Alta Vista ma kilka unikalnych cech, które wyróżniają ją spośród innych wyszukiwarek. Posiada np. niespotykaną możliwość wyszukiwania stron zawierających odwołania do określonego URL-a (tym sposobem możemy wyszukać w Internecie np. wszystkie strony, które odwołują się do strony prowadzonej przez nas). Można także ograniczać zakres poszukiwań do określonych adresów domen - np. szukać określonej informacji tylko na polskich serwerach (ileż to razy potrzebowaliśmy takiej możliwości?...). Wyszukiwarka ta wreszcie klasyfikuje znalezione strony, podając na pierwszych miejscach te, które z największym prawdopodobieństwem zawierają poszukiwaną przez nas informację. Klasyfikacja ta odbywa się na podstawie bliżej nie ujawnionych kryteriów, jest jednak bardzo skuteczna, o czym miałem okazję się przekonać nakazując systemowi odszukać swoje nazwisko. Pewne zdziwienie wywołał fakt, że występuje ono w aż tylu miejscach (no tak, archiwa list dyskusyjnych...), ale na pierwszej pozycji w wykazie znalazło się odwołanie do mojej strony osobistej - wprawdzie bardzo prowizorycznej, zawierającej zaledwie kilka zdań (i to po polsku!), a jednak bezbłędnie znalezionej przez program.
Serwis ten, stworzony przez firmę Digital, jest przedsięwzięciem na niezwykłą skalę. Tworzy go łącznie 10 komputerów (wszystkie oczywiście produkcji Digitala, z procesorami Alpha), wśród których podziw budzi przede wszystkim "serce" systemu: trzy identyczne dziesięcioprocesorowe AlphaServery 8400, każdy z sześcioma gigabajtami (!) pamięci RAM i 210-gigabajtową macierzą dyskową - najpotężniejsze z maszyn produkowanych przez Digitala. To na nich właśnie działa zasadnicze oprogramowanie przeszukujące bazę danych, nic więc dziwnego że szukana informacja odnajdywana jest przez Alta Vistę niemal natychmiast. Ciągłe uaktualnianie bazy zapewniają dwa mniejsze, bo mające "zaledwie" po 1 GB RAM, komputery: na jednym z nich działa Scooter - program nieustannie przeglądający serwery WWW i "ściągający" z nich informacje, na drugim z danych dostarczonych przez Scootera tworzony jest indeks, okresowo kopiowany do głównych komputerów przeszukujących. Spośród pięciu najmniejszych maszyn trzy pełnią rolę serwerów WWW (serwis dostępny jest pod adresem http://altavista.digital.com/), a dwa pozostałe zajmują się obsługą Usenetu, jako że Alta Vista oprócz WWW pozwala przeszukiwać także zbiory wiadomości dostępnych aktualnie w grupach Usenetowych. Oprócz samych usług poszukiwawczych, w serwisie Alta Vista znaleźć można różne ciekawe materiały dla użytkowników sieci, między innymi - pod adresem http://altavista.software.digital.com/inethistory/nfintro.htm - interesująco opracowaną historię Internetu.
Właśnie w takich przypadkach z pomocą przychodzi Shareware.Com. Tak naprawdę nie jest to serwis nowy - Shareware.Com to nowe "oblicze" znanej już od kilku lat usługi pod nazwą Virtual Software Library (VSL), również opisywanej już w jednym z numerów MI. VSL jakoś nie cieszyła się jednak dotąd większą popularnością, dopiero po zmianie nazwy i image'u serwis - dostępny obecnie pod adresem http://www.shareware.com/ - stał się powszechnie znany. Oprócz wymienionego adresu "punkty wejścia" do serwisu znajdują się także na kilkunastu innych serwerach WWW na świecie - można wybrać ten, z którym łączność będzie najszybsza.
Korzystając z VSL można odnajdywać programy znając tylko ich "opisową" nazwę (jak w hipotetycznym przypadku powyżej), a nawet wiedząc jedynie w przybliżeniu, o co nam chodzi - jeżeli np. potrzebujemy odtwarzacza plików dźwiękowych, możemy wyszukać go za pomocą "słów kluczowych", takich jak "sound" i "player". Shareware.Com dokonuje swoich poszukiwań w oparciu o opisy programów, znajdujące się w plikach indeksowych współpracujących z nim serwerów anonymous FTP (aby współpracować z VSL, administrator serwera musi spełnić pewne warunki dotyczące sposobu organizacji tych plików). Systemem objęte są aktualnie wszystkie największe archiwa oprogramowania takie jak SimTel, CICA, Hobbes itp., jak również kilkadziesiąt małych serwerów, z reguły należących do konkretnych producentów software'u i służących rozpowszechnianiu ich programów. Nie ma zatem gwarancji, że Shareware.Com odnajdzie nam każdy program - nie uda się to w przypadku, gdy jedynym miejscem jego "pobytu" jest serwer nie współpracujący z VSL. Bardzo często jednak udaje się trafić - bazy danych VSL zawierają obecnie informacje już o przeszło 190 tysiącach programów, podzielonych na kilka kategorii, w zależności od typu komputera i systemu operacyjnego, dla którego są przeznaczone.
