Zadzwonić przez Internet

W ciągu ostatniego roku osobie stykającej się z Internetem trudno byłoby nie usłyszeć o telefonowaniu przez sieć. "Boom" na Internetowe telefonowanie rozpoczął się około połowy ubiegłego roku, za sprawą programu Internet Phone firmy VocalTec. Wokół programu tego rozpętała się niesamowita wrzawa; w prasie komputerowej pojawiały się entuzjastyczne teksty, w których niemalże przypisywano temu programowi status najważniejszego zastosowania Internetu od chwili jego powstania. Spekulowano, że "darmowe" sieciowe telefonowanie stanowić będzie konkurencję dla zwykłych rozmów telefonicznych i zagrozi zyskom firm telekomunikacyjnych, a nawet wręcz może wyeliminować z rynku klasyczną telefonię; z drugiej strony obawiano się, że użytkownicy sieciowych telefonów całkowicie "zatkają" i tak już mocno obciążone łącza Internetu. Po upływie blisko roku, kiedy nastroje już nieco opadły, nie wydaje się, aby którekolwiek z powyższych przypuszczeń miało się sprawdzić, a przynajmniej nie w najbliższej przyszłości. Programy do telefonowania przez Internet (po sukcesie Internet Phone podobne aplikacje zaczęły "mnożyć się" jak przysłowiowe grzyby po deszczu; powstało ich już około dwudziestu i wciąż tworzone są nowe) mają znaczenie daleko mniejsze, niż im początkowo przypisywano. Wciąż jednak przykuwają uwagę użytkowników sieci i na ich temat wiele się dyskutuje. Nic dziwnego: przekazywanie dźwięku - a także wideo - w czasie rzeczywistym przez Internet jest tą dziedziną zastosowań sieci, która stanowi obecnie obszar największych technologicznych wyzwań: wciąż pojawiają się tu nowe rozwiązania, postęp jest niewiarygodnie szybki - niejednokrotnie sytuacja zmienia się dosłownie z dnia na dzień i trudno za nią nadążyć. To, co dzieje się w tym zakresie, jest dla obserwatora zainteresowanego technologią sieciową niewątpliwie fascynujące, i być może w tym tkwi również jedna z przyczyn wielkiego zainteresowania oprogramowaniem tego typu.

Telefon przez Internet - co to takiego?

Czym właściwie jest Internetowy telefon? Najprościej mówiąc, jest to program (w dalszej części tekstu będę wszystkie te programy w ogólności określał skrótem IPHONE) pozwalający połączyć się z dowolnym innym użytkownikiem Internetu mającym w danej chwili uruchomiony analogiczny program i prowadzić normalną (no, może prawie normalną - przeczytaj dalej o tzw. półdupleksie) rozmowę za pomocą głosu. Rzecz jasna komputery obu użytkowników muszą mieć wyposażenie pozwalające na zapis i odtwarzanie dźwięku, czyli - w przypadku PC, dla których najczęściej przeznaczone są programy IPHONE - kartę dźwiękową plus odpowiedni mikrofon oraz głośniki (bądź słuchawki).

Sama możliwość przesyłania dźwięku przez sieć, która pierwszym użytkownikom Internet Phone zapewne wydała się niezwykłą sensacją (zapewne właśnie taką miała się wydawać, z oczywistych powodów marketingowych), nie jest tak naprawdę niczym nowym. Pozwalające na to oprogramowanie istnieje już od roku 1992, w postaci napisanego w Lawrence Berkeley National Laboratory programu przeznaczonego dla Unixowych stacji roboczych, o nazwie vat (Visual Audio Tool). W następnym roku w Cornell University powstał kompatybilny z vat'em program CU-SeeMe dla Macintosha, pozwalający przesyłać nie tylko dźwięk, ale i obraz (pod warunkiem oczywiście posiadania kamery wideo i odpowiedniej karty do jej obsługi), a w 1994 r. - jego wersja dla MS-Windows; do środowiska Windows został przeniesiony także vat. Programy te nie są jednak Internetowymi telefonami w dzisiejszym rozumieniu, lecz programami telekonferencyjnymi - przeznaczone są one do rozmowy wielu osób jednocześnie i większość ich możliwości daje się wykorzystać tylko przy tym sposobie pracy. Wymagają one także odpowiednio szybkiego połączenia z siecią, znacznie szybszego niż 28.8 kbps maksymalnie możliwe przy typowym połączeniu modemowym. A właśnie przede wszystkim z myślą o użytkownikach takich połączeń opracowane zostały programy typu IPHONE.

