[Poprzedni list] [Następny list] [Wykaz listów] [Powrót do artykułów o Internecie]


From: RAJ@inf.wsp.krakow.pl (Jaroslaw Rafa)
Newsgroups: pl.listserv.dziennikarz
Subject: DZIENNIKARZ: Re: PISMAK o Internecie
Date: 30 Dec 96 19:02:50 GMT
Organization: Lista dyskusyjna DZIENNIKARZ

Dnia 28 Dec 96 o godz. 17:09, complex@pol.pl napisal(a):

> 18 grudnia Jaroslaw Rafa opublikowal na tej liscie dotyczacy mnie tekst,
> ktorego przytoczyc teraz niestety nie moge, bo juz "spadl" z publikowanej
> listy. Moze p Rafa go ponowi dla tych, ktorzy go nie widzieli? Mam nadzieje,
> ze nie zwalnia mnie to z prawa opublikowania odpowiedzi. Oczywiscie zalaczam
> ogolne przeprosiny za opoznienie odpowiedzi, ale niestety nie stac mnie na
> codzienne sledzenie, co sie dzieje na wszystkich listach i czy mnie ktos
> gdzies akurat nie zaczepia.
Zeby p. Andrzejowi bylo latwiej "sledzic", wspomniany tekst zostal wyslany na
adres enter@lupus.waw.pl kilka dni wczesniej, zanim przeslalem go na listy
"dziennikarz" i "polip". Czy na "sledzenie" poczty przychodzacej na
wspomniany adres p.Andrzeja rowniez "nie stac"? W takim razie po co ow adres
w ogole jest?
Powtarzanie tekstu jest zbyteczne - jezeli ktos chce go znalezc, to jest
takie miejsce jak www.dejanews.com. Nota bene jest to jeszcze jeden
przyczynek do mojej tezy o tym, ze aby korzystac z jakichs narzedzi (w tym
przypadku Internetu), trzeba co nieco o nich wiedziec...
> Przechodzac do polemiki - dziwie si  szczerze, ze nie dostrzegl Pan
> podstawowej oczywistosci, która stanowila punkt wyjscia mojego felietonu z
> Entera 11/96. Tej  oczywistosci mianowicie, ze - chcemy czy nie chcemy -
> adres typu  www.<nazwa_wlasna>.com stala si  swoistym standardem i bardzo
> wielu ludzi, byc moze  Pan tez, rozpoczyna szukanie informacji w WWW na temat
> np. jakiejs firmy czy kraju od  zapuszczenia takiego wlasnie adresu.
Otoz obstaje przy tezie, i to bylo wlasnie kluczowym punktem mojej polemiki
(dziwie sie, ze Pan tego nie dostrzegl - uzywajac Panskich slow), ze nazwy,
ktore Pan przytacza, wcale nie sa zadna oczywistoscia. Cos na ten temat
znajdzie Pan jeszcze na koncu tego listu ;-> To tylko osobom malo
zorientowanym w Internecie (zeby nie uzyc brzydszej nazwy, ktorej nie
zawahal sie uzyc jeden z uczestnikow dyskusji na liscie "polip", na ktora
rowniez przeslalem moj list) tak sie wydaje, ze jak szukac czegos to od razu
pod www.xxxx.com. Cisnie mi sie na usta to slowo uzyte przez dyskutanta z
"polipa", ale go tu nie powtorze - jezeli kogos to interesuje, prosze siegnac
do archiwum "polipa" i poszukac listow pt. "Kij w mrowisko domen".
> Wszystko
> jedno, jakie jest tego podloze -  w sytuacji, gdy tego rodzaju  klasa
> obiektow" w internecie ju  zaistniala, negowanie tego  faktu jest tylko
> jalowym obrazaniem si  na rzeczywistosc.
Nazwy typu xxxx.com istnieja w Internecie od dawna (smiem twierdzic, ze od
poczatku ;-)) i zawsze oznaczaly to, co oznaczaly - komercyjne firmy
amerykanskie; z rzadka firmy z innych krajow, ale istotnie obecne na rynku
amerykanskim. Zawsze jednak w domenie .com lokowane byly *firmy*, a nie
instytucje innego typu.
> Przyczyny sa oczywiste,  jak sadze -
> domena USA jest najwieksza i najstarsza ze wszystkich, czerpiac stad
> przywilej poslugiwania si  adresami bez identyfikatora kraju. Mozemy to lubic
> lub nie, nie jestesmy w stanie zanegowac.
Zatem sam Pan potwierdza moje slowa, ze adresy z .com na koncu przeznaczone
sa *dla USA*. Ja tego nie neguje ani sie na to nie "obrazam". Ja wlasnie tego
bronie.
> Zauwazanie realnych, obiektywnych  faktow, ich badanie i opisywanie w sposob
> wolny od zbednych zalozen wstepnych to podstawa jakiejkolwiek metodologii
> poznawczej - moze Pan okreslac to mianem pismactwa, jesli nie boi si   Pan
> smiesznosci.
