i innych państw b.ZSRR, ale - z drugiej strony - przeszło 28% instytucji korzystających z Internetu w USA (w tym przede wszystkim niewielkie firmy prywatne) przyłączone jest również właśnie poprzez UUCP! W przeciwieństwie do dwu poprzednich metod dostępu, podłączenie poprzez UUCP daje możliwość korzystania wyłącznie z dwu spośród całej obfitości usług dostępnych w Internecie: poczty elektronicznej oraz grup dyskusyjnych systemu Usenet. W przekazywaniu tych wiadomości protokół UUCP - zaprojektowany wszak specjalnie dla wolnych linii modemowych - jest jednak bardzo efektywny, znacznie sprawniejszy niż "naturalne" TCP/IP, tak więc dla użytkownika korzystającego wyłącznie z poczty elektronicznej i Usenet-u podłączenie poprzez UUCP może stanowić wartą rozważenia alternatywę. Najwygodniejszy do podłączenia przez UUCP jest oczywiście komputer Unixowy, ale jeżeli takim nie dysponujemy, istnieje także oprogramowanie dla UUCP pracujące pod MS-DOS-em.
Adres każdego komputera w Internecie ma postać 32-bitowej liczby (tzw. adres IP). Zwykle dla łatwiejszego zapamiętania adres ten rozdziela się na cztery części po 8 bitów, które zapisuje się oddzielone kropkami. W tej konwencji adres IP komputera może mieć np. taką postać:
(jest to adres komputera, na którym ma swoją skrzynkę pocztową autor tego tekstu). Adres IP odzwierciedla strukturę sieci: kolejne jego fragmenty odpowiadają coraz mniejszym podsieciom obejmującym wskazany komputer. I tak, pierwszy bajt adresu równy 149 jest jedną z kilku wartości, które przydzielone zostały Polsce. Sekwencja 149.156 wskazuje już jednoznacznie Kraków. 24 to jeden z czterech numerów podsieci przypisanych krakowskiej WSP, a 10 jest już bezpośrednio numerem komputera w obrębie jednej z tych podsieci. Adresy IP są oczywiście bardzo trudne do zapamiętania, dlatego oprócz nich wprowadzono adresy symboliczne albo domenowe. Nie każdy komputer musi mieć adres symboliczny; adresy symboliczne z reguły przypisywane są tylko komputerom udostępniającym w Internecie jakieś usługi, czyli będącym tzw. serwerami. Umożliwia to użytkownikom chcącym z nich skorzystać łatwiejsze wskazanie konkretnego serwera. Komputery będące tylko klientami, to znaczy tylko korzystające z zasobów informacyjnych serwerów (np. zwykłe PC włączone do Internetu), na ogół adresów symbolicznych nie mają - nie byłyby one do niczego przydatne. Adresy symboliczne wykorzystywane są również w przypadku komputerów przyłączonych do Internetu poprzez UUCP, które nie mają - z oczywistych przyczyn - adresów IP, jednakże adresy symboliczne umożliwiają zaadresowanie poczty do takiego komputera.
Adres symboliczny zapisywany jest w postaci ciągu nazw, tzw. domen które rozdzielone są kropkami podobnie jak w przypadku adresu IP. Poszczególne części adresu domenowego nie mają jednak żadnego związku z poszczególnymi fragmentami adresu IP - chociażby ze względu na fakt, że o ile adres IP składa się zawsze z czterech części, o tyle adres domenowy może ich mieć różną liczbę - od dwóch do sześciu czy siedmiu. Adresem domenowym komputera wymienionego uprzednio jest:
(adres ten akurat zupełnie przypadkowo ma również cztery części). Odwrotnie niż adres IP, adres domenowy czyta się "od tyłu". Ostatni jego fragment (".pl"), tzw. domena najwyższego poziomu (top-level domain), jest z reguły dwuliterowym oznaczeniem kraju. Jedynie w USA dopuszcza się istnienie adresów bez oznaczenia kraju na końcu (biorąc pod uwagę, że sieć Internet powstała właśnie tam, i nikt początkowo nie przypuszczał, że wyjdzie ona poza granice USA, jest to oczywiste). W USA nie ma zatem w adresie oznaczenia kraju, natomiast domena najwyższego poziomu opisuje "branżową" przynależność instytucji, w której znajduje się dany komputer. Może to być ".com" - oznaczające firmy komercyjne, ".edu" - instytucje naukowe i edukacyjne (np. uczelnie), ".gov" - instytucje rządowe (np. Biały Dom, Biblioteka Kongresu albo NASA), ".mil" - wojskowe, a wreszcie ".org" - wszelkie organizacje społeczne i inne instytucje typu "non-profit". Typowy adres komputera w USA może zatem wyglądać np. tak:
Istnieją jeszcze dwie domeny "top-level", które można spotkać także w adresach komputerów spoza USA: ".int" - organizacje międzynarodowe nie dające się zlokalizować w konkretnym państwie (np. NATO) oraz ".net" - firmy i organizacje zajmujące się explicite administrowaniem i utrzymywaniem sieci komputerowych (np. EARN, europejska sieć akademicka oparta na komputerach mainframe firmy IBM, czy EUnet - firma sprzedająca dostęp do Internetu w kilku krajach Europy). Wzorem USA podział "branżowy" przyjęty został w wielu innych krajach (m.in. częściowo również w Polsce), z tym że domena "branżowa" została umieszczona jako przedostatnia, czyli zgodnie z zasadą czytania adresu od tyłu - bezpośrednio następna po oznaczeniu kraju. I tak, komputer w Polsce posiadający adres "branżowy" może nazywać się np.