Są one zjawiskiem w zasadzie specyficznym dla środowiska MS-Windows. Zaledwie cztery tego typu programy (nie licząc CU-SeeMe) istnieją dla Macintosha, zaś świat komputerów Unixowych rozwija odrębną rodzinę aplikacji do transmisji dźwięku, opartych na bazie wspomnianego już vat'a i protokołu RTP (Real-time Transport Protocol) - obecnie proponowanego standardu (dokument RFC 1889) dla transmisji dźwięku (i obrazu) w sieci. Programy IPHONE dla Windows w znakomitej większości są - w przeciwieństwie do vat'a i CU-SeeMe - programami komercyjnymi, i niestety, przeważnie całkowicie ze sobą niekompatybilnymi. Być może sytuacja ta wkrótce się zmieni, gdyż coraz więcej aplikacji zaczyna zmierzać w kierunku zgodności z protokołem RTP (na razie protokół ten wykorzystują i są kompatybilne z aplikacjami Unixowymi trzy programy - dwa dla Macintosha, jeden dla Windows), póki co jednak wciąż jeszcze aby porozumieć się za pomocą IPHONE z innym użytkownikiem sieci, z reguły musimy mieć ten sam program co on. Ten brak standaryzacji jest chyba najpoważniejszą bolączką Internetowej telefonii w jej obecnym wydaniu, i jeżeli z ciekawostki i eksperymentu ma się ona przerodzić w realnie użyteczną usługę sieciową, dostosowanie się do jednego wspólnego standardu będzie niezbędne.

Jak się przesyła dźwięk?

Pierwowzorem dzisiejszych Internetowych telefonów był napisany w 1994 roku przez Richarda Ahrensa program o nazwie Internet Voice Chat (IVC). Program ten nie działał jeszcze w tzw. czasie rzeczywistym: cała wypowiadana przez rozmówcę kwestia była "nagrywana" w pamięci komputera, a dopiero po jej zakończeniu (nagranie mogło trwać co najwyżej minutę) w całości transmitowana do komputera drugiego rozmówcy i tam odtwarzana. W analogiczny sposób przesyłana była odpowiedź. Ten sposób prowadzenia rozmowy był bardzo niewygodny, gdyż wprowadzał znaczne opóźnienia między kwestiami obu rozmówców, miał jednakże tę zaletę, że mała szybkość transmisji (np. na obciążonym łączu) nie pogarszała jakości dźwięku - zwiększała jedynie owe opóźnienia, gdyż wzrastał czas transmisji nagranej wypowiedzi. Program ten nigdy właściwie nie zyskał sobie większej popularności; w maju 1995 został wycofany z rozpowszechniania, a wkrótce potem pojawił się Internet Phone...

Współczesne programy typu IPHONE pracują w czasie rzeczywistym, tzn. sygnał rejestrowany przez kartę dźwiękową jest równocześnie przesyłany przez sieć. Nie napisałem "jest przesyłany w tym samym momencie", gdyż ze względów technicznych nieuniknione jest niewielkie opóźnienie między odebraniem dźwięku przez kartę, a jego wysłaniem do sieci, typowo jednak opóźnienie to jest rzędu ułamków sekundy, co wydaje się być wielkością całkowicie akceptowalną.