Szanowny Panie, niech Pan nie bedzie smieszny. "Entera" czytuje regularnie i
wszystkie Panskie felietony w tym pismie znam. Zaden z nich nie jest zadnym
"badaniem i opisywaniem faktow w sposob wolny od zalozen wstepnych". Tak
zreszta pisze sie rozprawe naukowa, a nie felieton. Panskie felietony sa w
calosci promocja Panskich czysto subiektywnych i osobistych, z reguly dosyc
kontrowersyjnych pogladow. I w porzadku, bo taki wlasnie powinien byc
felieton, ale nawet w felietonie nie mozna naginac i przeinaczac prawdy do
wlasnych pogladow. I kiedy ktos to robi, nie potrafuie nie reagowac.
> 1.  Antyamerykanizm.
A skad Pan wzial ten antyamerykanizm? Wmawia mi Pan cos, czego w moim tekscie
nie bylo.
> Owszem, kazdy prawo nie wiedziec, co mu si  tylko zywnie podoba, nawet
> amerykanski biznesmen - byle na wlasna odpowiedzialnosc, oczywiscie.
Oczywiscie. I *na wlasna odpowiedzialnosc*, jezeli nie bedzie wiedzial jak
sie szuka w Internecie informacji na temat kraju xxxx, to ich po prostu nie
znajdzie. Byc moze na tym straci. Na wlasna odpowiedzialnosc.
A jezeli chce zarobic, to musi sobie zadac odrobine trudu, zeby nauczyc sie
jak sie poslugiwac narzedziem, ktore ma w rece. Bez pracy nie ma kolaczy...
> Do
> niedawna musielismy wiedziec caly szereg rzeczy, np. ze socjalizm jest
> formacja wyzsza niz wolny rynek. I skad Pan wzial tego amerykanskiego
> biznesmena? W moim tekscie go nie bylo (prawde mowic mowiac piszac to mialem
> na mysli jakichs skosnookich dzentelmenow). Niepokoi mnie tez Panski
> instynktowny antyamerykanizm, bo zyjemy w takim specyficznym kraju, w ktorym
> nienawisc do Ameryki przewaznie wystepuje w parze rusofilstwem. Poza tym,
>  antyamerykanizm" w Polsce brzmi zaledwie groteskowo, ale nie zapominajmy ze
> jest to zjawisko tego samego gatunku, co antysemityzm, rasim, czy wreszcie
> antypolonizm, obecny tu i owdzie.
Smieszny Pan jest z tym antyamerykanizmem. Pana moze niepokoic moj rzekomy
"antyamerykanizm", mnie zas mocno niepokoi w Pana wypowiedziach (i tu mam na
mysli takze rozne wczesniejsze felietony w Enterze, m.in. ten na temat wplywu
zwyciestwa wyborczego Kwasniewskiego na ksztalt rynku komputerowego, na ktory
to rece mi opadly, taki byl dziecinny) pakowanie we wszystko infantylnych
stereotypow politycznych, ktorych przyklady zaprezentowal Pan powyzej.
A *amerykanskiego* biznesmena wzialem stad, ze Panski biznesmen jako
oczywistosc traktuje szukanie informacji w *amerykanskiej* domenie .com.
Proste? Proste. A Pan sie doszukuje nie wiadomo czego...
> 2.  Ksenofobia.
Kolejny stereotyp.
>  Fakt istnienia takich domen jak cytowane przez autora russia.com, japan.com
> i podobne niczego tu nie zmienia. Ci, którzy je stworzyli, dali tym samym
> dowód,  e sa rownie ograniczeni, co hipotetyczny biznesmen z przedstawionej
> scenki. Dlaczego mamy ich nasladować?"
> A dlaczego nie? Jesli widzi Pan istotne ideologiczne powody (bo
> pragmatycznych na pewno Pan nie znajdzie), by zakazac uzywania adresu typu
> www...com do zamieszczania stron narodowych, to przynajmniej prosze je jakos
> wylozyc - trudniej bedzie przekonac ogol spolecznosci internetowej, ze to cos
> zdroznego.
Odwroce pytanie: a dlaczego tak? Pan tez nie podal zadnych "istotnych
ideologicznych argumentow".
Poza tym nie chce niczego *zakazywac*. Jak ktos chce umieszczac strony
narodowe pod adresem www.xxxx.com to niech sobie umieszcza, jego sprawa i
mnie to nic nie obchodzi. Ale pytam jeszcze raz: dlaczego my *musimy* to
nasladowac?
A moim "istotnym ideologicznym argumentem" jest to, o czym "trabilem" przez
caly moj tekst, a do Pana nie dotarlo - domena .com jest: po pierwsze -
domena amerykanska, po drugie - przeznaczona dla FIRM!!!!!!
> 3.  Ideologizm
>   ...Bo jedynie polaczeniem wszystkich tych cech naraz mo na t umaczyc chec