Równolegle ze schematem "branżowym" w większości krajów funkcjonuje inny schemat budowy adresu - "geograficzny", w którym przedostatni człon adresu określa miasto (do tego schematu stosuje się pierwszy z wymienionych adresów). Obydwa te schematy mają swoich zwolenników i przeciwników; w efekcie na ogół część komputerów ma adresy "branżowe", część - "geograficzne", przy czym w poszczególnych krajach będzie przeważał jeden lub drugi typ.
Następną - idąc od końca - częścią adresu po domenie "branżowej" lub "geograficznej" będzie domena określająca bezpośrednio instytucję - na ogół jej nazwa lub skrót nazwy, a więc w powyższych adresach "wsp" (Wyższa Szkoła Pedagogiczna, w tym wypadku - co wynika z domeny "geograficznej" - w Krakowie), "uiuc" (University of Illinois at Urbana - Champaign) lub "agh" (Akademia Górniczo-Hutnicza - też w Krakowie, ale to już trzeba wiedzieć skądinąd). W obrębie instytucji mogą - choć nie muszą - występować dalsze podziały ("ncsa", "uci"), aż do pierwszego członu adresu domenowego, który dopiero jest nazwą własną konkretnego komputera ("inf", "ftp", "galaxy"). Żeby sprawa wyglądała jeszcze bardziej skomplikowanie, w niektórych krajach, np. w Niemczech bądź Finlandii, w ogóle pomija się w adresie zarówno domenę "branżową", jak i "geograficzną", przechodząc od określenia kraju wprost do nazwy instytucji, jak w adresie garbo.uwasa.fi. W innych zaś krajach europejskich oznaczenia domen "branżowych" są inne niż w USA, np. w Austrii i Wielkiej Brytanii zamiast ".edu" stosowane jest oznaczenie ".ac", a zamiast ".com" - ".co". Wszystko to powoduje ogromną różnorodność adresów symbolicznych, z jakimi możemy się spotkać.
Przy tworzeniu sieci ARPANET, w jej założeniach określone zostały trzy podstawowe usługi, które powinny realizować komputery włączone do tej sieci. Usługami tymi były:
Nie wszystkie komputery w Internecie mają zainstalowane serwery (w sensie programów) dla wszystkich usług. Co więcej, wiele komputerów podłączonych do Internetu nie ma zainstalowanych żadnych serwerów, a więc nie udostępnia w sieci żadnych usług. Komputery takie są wyłącznie klientami - jedynie korzystają z usług udostępnianych przez serwery. Tak na ogół ma się sytuacja z dołączanymi do Internetu komputerami PC pracującymi pod DOS-em. Aby móc się skomunikować z innymi komputerami, komputer dołączony do sieci TCP/IP jako minimum musi posiadać programy klientów telnetu oraz ftp. Użycie programu telnet pozwala pracować jako terminal innego, większego komputera, wyposażonego na ogół w pełniejszy zestaw oprogramowania sieciowego (np. w pocztę elektroniczną). Obecność ftp uzupełnia pracę terminalową o jeden ważny element: możliwość transmisji plików z komputera, na którym pracujemy przez telnet, na nasz lokalny komputer i odwrotnie. W instytucjach posiadających bezpośrednie połączenie swoich sieci lokalnych z Internetem wiele komputerów PC przyłączonych do tych sieci lokalnych wykorzystywanych jest przez ich użytkowników właśnie w taki sposób.
Program klienta telnetu, który uruchamiamy w celu nawiązania połączenia, w większości systemów operacyjnych nosi nazwę - jak nietrudno się domyślić - telnet, a jego typowym sposobem wywołania jest
telnet adres
gdzie adres jest adresem (domenowym lub IP) komputera, z którym chcemy się połączyć. Po wydaniu takiej komendy pojawi się kilka komunikatów informujących o przebiegu nawiązywania połączenia (ich postać zależy oczywiście od używanego systemu operacyjnego i wersji programu telnet), a po chwili, o ile tylko docelowy komputer nie jest akurat wyłączony lub z innych powodów nieosiągalny w sieci (np. awaria łącza), powinniśmy zobaczyć jego zaproszenie do rozpoczęcia pracy. W przypadku komputerów pracujących pod nadzorem różnych odmian Unixa wygląda ono podobnie jak poniżej:
SunOS UNIX (lfs) login:Musimy teraz zalogować się w systemie, to znaczy podać nasz identyfikator użytkownika (zwany też nazwą konta), który został nam nadany przez administratora danego komputera. Poza nielicznymi kontami "gościnnymi" (zob. poniżej) większość kont wymaga podania hasła, stanowiącego prywatny, znany tylko użytkownikowi "klucz" umożliwiający wejście do systemu (to właśnie zdobycie tych haseł, a w szczególności hasła administratora systemu, jest celem ataków crackerów - komputerowych włamywaczy; nie należy więc wybierać haseł zbyt łatwych do odgadnięcia, jak np. imię bliskiej osoby). Pojawi się zatem kolejne pytanie
Password:w odpowiedzi na które musimy wpisać swoje hasło (nie pojawia się ono na ekranie!). Jeżeli czynności te wykonaliśmy poprawnie, to po kilku zależnych od konkretnego komputera komunikatach wstępnych uzyskamy zgłoszenie systemu operacyjnego i możemy rozpocząć normalną pracę.