Podstawowym problemem przy transmisji dźwięku przez sieć - nie tylko zresztą w czasie rzeczywistym, choć tu problem ten jest szczególnie krytyczny - jest ilość przesyłanych danych. Każdemu, kto miał coś do czynienia z komputerowym dźwiękiem, znane są ogromne rozmiary plików typu .WAV czy .VOC, zawierających dźwięk zapisany w postaci cyfrowej. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest sama zasada cyfrowego zapisu dźwięku, tzw. próbkowania. Najprościej rzecz ujmując, próbkowanie polega na bardzo częstym (tysiące razy w ciągu sekundy) wykonywaniu pomiaru chwilowego natężenia fali dźwiękowej i zapisywaniu zmierzonej wartości w postaci cyfrowej. Zadanie to wykonuje karta dźwiękowa komputera, której trzeba przed rozpoczęciem nagrywania podać dwa parametry: częstotliwość próbkowania (zwykle waha się ona w granicach od 8 do 44 kHz, czyli od 8 do 44 tysięcy razy na sekundę) oraz liczbę bitów, na których zapisana będzie pojedyncza próbka - może to być 8 albo 16 bitów. Im wyższe oba te parametry, tym wyższa jakość zapisanego dźwięku, ale też i więcej miejsca zajętego przez ten zapis. 10 sekund dźwięku próbkowanego na ośmiu bitach z częstotliwością 8 kHz - co daje najniższą jakość dźwięku, odpowiadającą jakości rozmowy telefonicznej - zajmuje 78 KB. Dziesięć sekund dźwięku próbkowanego 16-bitowo z częstotliwością 44 kHz - jakość odpowiadająca płycie kompaktowej - 860 KB. Przekładając to na wielkości bardziej adekwatne do czasu rzeczywistego, transmisja dźwięku o jakości telefonicznej (8 bit, 8 kHz) wymaga połączenia o przepustowości 64 kbps (dokładnie taka jest przepustowość kanałów transmisyjnych stosowanych między centralami cyfrowymi w "klasycznej" telefonii), zaś dźwięku o jakości CD - 704 kbps.

Szybkość 64 kbps jest całkowicie poza zasięgiem połączeń modemowych. Ale nawet szczęśliwcy posiadający połączenie z siecią odpowiednio szybkim, stałym łączem mogą osiągnąć tę szybkość tylko w swojej najbliższej okolicy: z mojego doświadczenia wynika, że w Polsce efektywne prędkości transmisji "ze światem" wynoszą około 30-40 kbps. Trudno poza tym pozwolić sobie na "zatkanie" całej przepustowości posiadanego łącza transmisją dźwięku - zwłaszcza gdy z łącza tego, poza nami, korzystają także np. inni pracownicy firmy.

Niezbędne zatem staje się zastosowanie jakiejś formy kompresji danych dźwiękowych przesyłanych przez sieć. Nie nadają się tu żadne klasyczne uniwersalne algorytmy kompresji, stosowane np. w popularnych programach "pakujących" takich jak PKZIP czy ARJ. Abstrahując od ich stosunkowo wysokiej czasochłonności, mogącej uniemożliwić pracę w czasie rzeczywistym, w odniesieniu do danych dźwiękowych są one niezbyt skuteczne, o czym może się przekonać każdy, kto spróbuje skompresować takim programem plik typu .VOC lub .WAV. Wspomniane algorytmy kompresji są algorytmami tzw. bezstratnymi; po skompresowaniu pliku, a następnie jego rozkompresowaniu odtwarza się plik co do bajta identyczny z oryginałem. Dźwięku nie trzeba jednak kompresować w ten sposób; wystarczy aby dane otrzymane po rozkompresowaniu opisywały kształt fali dźwiękowej na tyle podobny do oryginału, aby możliwe było rozpoznanie mowy przez ludzkie ucho - różnice w drobnych szczegółach są dopuszczalne (w końcu nawet przy bezpośredniej rozmowie "oko w oko" są zawsze jakieś zakłócenia i dźwięk, który dociera do naszego ucha, nie jest identyczny z wypowiadanym przez rozmówcę). Stosuje się więc tzw. kompresję stratną, która gubi część mniej istotnych informacji z oryginału, ale za to umożliwia osiągnięcie wielokrotnie wyższego stopnia kompresji - skompresowane dane zajmują kilka, kilkanaście, a nawet w najnowszych technikach kilkadziesiąt (!) razy mniej miejsca niż oryginał. (Podobna sytuacja ma zresztą miejsce w zakresie grafiki - pliki graficzne w formacie JPEG, stosującym kompresję stratną, są znacznie mniejsze od - również skompresowanych, ale metodą bezstratną - plików GIF.)