> traktowania SUWERENNYCH KRAJ W jak... firm komercyjnych dzialajacych w USA".
> Jedno zdanie, a trzy nonsensy:
>   Nie ma tu niczyjej  checi traktowania", bo strone html po prostu wynajmuje
> si  na wlasne zyczenie,
Jest. W Pana sugerowaniu, ze Polska "powinna" miec swoj oficjalny serwer pod
adresem www.poland.com jest *Panska* (i panskiego alter ego, owego
biznesmena z tekstu) chec traktowania Polski jako firmy amerykanskiej.
>   taki a nie inny adres nie jest zadnym dowodem, ze si  tym tym lub owym, tak
> jak z adresu  Warszawa, ul. Zabkowska 2/5" nie wynika, ze si  jest menelem,
Szanowny Panie! Daje Pan powyzszym zdaniem dowod tego, ze dyskutuje Pan o
czyms, na czym Pan sie nie zna. Niech Pan wezmie pierwsza lepsza ksiazke o
Internecie (pelno ich teraz w ksiegarniach) i poczyta sobie, co oznaczaja
adresy internetowe, a w szczegolnosci co oznacza koncowka adresu .com.
>   przyjmuje Pan za oczywiste, ze w komercyjnosci tkwi jakies zlo, czy
> przynajmniej dyshonor. Dlaczego?
A gdziez Pan to u mnie wyczytal?
Uwielbia Pan, jak widze, wkladac w usta swoim przeciwnikom stwierdzenia,
ktorych nie wypowiedzieli.
Nie uwazam komercji za zadne zlo. Sam, piszac artykuly do czasopism. uprawiam
poniekad dzialalnosc komercyjna ;-). Niemniej jednak uwazam, i mam nadzieje
ze Pan sie ze mna zgodzi, ze panstwo to jednak cos "wiecej i wyzej" niz
jakas tam sobie firma.
>
> 4.  Zasciankowosc.
>  ... e przecie  ka dy kraj podlaczony do Internetu (...) ma w asna domen 
> narodowa, która jest dwuliterowy, mi dzynarodowy skrót nazwy kraju wg norm
> ISO. I wszyscy tych domen bez  adnych zastrze eń uzywaja! A zatem je eli
> istnia by "oficjalny" polski serwer WWW (który niewatpliwie istnieć powinien
> - w tym autor artyku u ma ca kowita racj ), to pod adresem www.polska.pl -
> albo po prostu www.pl, po co komplikowac? - a nie jakies tam www.poland.com".
> Przeciez www.pl nie wyklucza www.poland.com - czy mam Panu tlumaczyc, ze
> wystarczy u tych wrednych, ale lasych na pieniadze  Amerykanow wykupic kilka
> bajtow dysku, by umiescic odsylacz? Zgoda, koncowka .PL brzmi dumnie. Maly
> test - czy potrafi Pan wymienic z pamieci koncowki ISO Uzbekistanu, Wybrzeza
> Kosci Sloniowej, Malezji i Paragwaju? Jesli tak, to gratuluje swietnej
> pamieci, ale ja nie potrafie a wraz ze mna 99% populacji. A wymienione kraje
> tez maja swoje zalety i ich dwuliterowe identyfikatory ISO tez brzmia dumnie.
Ja ich nie pamietam, ale wiem jak tego poszukac, jezeli bedzie mi to
potrzebne. Panski biznesmen tez moze wiedziec, albo jezeli jest tak leniwy
badz tak zajety, ze nie ma do tego glowy, to moze sobie wynajac czlowieka,
ktory to wie. Wtedy przynajmniej Internetem beda sie zajmowac ludzie
kompetentni, a przy okazji sobie cos zarobia.
>
> We wstepie do Panskiej wypowiedzi zawarl Pan dodatkowo ocene, iz moj tekst z
> Entera sprzed ok. roku pt. "Internet socjalistyczny" byl z jakichs powodow
> "nieslawny". Nie mam, co prawda, wiekszej ochoty na dalsze polemiki z Panem,
> ale zwracam uwage, ze jesli juz obrzuca sie kogos publicznie inwektywa, to
> przynajmniej wypada podac jakies uzasadnienie.
Niech Pan poszuka w archiwum, co ludzie na tej i innych listach pisali o
Panskim tekscie... ja nie mam ochoty sie powtarzac. Te wlasnie rekacje na
Panski tekst okreslilem w skrocie slowem "nieslawny".

I na zakonczenie mila wiadomosc dla Pana ;->. Lada moment IANA zatwierdzi - o
ile juz nie zatwierdzila - nowe domeny najwyzszego poziomu. Bedziemy zatem
mieli adresy z koncowkami .biz, .law, .press, itd. itp. Szukanie wszystkiego
w domenie .com przestanie juz bynajmniej byc "oczywiste" ;->>>>
Pozdrowienia,
   Jaroslaw Rafa
   raj@inf.wsp.krakow.pl



[Poprzedni list] [Następny list] [Wykaz listów] [Powrót do artykułów o Internecie]