Z powyższego wynika, że z telnet jest usługą przeznaczoną w zasadzie tylko dla osób posiadających konto na komputerze, z którym się łączą. Na nielicznych komputerach istnieją utworzone z uprzejmości administratorów konta "gościnne", zwykle o ograniczonych uprawnieniach w stosunku do kont normalnych użytkowników, na które może logować się każdy bez podania hasła (konta takie typowo noszą nazwy "guest", "visitor", "anonymous" itp.), ze względu jednak na nierzadko zdarzające się nadużycia takich kont, np. poprzez rozsyłanie - pod zasłoną anonimowości - obraźliwych listów pocztą elektroniczną, ich istnienie jest raczej wyjątkiem niż regułą. Znacznie częściej spotykane są natomiast konta ogólnodostępne przeznaczone do wykonywania tylko jednego konkretnego zadania. Można się na nie również logować bez hasła, ale po zalogowaniu nie uzyskujemy dostępu do linii komend systemu operacyjnego, lecz od razu uruchamiany jest pewien z góry zdefiniowany program, i tylko z tym programem możemy pracować. Zakończenie pracy z programem powoduje automatyczne zakończenie sesji. Bodaj najpopularniejszym programem publicznie udostępnianym w ten sposób jest archie, służący do odszukiwania plików w archiwach anonymous ftp (zob. dalej) na świecie. Można z niego skorzystać, logując się na konto o nazwie archie na którymkolwiek z komputerów na świecie, na których system ten jest zainstalowany (w Polsce takim komputerem jest archie.icm.edu.pl). Istnieją wreszcie komputery (typowym przykładem są tu maszyny obsługujące katalogi biblioteczne), na których serwer telnetu jest tak skonfigurowany, że po nawiązaniu połączenia w ogóle nie logujemy się w systemie operacyjnym na żadne konto, lecz od razu rozpoczynamy pracę z konkretnym programem użytkowym.
Podobnie jak w przypadku telnetu, sposób wywołania programu FTP jest identyczny w większości systemów operacyjnych:
ftp adres
Także i tutaj adres jest adresem domenowym lub IP docelowego komputera. Po nawiązaniu połączenia wita nas on komunikatem podobnym do poniższego:
220 ux FTP server (Linux 1.2.0 #1) ready. Username:Podobnie jak w przypadku telnetu, musimy podać nasz identyfikator i hasło. Wszystkie komputery, na których możliwa jest zdalna praca przez telnet, z reguły posiadają także serwer ftp, ale serwer ftp może być zainstalowany także w systemach nie obsługujących telnetu - nawet w MS-DOS-ie. W takich przypadkach lista identyfikatorów użytkowników oraz haseł ustalana jest w sposób dowolny przez osobę konfigurującą serwer ftp.
Po zaakceptowaniu przez system naszego identyfikatora i hasła uzyskujemy zgłoszenie gotowości programu w postaci "ftp>" - program oczekuje na naszą komendę. Do dyspozycji mamy kilkanaście poleceń pozwalających m.in. przeglądać zawartości katalogów na zdalnym komputerze (dir), zmieniać katalog bieżący (cd), przesyłać plik z komputera zdalnego na lokalny (get) lub w odwrotnym kierunku (put), wreszcie wybierać tryb transmisji między tekstowym (ascii) - w tym trybie zapewniana jest automatyczna konwersja między różnymi reprezentacjami plików tekstowych w komputerach o różnych systemach operacyjnych - lub binarnym (bin), w którym plik kopiowany jest bez żadnych zmian. Zakończenie sesji ftp uzyskujemy komendą quit.
Faktem, który nadaje usłudze ftp znaczenie o wiele większe
niż tylko uzupełnienia telnetu, jest istnienie w Internecie
licznych komputerów obsługujących tzw. anonimowe ftp (anonymous
ftp). Komputery te zawierają na swoich dyskach obszerne archiwa
plików przeznaczonych do publicznego kopiowania za pomocą ftp.
Dostęp do takich archiwów uzyskać można zgłaszając się przy
rozpoczynaniu sesji ftp nazwą użytkownika "anonymous" (stąd
określenie "anonymous ftp"), a jako hasło podając swój adres
poczty elektronicznej. Zawartość tych archiwów to najczęściej
różnego rodzaju publikacje (artykuły, książki, wiersze, teksty
piosenek itp.), najrozmaitsze pliki graficzne i dźwiękowe, a
przede wszystkim gigabajty różnorakiego oprogramowania na wszelkie
typy komputerów, rozpowszechnianego na zasadach public domain,
freeware lub shareware. Niektóre z archiwów anonymous ftp
pozwalają nie tylko na pobieranie plików, ale także na
pozostawianie - w wydzielonym podkatalogu - własnych plików, które
po sprawdzeniu przez opiekuna archiwum (może to być administrator
komputera, na którym jest zlokalizowane archiwum lub inna
uprawniona przez niego osoba) mogą być - o ile zostaną uznane za
interesujące dla ogółu użytkowników - dołączone do zasobów.
Przypomina to bardzo funkcjonowanie znanych posiadaczom modemów
BBS-ów, z tym że archiwa anonymous ftp - zwłaszcza te największe i
najsłynniejsze, jak np. Simtel (oak.oakland.edu) ****, "skarbnica"
największej na świecie liczby programów narzędziowych dla MS-DOS-a
- są na ogół znacznie lepiej uporządkowane i łatwiej odnaleźć w
nich potrzebny plik, nie zawierają też trafiających się w BBS-ach
"śmieci" w postaci plików uszkodzonych, nie działających lub
zupełnie bezwartościowych, ani też programów zawirusowanych (choć
jak wszędzie, od reguł tych bywają wyjątki...).
Choć od strony użytkownika poczta jest usługą bardzo prostą i wygodną w użyciu, technicznie jest jedną z najbardziej skomplikowanych usług realizowanych w sieci TCP/IP. O ile w przypadku prostych usług, takich jak opisane telnet czy ftp, w ich realizację zaangażowane są dwa programy (klient i serwer) na dwóch komunikujących się ze sobą komputerach, o tyle w pojedynczej wymianie poczty elektronicznej jest tych programów co najmniej cztery - i to w najprostszym przypadku, gdy komputer nadający pocztę bezpośrednio łączy się z komputerem odbierającym; z różnych przyczyn w przesyłanie poczty bywają włączane jeszcze "po drodze" dodatkowe komputery, pełniące funkcję swoistych "przekaźników".