Jedną z często stosowanych metod jest algorytm zapożyczony z cyfrowych telefonów komórkowych systemu GSM, pozwalający zredukować niezbędną przepustowość do 17 kbps, zachowując przy tym dobrą jakość dźwięku. Rozwiązanie to jest już do przyjęcia dla posiadaczy modemów 28800 bps, ale niewystarczające dla - często wszak spotykanych - modeli 14400. Szuka się więc jeszcze skuteczniejszych metod kompresji, jednak im bardziej skuteczna kompresja, tym więcej wymaga ona czasu procesora, co zaczyna powoli wykluczać z konkurencji słabsze komputery, na których program nie będzie "nadążał" za strumieniem transmitowanych danych (486DX2/66 MHz należy w zasadzie uznać za minimum). W dostępnych na rynku programach IPHONE stosowany jest szereg firmowych (nieujawnianych) algorytmów, dających szybkości rzędu 7-10 kbps, jednak przy tak wysokim stopniu kompresji w transmitowanym dźwięku zaczynają już pojawiać się wyraźnie słyszalne zniekształcenia, utrudniające zrozumienie mowy. Swoistą rewelacją na tym tle wydaje się opracowany niedawno przez firmę VoxWare algorytm kompresji RT24, potrafiący skompresować dane dźwiękowe do szybkości 2400 bps (!), przy tym z jakością o wiele lepszą niż algorytmy wspomniane wyżej. Szybkość 2400 bps daje się bez trudu osiągnąć nawet na "zapchanych" łączach Internetowych, umożliwiając tym samym w prawie każdych warunkach przekaz dźwięku bez przerw i zakłóceń. Metoda ta ma zatem wszelkie szanse, aby stać się "przebojem" w technologii transmisji dźwięku; licencję na nią wykupiło już kilka znaczących firm software'owych, m.in. Netscape.

Półdupleks i pełny dupleks

Przez zwykły telefon można rozmawiać równocześnie w obu kierunkach; jest to tzw. pełny dupleks (full duplex). Z półdupleksem (half duplex) natomiast mamy do czynienia w przypadku np. radiotelefonu - jednocześnie może mówić tylko jedna osoba, dopiero kiedy skończy, zaczyna mówić druga. Większość popularnych kart dźwiękowych do komputerów PC nie może jednocześnie próbkować i odtwarzać dźwięku, zatem przy użyciu takiej karty program typu IPHONE może działać tylko w półdupleksie: możemy albo mówić, albo słuchać. Droższe i nowsze karty dźwiękowe umożliwiają pracę w pełnym dupleksie; innym sposobem uzyskania pełnego dupleksu może być zainstalowanie w komputerze dwoch zwykłych kart dźwiękowych, z których jednej używa się tylko do nagrywania, drugiej do odtwarzania (oczywiście wymaga to nieco "zabawy" z ich konfiguracją) - większość Internetowych telefonów potrafi wykorzystać takie rozwiązanie. Wreszcie, dla oryginalnych kart Sound Blaster dostępne są specjalne drivery dla Windows, programowo symulujące na tych kartach pełny dupleks, jednak zdania na ich temat są podzielone.

