Microsoft boi się Linuxa

Na przełomie października i listopada 1998 w Internecie ujawniony został poufny raport Microsoftu, dotyczący zagrożeń dla firmy niesionych przez tzw. oprogramowanie otwarte, czyli tworzone niekomercyjnie przez społeczność Internetową - przede wszystkim dotyczy to systemu Linux. Raport został przekazany przez anonimowego pracownika Microsoftu Ericowi S. Raymondowi (współtwórcy projektu GNU, głównemu autorowi znanego programu fetchmail), który wraz ze swoimi komentarzami opublikował go w Internecie. Ze względu na datę jego udostępnienia raport stał się znany pod nazwą "Halloween Document" (można go znaleźć, wraz z innymi towarzyszącymi dokumentami, pod adresem http://www.opensource.org/halloween.html).

Autor dokumentu, Vinod Vallopillil, inżynier zajmujący się w Microsofcie analizą konkurencyjnych produktów na rynku korporacyjnym, nie szczędzi pochwał oprogramowaniu otwartemu. Wylicza szereg jego zalet, które - stwierdza to wprost - nie są osiągalne dla firm komercyjnych, w szczególności Microsoftu: możliwość zaangażowania w projekt bardzo dużej liczby programistów, nieporównanie większa szybkość wprowadzania poprawek w razie błędów w programie oraz tzw. długoterminowa wiarygodność oprogramowania otwartego, to znaczy nikłe prawdopodobieństwo jego nagłego "zniknięcia" z rynku. Autor stwierdza, że Linux stanowi bezpośrednie zagrożenie dla systemu Windows NT Server Microsoftu, ze względu na jego wyższą wydajność, stabilność, niższe wymagania sprzętowe, obsługę większej liczby protokołów sieciowych, a także szersze możliwości dostosowania do potrzeb użytkownika. Raport nie uważa natomiast Linuxa za konkurencję dla Windows na platformie komputerów klienckich, z uwagi na jego zbyt słabe zorientowanie na potrzeby niedoświadczonego użytkownika komputera.

Końcowa część raportu, która wywołała oburzenie społeczności Internetowej, omawia proponowane metody walki Microsoftu z popularnością oprogramowania otwartego. Słusznie upatrując podstaw sukcesu tego oprogramowania w jego silnych związkach z otwartymi, publicznymi protokołami sieciowymi, zaleca wprowadzanie do tych protokołów własnych rozszerzeń lub tworzenie nowych protokołów, które obsługiwałoby tylko oprogramowanie Microsoftu. W ten sposób - jak twierdzi autor raportu - "możemy uniemożliwić produktom otwartym wejście na rynek". Eric S. Raymond komentując ten fragment dokumentu zwraca uwagę, że rynek opierający się na protokołach otwartych jest korzystny dla klienta, natomiast na zamkniętych protokołach firmowych - nie. Otwarte protokoły są tańsze, pobudzają konkurencję i dają możliwość dokonania przez użytkowników najlepszego wyboru. Proponowane w dokumencie Microsoftu "odpublicznienie" protokołów oznacza ograniczenie możliwości wyboru, wzrost cen i zredukowanie konkurencji - w efekcie klient na tym traci.

Microsoft potwierdził autentyczność dokumentu, zastrzegając jednak, że nie jest to w żadnym wypadku oficjalne stanowisko firmy, a jedynie robocze opracowanie przeznaczone do wewnętrznej dyskusji. Raymond zwraca jednak uwagę na fakt, że w opracowaniu tego dokumentu brało udział wiele osób wysoko postawionych w Microsofcie (w tym dwu członków ścisłej dyrekcji), a jego planowanym docelowym odbiorcą mógł być nawet sam Bill Gates.


Netscape nie poddaje się

Wbrew autorytatywnym wypowiedziom, pojawiającym się często w naszej prasie, jakoby "dni Netscape Navigatora były już policzone", sytuacja na rynku przeglądarek nadal bynajmniej nie jest jasna. Jak podaje Internetowy serwis informacyjny ZDNet News, badania przeprowadzone we wrześniu 1998 przez firmę International Data Corporation wykazały, że około 41,5% amerykańskich użytkowników Internetu używa Netscape Navigatora, podczas gdy tylko 27,5% - Microsoft Internet Explorera. W tej statystyce nie są jednak uwzględnieni użytkownicy sieci America OnLine, będącej jednym z największych amerykańskich providerów Internetu (skupia ona ok. 16,3% ogólnej liczby użytkowników). Problem polega na tym, że użytkownicy ci muszą dla dostępu do Internetu używać specjalnego oprogramowania dostarczanego przez America OnLine. Oprogramowanie to nie daje możliwości wyboru przeglądarki WWW - narzuconą "odgórnie" przeglądarką, na mocy porozumienia AOL z Microsoftem, jest Internet Explorer. Wliczając zatem użytkowników AOL, przeglądarki Microsoftu używa 43,8% użytkowników, co daje jej nieznaczną przewagę nad konkurentem. Pozostaje jednak otwarte pytanie, na ile wiarygodne jest wliczanie "przymusowych" użytkowników MSIE do tej statystyki. (Warto przy okazji zauważyć, że wyniki te wskazują na blisko 15-procentowy udział w rynku przeglądarek innych niż Netscape i MSIE!)

Netscape prowadzi natomiast wyraźnie na rynku użytkowników korporacyjnych, i co więcej, umacnia tam swoją pozycję. Badania przeprowadzone przez Zona Research wśród amerykańskich firm wykazały, że 60% spośród nich używa Navigatora, podczas gdy tylko 40% - MSIE (po raz pierwszy od 1996 r. żadna z ankietowanych firm nie zadeklarowała używania innych przeglądarek). W poprzednim badaniu, z lipca 1998, używanie Netscape Navigatora deklarowało 54% firm, zaś 45% używało Internet Explorera.

Zdaje się natomiast zanikać zainteresowanie Mozillą - wersją Navigatora o publicznie dostępnym kodzie źródłowym, opublikowaną przez firmę Netscape na przełomie marca i kwietnia 1998. Świadczy o tym fakt, że w okresie od kwietnia do czerwca 1998 liczba wypowiedzi na listach dyskusyjnych dotyczących Mozilli spadła o przeszło 60%.

Wojna przeglądarek nadal trwa...


Jarosław Rafa 1998. Tekst udostępniony na licencji Creative Commons (uznanie autorstwa - użycie niekomercyjne - bez utworów zależnych). Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się, co to oznacza i co możesz z tym tekstem zrobić. W razie jakichkolwiek wątpliwości licencyjnych bądź w celu uzyskania zgody na rozpowszechnianie wykraczające poza warunki licencji proszę o kontakt e-mailem: raj@ap.krakow.pl.

Wersja HTML opracowana 15.01.99.


Powrót do wykazu artykułów o Internecie Statystyka