Aby móc korzystać z poczty elektronicznej, niezbędne jest posiadanie adresu. Adres użytkownika w poczcie elektronicznej ma w Internecie postać
np. adresem autora tego tekstu jest raj@inf.wsp.krakow.pl. Z takiej postaci adresu wynikają dwa warunki:
W komputerach obsługujących pocztę każdy użytkownik ma przydzieloną na dysku tzw. skrzynkę pocztową - wydzielony katalog lub plik, w którym system (a konkretnie serwer poczty) umieszcza przychodzące na adres danego użytkownika listy. Proces ten odbywa się w sposób ciągły; natomiast przeglądanie skrzynki pocztowej i odczytywanie listów przez użytkownika realizowane jest za pomocą zupełnie odrębnego programu, który użytkownik wywołuje w zależności od potrzeby. Program ten, tzw. user agent, służy również do wysyłania poczty; on sam jednak nie nawiązuje żadnych połączeń sieciowych, lecz znów odwołuje się w tym celu do pracującego cały czas "w tle" serwera poczty (w tym zastosowaniu nazywany jest on zwykle systemem transportu poczty - mail transport system), który zajmuje się fizycznym przekazaniem listu w sieci TCP/IP (tym razem pełniąc w połączeniu sieciowym rolę klienta). Stąd wspomniane cztery programy uczestniczące w przekazaniu poczty - po każdej ze stron potrzebna jest bowiem para: serwer poczty oraz user agent.
W niektórych instytucjach stosowana jest konfiguracja z tzw. koncentratorem poczty (mail hub). Adres pocztowy użytkownika nie zawiera wówczas po znaku "@" pełnego adresu komputera, do którego adresujemy pocztę, lecz tylko samą nazwę domeny - bez specyfikowania konkretnej nazwy komputera. Poczta tak adresowana trafia do wyróżnionego komputera w domenie - właśnie owego koncentratora, który przekazuje ją dalej do tego komputera w domenie, na którym dany użytkownik ma konto, lub - gdy użytkownicy mają konta na wielu komputerach w domenie - umieszcza pocztę tak, aby była ona dostępna z każdego komputera, na którym użytkownik się zaloguje. Przykładowo, chcąc przesłać list do użytkownika posiadającego konto na którymś z komputerów w krakowskim Akademickim Centrum Komputerowym "Cyfronet" użyjemy adresu nazwa-użytkownika@cyf-kr.edu.pl. Tak adresowana poczta trafia najpierw do komputera nms.cyf-kr.edu.pl, którego serwer poczty podejmuje decyzję o tym, do którego z komputerów w domenie (np. kinga.cyf-kr.edu.pl, lfs.cyf-kr.edu.pl, wawel.cyf-kr.edu.pl) list ma być ostatecznie przesłany. W takim przypadku w przesłanie poczty zaangażowanych jest oczywiście więcej niż dwa komputery i cztery programy.
Dla użytkowników PC korzystanie z poczty elektronicznej jest najprostsze, jeżeli konto "pocztowe" mamy w sieci lokalnej. Program pocztowy - user agent (dla Novell Netware np. popularny Pegasus Mail) uruchamiamy wówczas wprost na tym samym komputerze, którego zwykle używamy do wszelkich innych prac, np. obliczeń czy pisania tekstów w edytorze - nie musimy korzystać z żadnych innych komputerów. Jeżeli natomiast nasze konto pocztowe znajduje się na innym komputerze, np. Unixowym, musimy się jakoś do niego "dostać". Można wykorzystać w tym celu dwa sposoby: pierwszym jest połączenie się przez telnet z komputerem, na którym mamy skrzynkę pocztową, i uruchamianie na nim programu pocztowego (popularnymi programami Unixowymi są np. elm lub pine). Ewentualne interesujące listy, które chcemy zachować np. na dyskietce lub wydrukować, albo wcześniej przygotowane w edytorze teksty przeznaczone do wysłania pocztą muszą być wówczas transmitowane z i do zdalnego komputera za pomocą ftp, co jest nieco niewygodne. Rozwiązanie takie ma ponadto tę wadę, że wymaga pewnego przynajmniej minimalnego zaznajomienia z systemem operacyjnym zdalnego komputera, np. Unixem lub VM, oraz zasadami obsługi dostępnego w nim oprogramowania, co dla wielu użytkowników może być barierą nie do przeskoczenia. Alternatywnym rozwiązaniem jest użycie na PC specjalnego programu pocztowego działającego w oparciu o tzw. protokół POP (Post Office Protocol), który pozwala na współpracę serwera poczty i programu user agent znajdujących się na różnych komputerach. Program wykorzystujący POP po uruchomieniu łączy się z serwerem poczty na zdalnym komputerze i wszystkie listy znajdujące się tam w skrzynce pocztowej przenosi na dysk naszego PC; dalsze ich przeglądanie, ew. kasowanie, drukowanie itp. odbywa się już lokalnie. W przypadku wysyłania listu program ponownie łączy się ze zdalnym komputerem, przekazuje mu list, a ten przesyła go dalej. Pracujemy więc cały czas na PC, w środowisku DOS czy Windows; "rozmowa" ze zdalnym komputerem odbywa się bez naszego bezpośredniego udziału. Niemniej jednak nasz adres pocztowy wskazuje na ten właśnie zdalny komputer, na którym mamy konto, a nie na PC.