Gdy mamy tylko półdupleks, podczas rozmowy konieczne jest przełączanie programu między trybami "mówienia" i "słuchania". W większości programów może ono być dokonywane zarówno ręcznie - np. przez kliknięcie myszą na odpowiedni przycisk na ekranie - jak i za pomocą znacznie wygodniejszej tzw. aktywacji głosowej: gdy zaczynamy mówić do mikrofonu, program automatycznie przełącza się na "nadawanie"; jeżeli nic nie mówimy, ustawia się na "odbiór". Aktywacja głosowa ma sens także gdy dysponujemy pełnym dupleksem: ułatwia komunikację z użytkownikami mającymi tylko półdupleks, a przede wszystkim zmniejsza obciążenie sieci przez wyeliminowanie nadawania "pustych" bajtów w okresach, gdy nic nie mówimy.

Z kim by tu porozmawiać?

Choć tak mocno zachwala się zalety Internetowych telefonów, skontaktowanie się z kimś za pomocą IPHONE nie jest wcale takie proste. Do przeprowadzenia rozmowy za pomocą zwykłego telefonu osoba, do której dzwonimy, nie potrzebuje żadnych wcześniejszych przygotowań: telefon sam w dowolnej chwili (o ile oczywiście nie jest akurat "zajęty") swoim dzwonkiem da jej sygnał, że ktoś chce z nią rozmawiać. Aby skontaktować się za pomocą IPHONE, nasz rozmówca musi mieć aktualnie włączony komputer, aktywne połączenie z Internetem i uruchomiony odpowiedni program. Mało kto trzyma komputer w takim stanie przez cały czas; w przypadku użytkowników posiadających połączenie modemowe z Internetem jest to wręcz niemożliwe. Na rozmowy przez IPHONE trzeba się zatem wcześniej umawiać - bądź to za pomocą e-maila, bądź... zwykłego telefonu. Ale nawet gdy już wiemy, że nasz rozmówca ma w danym momencie uruchomiony IPHONE, istnieje jeszcze jedna przeszkoda w nawiązaniu połączenia: naszemu programowi potrzebny jest adres IP komputera, z którym ma się skontaktować. Na ogół w Internecie znamy jedynie adresy e-mailowe naszych korespondentów - w przypadku użytkownika pracującego na PC nie dają one żadnej informacji o faktycznym adresie jego komputera (wskazują - w zależności od sposobu obsługi poczty - na POP-serwer bądź bramkę pocztową w sieci lokalnej typu np. Novell Netware). Na dodatek adres ten może się zmieniać - tak jest np. w przypadku większości połączeń modemowych, gdzie dodzwaniając się do providera każdorazowo otrzymujemy inny, dynamicznie przydzielany na czas połączenia, adres IP. Oczywiście gdy umówiliśmy się wcześniej na rozmowę, nasz rozmówca po nawiązaniu połączenia z Internetem może wysłać nam elektronicznym listem swój aktualny adres IP, który my wykorzystamy do nawiązania połaczenia przez IPHONE. Trudno jednak nazwać to rozwiązaniem wygodnym. Dla ułatwienia kontaktowania się użytkowników ze sobą, producenci programów IPHONE uruchamiają w sieci specjalne serwery, zbierające informacje o adresach IP wszystkich aktywnych w danej chwili użytkowników programu (oczywiście tylko tego konkretnego programu). Wspomniane serwery działają na ogół w taki sposób, że z chwilą uruchomienia IPHONE sygnalizuje on ten fakt serwerowi, przesyłając równocześnie zdefiniowane przez nas w konfiguracji programu dane personalne (zwykle wymagane jest podanie nazwiska i adresu e-mail; opcjonalnie - jeżeli chcemy - możemy podać także inne dane). Serwer ustala adres IP, skąd nastąpiło połączenie, i dopisuje te dane do swojej bazy aktywnych użytkowników. Bazę tę można przeszukiwać - używając jako klucza np. nazwiska lub adresu e-mail - z wnętrza programu IPHONE za pomocą odpowiedniej funkcji, a często również za pośrednictwem WWW. Po dokonaniu takiego wyszukiwania na ogół wystarczy tylko kliknąć myszą na odpowiednią pozycję w liście odnalezionych użytkowników, aby rozpocząć proces "dzwonienia" do danej osoby (w nieco inny sposób działają serwery programu Internet Phone - będzie to omówione w opisie tego programu). Oczywiście jeżeli skądinąd (np. z listu) znamy adres IP rozmówcy, w prawie wszystkich programach (znowu wyjątkiem jest tu Internet Phone) możemy nawiązać połączenie bez korzystania z usług takiego serwera, wpisując jawnie ten adres w odpowiednie okienko. Możemy również zrezygnować z wysyłania swoich danych do serwera, jeżeli nie mamy ochoty na ujawnianie całemu światu, że właśnie uruchomiliśmy IPHONE, i odbieranie telefonów od przypadkowych osób.