Dodatkową bardzo atrakcyjną cechą Shareware.Com jest fakt, że w przypadku gdy szukany program znajduje się w archiwum posiadającym mirrory w różnych miejscach na świecie, program przeszukujący sam wskazuje użytkownikowi jako pierwsze mirrory geograficznie mu najbliższe. Muszę przyznać, że było to dla mnie pewnym zaskoczeniem, gdy po odnalezieniu pewnego programu w archiwum CICA, daleki serwer Shareware.Com zaproponował mi "ściągnięcie" tego programu z, oddalonego ode mnie dosłownie o kilkaset metrów światłowodu, mirrora CICA w krakowskim Cyfronecie (oczywiście wiedziałem o istnieniu tego mirrora: zaskoczenie wynikło z faktu "skojarzenia" przez Shareware.Com jego adresu z adresem komputera, na którym pracowałem).
Z oczywistych powodów DejaNews archiwizuje tylko grupy
newsowe o zasięgu ogólnoświatowym (większość grup lokalnych wszak
nawet nigdy nie dotrze do serwera DejaNews), tzn. grupy wchodzące
w skład "Wielkiej Siódemki" (comp.*, sci.*,
news.*, rec.*, soc.*, talk.*,
misc.*) oraz hierarchii alt.*, (*) jednakże z wyjątkiem
rozsyłanych za pośrednictwem tych grup plików binarnych. Archiwa
obejmują aktualnie okres od marca 1995 r. (stanowi to ok. 70 GB
danych), twórcy DejaNews mają jednak ambitny zamiar wydłużenia
wstecz okresu objętego swoim serwisem, aż do ujęcia w archiwum
wszystkich wiadomości wysłanych do Usenetu od jego
początków w 1979 r.! Cel ten zamierzają osiągnąć poprzez
pozyskiwanie od administratorów dużych serwerów news starych taśm
z backupami dysków serwera, z których odtwarzane będą
brakujące artykuły.
Mechanizmy przeszukujące DejaNews są bardzo rozbudowane i pozwalają na definiowanie prawie dowolnych kryteriów wyszukiwania: oprócz standardowego dla większości serwisów tego typu poszukiwania wystąpień podanego słowa czy słów, także z możliwością stosowania operatorów logicznych (AND, OR itp.), można dowolnie wybrać zestaw grup, w których poszukiwane będą artykuły, określić interesujący nas przedział czasowy, czy wreszcie "przefiltrować" bazę pod kątem określonego autora wiadomości lub adresu komputera, z którego były wysyłane. DejaNews można przy tym wykorzystywać nie tylko jako bazę danych, ale również po prostu jako swego rodzaju wygodny newsreader o bardzo zaawansowanych możliwościach (tym bardziej że serwis umożliwia też wysyłanie wiadomości do grup Usenetowych za jego pomocą), co może być przydatne dla osób nie posiadających dostępu do żadnego serwera news.
Od niedawna Yahoo posiada również swoją wersję w języku japońskim (http://www.yahoo.co.jp/), szczególnie ukierunkowaną na japońskie zasoby WWW. Do korzystania z tego serwera niezbędne jest (poza oczywiście znajomością języka... ;-)) posiadanie oprogramowania umożliwiającego prawidłowe dekodowanie i wyświetlanie na ekranie japońskich znaków. Planowane jest tworzenie kolejnych narodowych wersji Yahoo.
Wirtualna Polska, prowadzona obecnie przez gdańskie Centrum Nowych Technologii, jest serwisem starszym: uruchomiona została w sierpniu 1995 r., początkowo w ramach innej, również bardzo ciekawej inicjatywy - Wirtualnej Akademii (http://www.gumbeers.elka.pg.gda.pl/WA/). Pod koniec lutego bieżącego roku, w zmienionej, upodobnionej do Yahoo, formie, pojawiła się pod własnym adresem. Serwis WOW! uruchomiony został dopiero w połowie kwietnia br., za to w ciągu swego krótkiego funkcjonowania zdołał już rozróść się do rozmiarów prawie dwuipółkrotnie większych od konkurenta. W odróżnieniu od Wirtualnej Polski, skupiającej się przede wszystkim na zawartości serwerów fizycznie znajdujących się w Polsce, WOW! zawiera także sporą liczbę odsyłaczy do zasobów "polonijnych". Pod względem staranności opracowania redakcyjnego WOW! pozostaje jednak znacznie w tyle za WP. Obok katalogów polskich stron WWW każdy z serwisów proponuje użytkownikom dodatkowe atrakcje: w WOW! są to aktualne wiadomości z Polski i z życia Polonii, a w Wirtualnej Polsce - prowadzony przez Henryka Gajewskiego, twórcy internetowej galerii Centrum Innej Sztuki - konkurs na najciekawszą polską stronę WWW.
W tej beczce miodu musi jednakże znaleźć się łyżka dziegciu:
mam jedno poważne zastrzeżeniem do serwisu WOW!, a jest nim...
jego adres. Spoglądając na niego, nietrudno zauważyć, że serwis ów
znajduje się w Wielkiej Brytanii, wskutek czego o szybkości
transmisji między nim a jego polskim użytkownikiem lepiej nie
wspominać... (jak również o czterokrotnie wyższych kosztach
połączenia w przypadku opłat za ruch wg nowego cennika NASK-u).
Wprawdzie "dla zmylenia przeciwnika" ten sam komputer dostępny
jest również pod adresem www.webcorp.com.pl, nie zmienia to
jednakże sytuacji ani na jotę... Umieszczenie katalogu polskich
stron WWW poza Polską jest pomysłem dosyć dziwnym, miejmy jednak
nadzieję, że jest to tylko stan przejściowy i w przyszłości WOW!
znajdzie się faktycznie, a nie tylko nominalnie, w krajowej sieci. (**)
Powrót do wykazu artykułów o Internecie | Statystyka |