Z powyższych uwag można już wywnioskować, że nie istnieje jeden, standardowy program do obsługi poczty elektronicznej, taki jak standardowe i identyczne prawie we wszystkich systemach programy klientów telnetu i ftp. Istnieje bardzo wiele programów typu user agent, wszystkie one jednak są w jakiś sposób do siebie podobne i oferują podobny zestaw funkcji, na tej samej zasadzie jak podobne do siebie są np. różne procesory tekstów czy arkusze kalkulacyjne. Prawie wszystkie z tych programów są "przyjazne dla użytkownika", sterowane przez łatwe w użyciu, czytelne menu; z reguły zawierają wbudowany edytor do pisania listów lub współpracują z edytorem zewnętrznym; oferują funkcje automatycznej odpowiedzi na otrzymany list (reply), przekazania otrzymanego listu dalej do innego użytkownika, z ewentualnymi własnymi uwagami (forward), pozwalają grupować otrzymywane listy w tzw. foldery (np. w danym folderze można umieszczać listy od określonej osoby lub dotyczące konkretnych tematów), kasować niepotrzebne listy, zapisywać je jako osobne pliki tekstowe, drukować itp.
Omawiając pocztę elektroniczną warto jeszcze wspomnieć, że jej zasięg wykracza poza samą tylko sieć Internet; można wysyłać pocztę praktycznie do wszystkich innych systemów poczty elektronicznej na świecie, np. do sieci Bitnet, DECnet, amatorskiej sieci Fido, komercyjnych sieci amerykańskich CompuServe, America OnLine czy Prodigy, itd. itp... Wszystkie te sieci osiągalne są w poczcie poprzez specjalne "nazwy domenowe", na które adresujemy listy. Poczta wysyłana do tych specjalnych "domen" przekazywana jest do tzw. bramek, czyli ustalonych komputerów wymieniających pocztę między dwiema sieciami, a szczegóły adresu interpretowane są już przez oprogramowanie danej bramki. I tak np. list do użytkownika sieci Fido, posiadającego konto w węźle numer 2:480/10, adresować będziemy na imię.nazwisko@f10.n480.z2.fidonet.org, zaś do użytkownika systemu America OnLine pisać będziemy pod adres nazwa-użytkownika@aol.com, gdzie jako nazwę użytkownika podajemy oczywiście odpowiednią nazwę konta w AOL.
Obsługę list dyskusyjnych realizuje z reguły specjalny program, tzw. listserwer, i do tego programu należy kierować żądania zapisania się na listę lub wypisania z niej. Aby zapisać się na listę o adresie nazwa-listy@jakis.adres.domenowy, z reguły trzeba wysłać na adres listserv@jakis.adres.domenowy (oczywiście musi to być ten sam adres domenowy, co w adresie listy) list zawierający jedną linijkę o treści
subscribe nazwa-listy imię nazwisko
np. subscribe polip Jaroslaw Rafa (oczywiście jako imię i nazwisko podajemy własne imię i nazwisko). W przypadku niektórych list zamiast listserv w adresie może wystąpić nazwa "użytkownika" listproc, maiser albo majordomo - są to różne programy spełniające podobną funkcję co listserv.
Poza listami dyskusyjnymi administrowanymi przez listserwery istnieje też pewna (coraz mniejsza) grupa list zarządzanych ręcznie, w których dopisuje użytkowników do listy i usuwa ich bezpośrednio jej administrator poprzez ręczne modyfikacje edytorem odpowiednich plików. Listy dyskusyjne powstały bowiem pierwotnie poza Internetem - w sieci Bitnet, składającej się w większości z komputerów pracujących pod systemem IBM VM, i dla tych maszyn stworzona została oryginalna wersja programu listserv. (Do dziś zresztą większość "dużych" list dyskusyjnych na świecie obsługiwana jest właśnie przez Bitnetowe listserwery, gdyż okazały się one najefektywniejsze, najlepiej konfigurowalne i najbardziej niezawodne.) Długo nie istniały odpowiedniki programu listserv dla innych systemów operacyjnych i listy dyskusyjne tworzone np. na komputerach Unixowych musiały być administrowane ręcznie. W przypadku takich list nie istnieje "użytkownik" listserv (czy też listproc itp...) w domenie odpowiadającej adresowi listy - poczta wysyłana na ten adres jest zwracana. Prośby do administratora listy o zapisanie (sformułowane "ludzkim" językiem, a nie komendy w rodzaju "subscribe polip ..."!) wysyła się wówczas na adres nazwa-listy-request@dany.adres.domenowy.
W systemie news nie otrzymujemy żadnych wiadomości do swojej skrzynki pocztowej; wiadomości rezydują na dyskach wydzielonych komputerów - serwerów news, i aby je odczytać, trzeba połączyć się z tymi komputerami za pomocą specjalnego programu - klienta, tzw. czytnika news (newsreader). Wbrew nazwie, program ten służy nie tylko do odczytywania wiadomości, lecz również do ich wysyłania - jest funkcjonalnym odpowiednikiem programu user agent w poczcie elektronicznej.