Internetowy telefon, podobnie jak jego pierwowzór, może być "zajęty" - większość programów nie pozwala na rozmowę z więcej niż jedną osobą naraz. W przeciwieństwie jednak do zwykłego telefonu, jeżeli ktoś "dzwoni" do nas w trakcie prowadzenia innej rozmowy, otrzymujemy na ekranie informację o tym fakcie wraz z podaniem nazwiska dzwoniącego użytkownika; tak więc możemy mu później "oddzwonić". Również w przypadku, gdy nasz telefon jest wolny, przed "odebraniem" telefonu otrzymujemy informację o tym, kto dzwoni - możemy więc połączenie odrzucić, jeżeli z daną osobą nie mamy zamiaru rozmawiać. Może się zdarzyć również "nieodebranie" telefonu, jeżeli np. użytkownika nie ma w danym momencie przy komputerze, a program jest uruchomiony. Niektóre z programów dysponują na taką okoliczność funkcją tzw. poczty głosowej (voice mail) - odmianą "automatycznej sekretarki", pozwalającą odtwarzać nagraną (w postaci pliku .WAV) informację powitalną i rejestrować na dysku wiadomości pozostawiane przez "dzwoniących" rozmówców.

Nie tylko głosem

Najnowszą tendencją w oprogramowaniu IPHONE jest uzupełnianie samej komunikacji głosowej o funkcje tzw. pracy grupowej, pozwalające na profesjonalne wykorzystanie tego typu programów przy np. wspólnym opracowywaniu, konsultowaniu różnego rodzaju dokumentów na odległość. Typowe narzędzia do pracy grupowej obejmują tzw. tabliczkę rysunkową (whiteboard) - rodzaj programu graficznego, w którym obydwaj użytkownicy (lub w przypadku niektórych programów nawet większa ich liczba) mogą równocześnie rysować lub pisać, obserwując na bieżąco to, co robi drugi użytkownik i mogąc jego rysunki poprawiać lub zmieniać; wymianę komunikatów tekstowych (chat) - klasyczne narzędzie podobne do Unixowego programu talk czy query w IRC, którym można się podeprzeć w razie gdy zawodzi łączność dźwiękowa lub gdy trzeba przekazać rozmówcy np. jakiś adres WWW albo serię danych liczbowych; przesyłanie plików - przeznaczenie tej funkcji jest raczej oczywiste - czy nawet możliwość zdalnego korzystania z aplikacji Windows na komputerze rozmówcy. Ciekawostką w tej grupie funkcji jest tzw. webcruising - możliwość wspólnych "wycieczek" po WWW poprzez zsynchronizowanie przeglądarek wszystkich rozmówców w ten sposób, że ładują one w tej samej chwili te same strony co przeglądarka osoby prowadzącej taką "wycieczkę" (ta funkcja działa tylko z niektórymi przeglądarkami, na ogół z Netscape i MS Internet Explorerem). Obecnie coraz więcej programów IPHONE jest wyposażanych w mniejszy lub większy zestaw tych funkcji; z drugiej strony, pojawiają się także programy - jak np. bardzo popularny PowWow firmowany przez Tribal Voice - w których to możliwość komunikacji głosowej wprowadzana jest jako dodatek do stanowiących zasadniczą część programu bardzo rozbudowanych funkcji wspólnego "krążenia" po WWW, transmisji plików i pogawędek tekstowych á la IRC. W możliwość przekazywania głosu (a nawet wideo) wyposażane są także same programy klientów IRC - aktualnie znane mi są takie dwa: Visual IRC i WSIRC Video. Pozwalają one na nawiązanie - za pomocą protokołu DCC (Direct Client-to-Client), wykorzystywanego w IRC między innymi do przesyłania plików pomiędzy IRC-ownikami - równolegle do zwykłej konwersacji na kanałach IRC indywidualnego połączenia wizyjno-dźwiękowego z innym IRC-ownikiem korzystającym z takiego samego programu (oczywiście tylko jednym naraz).

