"Pawel Wimmer" <pawel.wimmer@lupus.waw.pl> wrote: >> > Jarek, zapewniam Cie, Horodenski to nie pismak. To jeden z >> > najlepszych dziennikarzy w branzy. Czyzbys nie zauwazyl? > >> Po jego felietonach w Enterze raczej trudno to zauwazyc. Sa w >wiekszosci >> po prostu infantylne. >> -- >> Jaroslaw Rafa >> raj@inf.wsp.krakow.pl > >To w takim swietle razie musze sie przyznac, ze moje okolokomputerowe >gry i zabawy w Enterze (byty i bity) sa jeszcze bardziej infantylne. >Ale coz, wynika to z roli tej dzialki, ktora z zalozenia ma stanowic >pomost miedzy komputerami a swiatem zewnetrznym. >Pawe Wimmer Pawel, niepotrzebnie angazujesz swoj autorytet, w dodatku z zupelnie nieuzasadniona skromnoscia, w ten malo w sumie znaczacy spor miedzy autorem a jednym z czytelnikow - niemniej dzieki Ci za to. Obaj przeciez wiemy doskonale, w jak szerokim wachlarzu mieszcza się opinie czytelnikow - od Rafy po niemal apologie - bo obaj otrzymujemy sporo czytelniczych replik na swoje teksty. I to jest normalne - problem by sie zaczal wtedy, gdyby respons zanikl. Korzystajac z okazji - pare slow do p. Jaroslawa Rafy: Sadze, ze czas skonczyc nasza pismacka dyskusje.Nawiaze tylko do trzech watkow Panskiej ostatniej wypowiedzi, nie zwiazanych bezposrednio z tematem glownym. > wspomniany tekst zostal wyslany na >adres enter@lupus.waw.pl kilka dni wczesniej, zanim przeslalem go na listy >"dziennikarz" i "polip". Czy na "sledzenie" poczty przychodzacej na >wspomniany adres p.Andrzeja rowniez "nie stac"? W takim razie po co ow >adres w ogole jest? Nie wiem, dlaczego ten list nie doszedl; to się zdarza. Czy jednak musi Pan nawet takie minimalne okazje wykorzystywać, i to w ciemno, do czynienia chamskich przytykow? Tak się sklada, ze wszyscy w redakcji niemal bez przerwy siedzimy jedna noga w edytorze tekstu a druga w poczcie elektronicznej, otrzymujac i wysylajac do kilkudziesieciu listow dziennie. Mamy na to dobre pare tysiecy swiadkow w Polsce i za granica. >Powtarzanie tekstu jest zbyteczne - jezeli ktos chce go znalezc, to jest >takie miejsce jak www.dejanews.com. Nota bene jest to jeszcze jeden >przyczynek do mojej tezy o tym, ze aby korzystac z jakichs narzedzi (w tym >przypadku Internetu), trzeba co nieco o nich wiedziec... Gdzie ta mlodziez się tego uczy... Tak, nie znalem do tej pory serwera dejanews i nie widze powodu do wstydu. Po co takie wiadomosci komus, kto nie gustuje w wedrowkach po listach dyskusyjnych, uwazajac to za zajecie raczej jalowe? Niemniej jestem wdzieczny za powyzsza aluzje, bo daje mi inspiracje do kolejnego felietonu, który byc moze bedzie mial Pan nieprzyjemnosc wkrotce przeczytac w miesieczniku Enter. >Niemniej jednak uwazam, i mam nadzieje >ze Pan sie ze mna zgodzi, ze panstwo to jednak cos "wiecej i wyzej" niz >jakas tam sobie firma. Zdaje się, ze tu jest pogrzebany pies Panskiej alergii na Horodenskiego! Otoz dla mnie "najwiecej i najwyzej" to czlowiek-obywatel; firma" - jako przejaw wolnej obywatelskiej aktywnosci - sytuuje się tuz obok. Panstwo - przynajmniej w sensie rzadu i administracji publicznej - to agendy wobec obywatela uslugowe, a wiec w pewnym sensie nizsze . Od "wiecej i wyzej" przydzielonego panstwu wyczuwam won socjalizmu, (dla mnie wstretna, ale sporo osob ja lubi), bo to bardzo typowy element lewicowej skali wartosci. Tak wiec jesli ktos ma przed oczami wizje strony narodowej w sensie "wiecej i wyzej dla panstwa", czyli cos w rodzaju fasadowego rozwiniecia hasel z pierwszomajowej trybuny, to rzeczywiscie moze go razic koncowka .com. Ja mialem na mysli strone narodowa o postaci autoryzowanego lecz calkiem zwyczajnego informatora dla zwyklego czlowieka - gdzie warto pojechac, ile co kosztuje, z kim i gdzie mozna ubic interes, czego lepiej unikac, kto jest kim, etc. plus garsc podstawowych informacji politycznych i historycznych - przy takiej koncepcji .com absolutnie nie przeszkadza. Chyba po prostu rozni nas swiatopoglad, p. Jaroslawie - z tym naprawde mozna zyc w czasach wolnych wyborow. Kto za mlodu nie byl komunista, ten starosc bedzie swinia (Winston Churchill). Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku Andrzej Horodenski