Wiadomości rozsyłane w systemie news podzielone są na grupy. Każda grupa, podobnie jak każda lista dyskusyjna, poświęcona jest określonemu tematowi. Nie wszystkie grupy docierają do wszystkich serwerów news - liczba grup dostępnych na różnych serwerach może wahać się od 3000 do prawie 10000; z tego około 2000 stanowi zbiór najważniejszych grup o zasięgu ogólnoświatowym. Grupy Usenetowe zorganizowane są w pewną hierarchię, znajdującą odzwierciedlenie w ich nazwach, np. grupa comp.os.msdos.programmer poświęcona jest programowaniu w systemie operacyjnym MS-DOS; znajduje się zatem w ogólnej klasie grup zajmujących się komputerami (comp), w podklasie dotyczącej systemów operacyjnych (os), w jeszcze węższej podklasie dotyczącej MS-DOS-a, i dopiero ostatni człon nazwy wyróżnia konkretny temat grupy. Podstawowe grupy systemu Usenet, dostępne na prawie wszystkich serwerach news na świecie, zebrane są w siedmiu klasach, określanych często jako "Wielka Siódemka" Usenet-u. Grupy o nazwach zaczynających się od "comp" zajmują się wszelkimi tematami związanymi z komputerami; "sci" to dyskusje naukowe, "rec" - tematyka dotycząca rozrywek, hobby, spędzania czasu wolnego, "soc" - sprawy społeczne. Grupy o nazwach zaczynających się od "news" dotyczą funkcjonowania samego systemu Usenet (m.in. zawierają materiały wprowadzające dla początkujących użytkowników) - będzie jeszcze o nich mowa później. Kategoria "talk" to swoisty "Hyde Park" - zarezerwowana jest ona dla niekończących się i nie doprowadzających do żadnych rozsądnych wniosków debat na "wiecznie kontrowersyjne" tematy, jak np. aborcja. Wreszcie tematy nie pasujące nigdzie indziej (m.in. sprawy dotyczące życia codziennego, dzieci, szkolnictwa, produktów konsumpcyjnych, prowadzenia firmy, oferty pracy, ogłoszenia o kupnie i sprzedaży itp.) znajdują swoje miejsce w kategorii "misc". I tak przykładowo grupa poświęcona kulturze polskiej nazywa się soc.culture.polish, w hierarchii grup poświęconych sprawom społecznym (soc), dla miłośników muzyki Beatlesów przeznaczona jest grupa rec.music.beatles, w hierarchii dotyczącej rekreacji (rec), a dla właścicieli kotów - rec.pets.cats w tej samej hierarchii. Oprócz "Wielkiej Siódemki" istnieje jeszcze wiele innych hierarchii grup Usenetowych, często również o bardzo szerokim zasięgu - najbardziej znaną z nich jest hierarchia "alt" (alternatywna). O ile grupy należące do "Wielkiej Siódemki" muszą mieć ściśle określony i w miarę "poważny" temat, a do ich założenia niezbędne jest spełnienie pewnych ścisłych wymogów formalnych (przedstawienie formalnej propozycji nowej grupy w grupie news.announce.newgroups, miesięczny okres dyskusji nad propozycją, a następnie głosowanie), o tyle w grupach "alternatywnych" do założenia nowej grupy nie są potrzebne właściwie żadne formalności - dziesiątki tych grup powstają (i znikają) codziennie, a wśród ich tematów obok poważnych, zbliżonych do tematyki grup "Wielkiej Siódemki" bądź wręcz ją dublujących (np. alt.architecture, alt.society.civil-liberty albo alt.msdos.programmer), znajdują się też nieco... niezwykłe (alt.beer, alt.horror.werewolves, alt.paranormal) aż do zupełnie zwariowanych, manifestujących się równie zwariowanymi, wyłamującymi się z hierarchii nazwami, jak alt.destroy.the.earth czy alt.cows.moo.moo.moo. Podobnie jak w przypadku list dyskusyjnych, także część grup w Usenecie jest moderowana.
Do czytania i wysyłania wiadomości w grupach Usenetowych nie są potrzebne żadne wcześniejsze przygotowania typu zapisywania się na listę. Po połączeniu się za pomocą czytnika z wybranym serwerem news (z reguły wolno nam będzie połączyć się tylko z jednym serwerem, najbliższym naszemu komputerowi - pozostałe odrzucą połączenie; z uwagi na bardzo dużą objętość informacji przesyłanej codziennie w systemie Usenet możliwość korzystania z serwerów news jest ograniczona "terytorialnie" dla zmniejszenia obciążenia łączy) uzyskujemy na ekranie listę grup dostępnych na danym serwerze i możemy "zaglądnąć" do dowolnej grupy celem przeczytania aktualnie dostępnych w niej listów (wiadomości na serwerze news przetrzymywane są przez określony czas, zależny od ilości wolnego miejsca na dyskach - z reguły jest to od kilku dni do dwóch tygodni - po czym znikają bezpowrotnie) bądź wysłania własnego. Wbrew pozorom jednak, sprawne korzystanie z systemu news jest dosyć skomplikowane, dlatego istnieją specjalne grupy i dokumenty przeznaczone dla początkujących użytkowników, które mają pomóc im w szybszym "wciągnięciu się" w Usenet. Pierwszą grupą, od której przeczytania powinien zacząć nowy użytkownik Usenet-u, jest grupa news.announce.newusers. Jest to grupa moderowana, której zawartość stanowią wyłącznie materiały informacyjne przeznaczone dla początkujących użytkowników - takie jak np. aktualne wykazy istniejących grup (oczywiście jak wszystkie tego typu wykazy w Internecie, także i te nie są całkowicie pełne), zasady "etykiety" obowiązującej przy pisaniu listów do grup Usenetowych itp. Jeżeli natomiast po przeczytaniu wszystkich tekstów z tej grupy wciąż mamy jeszcze jakieś wątpliwości dotyczące korzystania z Usenet-u, grupa news.newusers.questions jest właściwym miejscem do zadawania pytań przez początkujących użytkowników systemu news.
Innym cennym źródłem informacji są tzw. Frequently Asked Questions, w skrócie FAQ. Otóż zauważono, że w wielu grupach często powtarzają się listy zawierające te same pytania (np. we wspomnianej na wstępie grupie comp.os.msdos.programmer takim pytaniem mogłoby być "jak odczytuje się programowo numer seryjny dyskietki?"). Znaleźli się więc ludzie, którzy zebrali takie pytania - i oczywiście odpowiedzi na nie - w jeden obszerny tekst określany właśnie jako FAQ. Teksty takie są okresowo (typowo co tydzień, co dwa tygodnie lub co miesiąc) wysyłane do danej grupy. Oprócz wysyłania ich do konkretnej grupy, której dotyczą, wszystkie takie teksty umieszczane są także w grupie news.answers, służącej specjalnie do tego celu. FAQ dostępne są także (na wypadek, gdy tekst zdążył już "zniknąć" z serwera news) przez anonymous ftp - dokładne informacje zamieszczone są w jednym z listów we wspomnianej grupie news.announce.newusers. Warto wreszcie czytać także grupę news.announce.important, w której czasami (bardzo rzadko; zwykle kilka razy w roku) pojawiają się bardzo ważne komunikaty, które powinny zostać przeczytane przez wszystkich użytkowników.