IPHONE kontra telefon

Gdy mówimy o "telefonowaniu przez Internet", w nieunikniony sposób musimy skonfrontować tę usługę ze zwykłym telefonem, porównać ich wady i zalety. W stosunku do zwykłego telefonu IPHONE ma jedną wielką zaletę, uwidaczniającą się jednak tylko przy połączeniach na duże odległości - międzymiastowych i międzynarodowych: jest znacznie tańszy. Za samo połączenie nie płacimy praktycznie nic, o ile nasz provider nie nalicza opłat za przesyłane bajty (vide słynna sprawa cennika NASK-u). Musimy oczywiście kupić program oraz płacić za dostęp do Internetu (za który zresztą płacimy i tak; niezbyt prawdopodobny jest przypadek, aby ktoś wykupywał sobie dostęp do Internetu specjalnie po to tylko, aby korzystać z IPHONE). Wziąwszy jednak pod uwagę że za tę cenę mamy np. możliwość rozmawiania codziennie po kilka godzin z narzeczoną w Ameryce (o ile ktoś takową ma...), w sumie sprawa się opłaca. Ta właśnie "darmowość" Internetowego telefonu w stosunku do słonych opłat za typowe połączenia telefoniczne była jednym z głównych motorów emocji, jakie towarzyszyły pojawieniu się Internet Phone.

Z drugiej strony, opisywałem już powyżej trudności związane z połączeniem się za pomocą IPHONE. Do tego należy dodać jeszcze pytanie - jaki jest tak naprawdę sens używania w Internecie usługi przejmującej wszystkie niedogodności klasycznego telefonu (sytuacje takie jak: rozmówca nieobecny, telefon zajęty, rozmówca nie ma aktualnie czasu na rozmowę itp. i wynikająca stąd konieczność wielokrotnego dzwonienia, aby daną osobę "złapać"), gdy w tymże Internecie daleko powszechniej dostępne są środki komunikacji eliminujące te niedogodności, jak choćby e-mail? Wydaje się, że niewielki. Nie jest raczej prawdopodobne, aby w Internecie w jego obecnym kształcie IPHONE stał się kiedykolwiek usługą dominującą. Przynajmniej dopóki Internet nie zostanie zastąpiony przez coś zupełnie innego, o czym dzisiaj nie mamy jeszcze pojęcia...

Jaka zatem przyszłość stoi przed Internetowymi telefonami? Wydaje się, że mogą one opanować dwa obszary zastosowań. Wsparte narzędziami typu tabliczka rysunkowa czy zdalne korzystanie z aplikacji mogą stać się niezastąpionym narzędziem do wspólnej pracy na odległość. Trudno przecenić zalety możliwości głosowego porozumienia, skonsultowania się z kolegą podczas wspólnej pracy nad dokumentem.