Podobnie jak poczta elektroniczna, także i Usenet stanowi środek komunikacji, którego zasięg wykracza poza samą sieć Internet - część grup Usenetowych dociera także do innych sieci czy niektórych BBS-ów, a nawet do systemów z różnych względów nie podłączonych w ogóle do żadnej sieci (wiadomości przewozi się na taśmach magnetycznych z i do najbliższego węzła sieci). Poza tym - jak już wspomniano - wiele grup jest odpowiednikami list dyskusyjych, przykładowo wspomniana w poprzednim punkcie lista polip@man.lodz.pl dostępna jest w systemie news pod nazwą pl.listserv.polip.
Gopher (określany też polskim mianem "świstak") nazywany jest usługą naprowadzającą, ponieważ pozwala on przeglądać zasoby Internetu za pomocą bardzo prostego systemu wielopoziomowych menu. Praca z gopherem nie wymaga praktycznie znajomości żadnych adresów sieciowych, sprowadza się do wybrania odpowiedniej pozycji z prezentowanego na ekranie menu (zob. rys. 2) i naciśnięcia klawisza ENTER. Wybrana pozycja może być plikiem tekstowym, który można odczytać bezpośrednio na ekranie (z możliwością zapisania go od razu na dysk swojego komputera), bazą danych (typowo np. spisem adresowym), w której wyszukuje się informacje według podanego klucza, plikiem binarnym, który przetransmitowany będzie do naszego komputera w sposób analogiczny jak przy "zwykłym" ftp (w szczególności może to być plik graficzny - najczęściej w formacie GIF; wówczas zostanie on po przetransmitowaniu wyświetlony na ekranie, o ile dany klient gophera posiada takie możliwości), typową sesją telnetową nawiązującą połączenie z komputerem o określonym adresie (gopher wywołuje wówczas automatycznie klienta telnetu), a wreszcie menu niższego poziomu, otwierającym kolejną listę możliwości do wyboru. Gopher jest systemem rozproszonym, co oznacza, że dane, które będą odczytywane w razie wyboru danej pozycji z menu, mogą znajdować się na zupełnie innych komputerach niż ten, który stanowił dla nas punkt wyjścia; tym sposobem w trakcie przechodzenia przez kolejne menu możemy w "niewidoczny" sposób łączyć się z kilkoma serwerami po kolei.
Używanie gophera wymaga oczywiście posiadania odpowiedniego programu klienta na swoim komputerze i nawiązaniu połączenia z którymś z serwerów realizujących tę usługę. Użytkownicy, którzy nie mają na swoim komputerze klienta gophera i nie mają też możliwości zainstalowania go, mogą skorzystać z jednego z kilkunastu tzw. publicznych klientów, dostępnych poprzez zalogowanie się (przez telnet) na konto o nazwie "gopher" na odpowiednim komputerze, na którym taki publiczny klient został udostępniony (np. gopher.mat.uni.torun.pl). Taki sposób pracy nie jest jednak zalecany na dłuższą metę; jest też niewygodny, gdyż nie umożliwia np. zapisywania plików na własny dysk - dlatego należy dążyć do zainstalowania własnego klienta. W przypadku samodzielnej instalacji klienta gophera, np. na PC, musimy się dowiedzieć o adres przynajmniej jednego z najbliższych serwerów - najlepiej od administratora którejś z okolicznych podsieci. Natomiast jeżeli na komputerze Unixowym lub w sieci lokalnej zainstalowany jest już ogólnie dostępny klient, instalujący go administrator systemu odpowiednio skonfigurował adres domyślnego serwera, z którym następuje połączenie po uruchomieniu programu; tak więc w tym przypadku nie musimy się o to martwić.
Połączywszy się z jednym z serwerów, możemy w każdej chwili "przenieść się" do dowolnego innego: każdy z serwerów gophera zawiera gdzieś w jednym z menu pozycję zawierającą wykaz wszystkich innych serwerów na świecie - wystarczy wybrać któryś z nich, aby nastąpiło połączenie. Dostępna jest też funkcja o nazwie Veronica, pozwalająca poszukiwać na wszystkich serwerach pozycji menu, w których występuje wskazany ciąg znaków. W menu wielu serwerów gophera znaleźć też można połączenia z innymi usługami sieciowymi: możliwe jest np. "ściąganie" plików z archiwów anonymous ftp, czytanie (niestety bez możliwości wysyłania) wiadomości systemu Usenet, czy korzystanie z baz danych. Niektóre z pozycji w menu - jak już wspomniano - powodują nawiązanie za pomocą telnetu łączności z systemami oferującymi inne ogólnodostępne usługi.
Gopher i WWW mają wiele wspólnego: obydwa te systemy umożliwiają dostęp do informacji poprzez proste "wskazanie" żądanej pozycji, obydwa mogą udostępniać informacje różnych typów (tekst, grafika, dźwięk, bazy danych, pliki binarne, sesje telnetowe) i obydwa są systemami rozproszonymi. World Wide Web rezygnuje jednak ze sztywnej hierarchicznej struktury menu, jaką charakteryzował się gopher, organizując w zamian informacje na zasadzie hipertekstu.
Czym jest hipertekst? Pojęcie to najłatwiej objaśnić, biorąc jako przykład system podpowiedzi ("help") w jakimkolwiek nowoczesnym programie użytkowym, zwłaszcza pracującym w środowisku graficznym, takim jak Microsoft Windows. Otóż otrzymujemy na ekranie estetycznie sformatowany dokument (taki pojedynczy dokument nazywa się w systemie WWW "stroną", aczkolwiek może on, gdyby go wydrukować, zająć wiele stron w sensie dosłownym), wykorzystujący różne kroje czcionek, wstawione w tekst ilustracje i inne ozdobniki graficzne, w którym niektóre słowa lub frazy (albo rysunki...) są wyróżnione (np. innym kolorem) - stanowią one tzw. łączniki albo odnośniki hipertekstowe (links) - coś jak tradycyjne odsyłacze w książce, np. encyklopedii (zob. rys. 3, 4). Wskazanie któregokolwiek z tych łączników za pomocą podświetlonej "belki" przesuwanej klawiszami kursora i wybór klawiszem ENTER (lub za pomocą "kliknięcia" myszy) powoduje przejście do innego fragmentu tekstu, będącego "rozwinięciem" danego łącznika (np. objaśnieniem danego słowa czy wyrażenia). Od prostych hipertekstów, takich jak wspomniane "helpy" programów użytkowych, system WWW różni się jednakże tym, że łączniki hipertekstowe mogą tu prowadzić do wielu różnych dokumentów, tekstowych, graficznych, a także innych rodzajów, w tym również znajdujących się na innych komputerach w Internecie - serwerach WWW.
Jak to widać z powyższego opisu, WWW jest pierwszą usługą Internetową nastawioną zasadniczo na pracę w trybie graficznym, z wykorzystaniem wszelkich możliwości środowisk graficznych takich jak MS-Windows. Znakomicie wpasowuje się przez to w dominujący obecnie w użytkowaniu komputerów trend do pracy w takich właśnie środowiskach, jak również w panującą "modę" na multimedia - łączniki hipertekstowe w systemie WWW mogą przecież prowadzić do plików dźwiękowych czy nawet zawierających sekwencje filmowe i możliwe będzie odtworzenie ich na naszym komputerze.
Do pracy z systemem WWW trzeba zatem mieć klienta zainstalowanego bezpośrednio na swoim komputerze. Istnieją co prawda, podobnie jak w przypadku gophera, komputery udostępniające publicznego klienta WWW, jednakże pracując przez telnet z publicznym klientem skazujemy się automatycznie na pracę w trybie tekstowym, co czyni niedostępną większość bardziej wyrafinowanych możliwości systemu WWW, zamieniając go w coś w rodzaju nieco udoskonalonego gophera. Posiadając natomiast klienta WWW na swoim komputerze mamy pełną możliwość pracy w trybie graficznym i odtwarzania dźwięków, pod warunkiem oczywiście odpowiedniego zainstalowania programu, co nie należy niestety do zadań najłatwiejszych.
O ile w przypadku telnetu, ftp, news czy nawet gophera cała "inteligencja" oprogramowania realizującego daną usługę leżała po stronie serwera - klient był programem dosyć prostym, o tyle tutaj cała złożoność została niewątpliwie ulokowana w oprogramowaniu klienta. Serwery WWW prezentują informację w bardzo "surowej", żeby nie powiedzieć prymitywnej postaci, a cała interpretacja przesyłanego ciągu bajtów - estetyczne sformatowanie dokumentu, użycie odpowiednich krojów czcionek, zażądanie od serwera przesłania właściwego pliku graficznego, zdekodowanie go i wyświetlenie w odpowiednim miejscu strony - należy do klienta, zwanego tutaj zwykle przeglądarką (browser). Poza odczytywaniem "naturalnych" dokumentów hipertekstowych, pochodzących z serwerów WWW, przeglądarki WWW potrafią też zupełnie samodzielnie współpracować z serwerami innych usług sieciowych - na ogół gophera, news oraz anonymous ftp. Bardziej zaawansowane przeglądarki potrafią także współpracować z serwerami baz danych w systemie WAIS, wysyłać pocztę elektroniczną oraz uruchamiać sesje telnetowe za pomocą zewnętrznego klienta telnetu. Powstaje tym samym ujednolicone narzędzie dostępu do wszystkich zasobów informacyjnych Internetu, niezależnie od formy, w jakiej zasoby te są udostępniane. Rozpoczynając wędrówkę po WWW - podobnie jak w przypadku gophera - od wybranego początkowego (na ogół lokalnego) serwera możemy, "wchodząc" w kolejne łączniki hipertekstowe, "skakać" po różnych komputerach na całym świecie. Każda strona WWW może zawierać odnośnik do jakiejkolwiek innej informacji dostępnej gdziekolwiek i w jakiejkolwiek formie w sieci; w ten sposób WWW umożliwia korzystanie z zasobów wszystkich serwerów jak z jednej, zintegrowanej całości.
Przedstawiliśmy w powyższym tekście zarys najważniejszych usług dostępnych w Internecie - największej sieci komputerowej świata, poczynając od prostej sesji telnetowej po graficzny, rozproszony, multimedialny system WWW. Internet nieustannie się rozwija; wciąż pojawiają się nowe usługi i sposoby ich realizacji. Głośny ostatnio w świecie projekt autostrad informatycznych ma przyczynić się do powiększenia "przepustowości" informacyjnej Sieci (obecnie jej obciążenie jest bliskie technicznym granicom) i upowszechnienia dostępu do niej. Bez wątpienia przyszłość - nie tylko informatyki, ale chyba cywilizacji ludzkiej w ogóle - związana jest z Internetem. Warto zapoznać się z nim już teraz.
Powrót do wykazu artykułów o Internecie | Statystyka |