Drugi obszar zastosowań Internetowego telefonu to pogawędki dla przyjemności, dla celów towarzyskich, szlifowania obcego języka itp. z ludźmi z całego świata. Nikt nie będzie dzwonił zwyczajnym telefonem do kogoś przypadkowego z drugiego końca świata po to, żeby sobie pogadać - nawet jeżeli byłoby go na to stać. Ktoś taki zostałby zapewne ostro zrugany za przeszkadzanie. Jeżeli jednak ktoś uruchamia IPHONE i udostępnia informację o sobie na serwerze, to w jakiś sposób zaprasza do nawiązania z nim łączności. Jak to słusznie zauważono w dyskusji w jednej z grup Usenetowych, Internetowe telefonowanie nie jest w chwili obecnej czymś, co możnaby porównać do "poważnych" zastosowań "zwykłego" telefonu, lecz raczej hobby takim jak krótkofalarstwo: "Halo? Jak mnie słyszysz? Ja ciebie kiepsko. Skąd jesteś? Ja z Polski. Jaka u Ciebie pogoda?" itd. - tak w chwili obecnej wygląda większość rozmów prowadzonych przez Internetowe telefony.

IPHONE nie zastąpi zatem "zwykłego" telefonu - chyba że doczeka się realizacji ambitny projekt Free World Dialup (więcej informacji na jego temat można znaleźć pod adresem http://www.pulver.com/fwd/), zakładający utworzenie sieci serwerów, pozwalających na darmowe telefonowanie za pomocą IPHONE do zwykłych aparatów telefonicznych w mieście, w którym znajduje się serwer. Bardziej jest jednak prawdopodobne, że projekt ten spotka los innego, równie ambitnego projektu - TPC, którego zadaniem było utworzenie sieci serwerów pozwalających na analogicznej zasadzie wysyłać faksy za pomocą e-maila. System istnieje i działa, ale nie obejmuje swoim zasięgiem nawet połowy terytorium USA, a co dopiero mówić o świecie...

Nie grozi też raczej "zapychanie" sieci przez Internetowe telefony. Przeciwnie: przy tłoku na łączach to IPHONE będzie pierwszą usługą, z której użytkownicy zrezygnują, gdyż z powodu zgubionych pakietów i przerw w transmisji dźwięku po prostu nie da się rozmówcy zrozumieć (problemy takie występują już teraz; zobacz sąsiedni tekst). Internetowy telefon, oparty na protokole UDP, jest tu usługą diametralnie różną od na przykład ftp czy WWW, opartych na protokole TCP, który w razie obciążonej sieci i gubienia pakietów powtarza przesyłanie danych "do skutku" i może rzeczywiście łatwo "zapchać" łącza.

Cóż, pożyjemy, zobaczymy... Obecnie mamy do czynienia ze swoistym "wiekiem dojrzewania" technologii transmisji dźwięku przez sieć; niewątpliwie wiele jeszcze w tej dziedzinie się zmieni. Tymczasem zapraszam do lektury sąsiedniego tekstu, przedstawiającego najciekawsze aktualnie dostępne programy typu IPHONE.


Jarosław Rafa 1996. Tekst udostępniony na licencji Creative Commons (uznanie autorstwa - użycie niekomercyjne - bez utworów zależnych). Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się, co to oznacza i co możesz z tym tekstem zrobić. W razie jakichkolwiek wątpliwości licencyjnych bądź w celu uzyskania zgody na rozpowszechnianie wykraczające poza warunki licencji proszę o kontakt e-mailem: raj@ap.krakow.pl.

Wersja HTML opracowana 19.08.96, ostatnia aktualizacja adresów 29.07.97.


Powrót do wykazu artykułów o Internecie Statystyka